Kraków: Dziki wrócą do lasu dzięki automatycznej odłowni

dziki

Wygląda na to, że wynalazek od odławiania dzików opracowany naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaczyna się sprawdzać. Dzięki niemu udało się złapać 20 zwierząt, które będą mogły wrócić do lasu.

Sukces w Krakowie

Od dłuższego czasu w Polsce mamy do czynienia z coraz większą liczbą dzikich zwierząt, które odwiedzają nasze osiedla. Nie inaczej jest w Krakowie. Tam jednak specjalnie w tym celu opracowana odłownia może zaoszczędzić pracy strażnikom miejskim.

Po raz pierwszy skuteczność wynalazku udało się potwierdzić w nocy z 20 na 21 czerwca. Na osiedlu Podwawelskim w Krakowie Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowicach złapał zwierzęta właśnie dzięki automatycznej odłowni.

Na pomysł zbudowania automatycznej odłowni wpadli pracownicy wspomnianego ośrodka. Pomogła wizyta w Urzędzie Miasta Krakowa i straży miejskiej. Chodziło o to, żeby zwierzętom przysporzyć jak najmniej stresu, a cały proces przebiegał sprawnie.

Odłownia zadziałała już pierwszej nocy

Odłownia testowana była przez dwa miesiące w Kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stamtąd przeniesiono ją na ulicę Słomianą – mieszkańcy od dłuższego czasu obserwowali tam grupę dzików. Już pierwszej nocy odłowiono trzy lochy i 17 warchlaków.

Pracownicy Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt poinformowali, że informacja o ruchu zwierząt w urządzeniu przychodzi SMS-em. Co więcej, odłownię można zamknąć z dowolnego miejsca z dostępem do Internetu.

Za: krakow.wyborcza.pl / Facebok – Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowicach

Tajlandia: Słoń włożył głowę przez ścianę domu i szukał jedzenia. Wideo robi furorę w sieci [ZOBACZ]

slon indie

Mieszkańcy pewnego domu w dystrykcie Hua Hin w Tajlandii musieli być mocno zdziwieni, gdy do ich domu zawitał… dziki słoń. Okazuje się, że zwierzę nie było pierwszym gościem tego gatunku.

Słoń w poszukiwaniu jedzenia

CNN informując o niezwykłym wydarzeniu, jakie miało miejsce w Tajlandii, podało że zwierzę wsadziło głowę przez dziurę w ścianie w kuchni. Skąd dziura w domu? Co ciekawe – powstała w trakcie wizyty innego słonia, a właściciele nie zdążyli jeszcze naprawić szkód.

Film ukazujący wizytę niespodziewanego gościa obiegł Internet. Widać na nim, jak słoń azjatycki korzystając ze swojej trąby przeszukuje kuchenne szafki i szuflady. Narobił przy tym niemało szkód i zapewnił mieszkańcom zajęcie na ładnych kilka godzin.

Niestety, nie dość że słoń okropnie nabałaganił, nie udało mu się też najeść. W kuchni czuł zapach jedzenia, jednak nie znalazł niczego, czym mógłby się pożywić.

Dlaczego słoń postanowił poszukać jedzenia w domu?

W rozmowie z CNN właściciel dom u przyznaje, że wielokrotnie widział słonie poszukujące jedzenia, ale jeszcze nigdy w jego domu. Jak się okazuje, miejsce to znajduje się obok wejścia do parku narodowego, który jest naturalnym siedliskiem dla tych zwierząt. Podobne ataki słoni miały miejsce już w przeszłości.

Niestety, słownie w ostatnich dziesięcioleciach wielokrotnie wchodzą w konflikt z ludźmi. Ma to miejsce nie tylko w Tajlandii, ale i chociażby w Indiach.

Za: Onet.pl

Led Zeppelin w Ekwadorze? Tak! Trzy okazy należące do gatunku żaby drzewnej nazwane na cześć słynnego zespołu

Zaba

Na terytorium Ekwadoru naukowcy znaleźli trzy osobniki należące do rzadkiego gatunku żaby drzewnej. Badacze nazwali płazy na cześć sławnego zespołu rockowego Led Zeppelin. Oficjalna nazwa zwierzaków brzmi ledzeppelin Pristimantis lub Led Zeppelin’s Rain Frog.

Zwierzęta zostały znalezione w Andach na terenie Ekwadoru. Są to trzy osobniki – dwa samce i jedna samica:

„Znaleźliśmy je w lesie, przy strumieniu, kiedy siedziały na liściach krzewów na wysokości od 170 do 300 cm nad zbiornikiem wodnym” – wyjaśniają naukowcy.

Wygląd i dieta żab drzewnych

Według „The Guardian” Led Zeppelin’s Rain Frog mają czerwone oczy, a ich skóra przybiera różne barwy – od brązowego, przez czarny po pomarańczowy. Dorosłe samce osiągają 2,4 cm długości, natomiast samice mogą mierzyć do 3,6 cm.

Badacze zauważają znaczne podobieństwo między Led Zeppelin’s Rain Frog i Pristimantis muscosus, które żyją w Kordylierze Środkowej na północy Peru. Różnice jednak występują w kształcie pyska, a cechą charakterystyczną żab drzewnych są pomarańczowe, nieregularne plamy na pachwinach i tylnych kończynach.

Biolodzy ustalili już wstępnie dietę nowo odkrytych osobników. W żołądku jednej z żab znaleziono szczątki chrząszczy, mrówek oraz ślimaków.

Led Zeppelin’s Rain Frog zagrożony wyginięciem

Naukowcy nie wykluczają, że gatunek ledzeppelin Pristimantis już teraz jest zagrożony wyginięciem. Wpływ na to ma miejsce występowania płazów o czym mówią autorzy badań:

„Pasmo górskie Cordillera del Cóndor jest częścią tropikalnych Andów, jednego z najbardziej narażonych na skutki zmian klimatycznych oraz ekspansję rolnictwa i przemysłu górniczego ekoregionów na świecie”.

Uczeni podkreślają, że podobny los może czekać przedstawicieli: Chimerella mariaelenae, Pristimantis quaquaversus, P. prolatus i P. galdi.

Nieudany przemyt koralowców. Funkcjonariusze KAS znaleźli ich w autobusie ponad 6 kg

koralowiec

Próba przemytu koralowców o wadze ponad 6 kilogramów została udaremniona przez funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej. W autobusie znaleziono aż 17 okazów.

Pierwsza taka próba przemytu od 5 lat

Sytuacja miała miejsce na granicy polsko-ukraińskiej w Medyce w województwie podkarpackim. Informując o sukcesie służb, zastępca rzecznika prasowego Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie poinformowała, że zatrzymanie skamieniałej rafy koralowej to pierwsza taka sytuacja od pięciu lat.

Agnieszka Siwy przekazała, że koralowce przewożono w kartonowych pudłach w przestrzeni pasażerskiej autobusu, który zatrzymano do kontroli na przejściu granicznym. Osoba przewożąca je twierdzi, że koralowce kupiła na prezent w sklepie internetowym na Ukrainie. Miały rzekomo trafić do akwarium.

Do tej pory wielokrotnie już zatrzymywano fragmenty koralowca, które turyści zbierali na plażach czy kupowali jako pamiątki na straganach. Tak duży przemyt miał miejsce pierwszy raz od pięciu lat.

Koralowce są zagrożone wyginięciem

Zastępca rzecznika podkreśliła, że dzięki skutecznej akcji edukacyjnej i informacyjnej prowadzonej przez Służbę Celną, dzieje się to coraz rzadziej.

Z kolei nadkomisarz Małgorzata Czeska z Izby Administracji Skarbowej w Krakowie przypomniała, że koralowce są schronieniem dla aż 25 proc. morskich gatunków. W ciągu 30 lat może zniknąć ponad połowa niezwykle delikatnych ekosystemów, jeśli proceder utrzyma się na obecnym poziomie. Są gatunkiem zagrożonym wyginięciem i objęte ochroną.

Za: PAP

Odstrzelono ostatniego dzika w Danii

dzik 1

W Danii dzików już nie ma. W obawie przed afrykańskim pomorem świń zdecydowano się odstrzelić wszystkie osobniki. Jeśli w ogóle jakieś zwierzęta tego gatunku zostały, chowają się między innymi na polach uprawnych i jeśli zostaną dostrzeżone, czeka je taki sam los.

Dzik nr 157 został odstrzelony

Informując o odstrzeleniu dzika numer 157 serwis internetowy „Gazety Wyborczej” podkreślił, że zwierzę było widywane w Jutlandii Południowej od kilku miesięcy. Do tej pory jednak nie udawało się go odłowić ani zastrzelić. Aż do ubiegłego tygodnia..

Wtedy to we wtorek, jak poinformował konsultant ds. zwierzyny w Duńskiej Agencji Przyrody, zastrzelono ostatniego dzika w okolicy. Został zauważony w kompleksie leśnym Krusmølle.

Do tej pory nie udało się zaobserwować ani jednego osobnika tego gatunku na terenie całego kraju.

Skąd taka decyzja? Chodzi o eksport wieprzowiny

Wybicie dzików spowodowane jest strachem przed rozprzestrzenianiem się ASF. To choroba, która dla dzikich i domowych świń przeważnie kończy się śmiercią. Tymczasem dla Danii eksport wieprzowiny jest niezwykle istotnym elementem gospodarki.

Obecnie aż 90 proc. produkcji wieprzowiny przeznaczone jest na eksport. To niemal połowa z całego eksportu produktów rolnych i aż 5 proc. całkowitego eksportu Danii.

Za: Wyborcza.pl

Gdańsk: Od stycznia nad bezpieczeństwem zwierząt będzie czuwać organizacja Animal patrol

kot 1

W Gdańsku od 15 stycznia 2022 r. swoją działalność rozpocznie organizacja Animal patrol. Instytucja ma działać w strukturach gdańskiej Straży Miejskiej. Misją sekcji będzie podejmowanie działań, które mają zapewnić szybką i skuteczną pomoc potrzebującym zwierzętom.

Od stycznia przyszłego roku w Gdańsku pracę rozpocznie nowo utworzona sekcja – Animal patrol. Celem zespołu będzie zapewnienie bezpieczeństwa oraz pomocy zwierzętom. W zakres obowiązków będą wchodzić takie czynności jak: pomoc chorym i rannym stworzeniom, odławianie egzotycznych okazów oraz reagowanie w przypadkach znęcania się nad nimi. Ponadto Animal patrol będzie wspierać Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt Promyk w kwestii odłowu bezpańskich psów i kotów.

Konieczny jest zakup samochodu

Aby Animal patrol mógł rozpocząć działalność niezbędny jest zakup specjalistycznego samochodu, który będzie spełniał funkcję ambulansu dla zwierząt. Mowa tu o pojeździe typu furgon z częścią przystosowaną do transportu zwierząt. Samochód ma być wyposażony w specjalistyczny sprzęt przeznaczony do odławiania i transportu zwierząt: transportery różnej wielkości, chwytaki, podbieraki i sieci weterynaryjne, żywołapki, drabinę teleskopową, nosze dla zwierząt, rękawice ochronne i inne. Koszt ambulansu ma wynieść 363 tys. zł. Część środków ma wpłynąć z budżetu Wydziału Środowiska.

Skład Animal patrolu będzie początkowo liczyć sześciu strażników. Rekrutacja nowych pracowników będzie przeprowadzana spośród obecnych funkcjonariuszy Straży Miejskiej, aczkolwiek aplikować mogą także osoby, które chcą pomagać zwierzętom i posiadają ku temu odpowiednie kwalifikacje.

Świnia w bydgoskim bloku. Tej lokatorki sąsiedzi mają już dość

swinia

Większość z nas mniej lub bardziej lubi zwierzęta. Są jednak przypadki, w których trudno się dziwić ludziom, że nie mogą ich tolerować. Tak jest w przypadku mieszkańcy jednego z bloków w Bydgoszczy. Na jednym z pięter balkon zamieszkuje… świnia.

Świnia na balkonie

Sytuacja na bydgoskich Wyżynach trwa już od kilku miesięcy. Jedna z lokatorek postanowiła zaopiekować się świnią, której do życia udostępniła swój balkon. Pomysł ten jednak nie podoba się pozostałym lokatorom, którzy uskarżają się na aromaty docierające do ich mieszkań.

O sprawie można przeczytać na łamach „Expressu Bydgoskiego”. Lokatorzy podkreślają, że wspomniana świnia to niezwykle uciążliwe zwierze. Jej zapach wyczuwalny jest nie tylko na klatce schodowej, ale i na balkonach pozostałych mieszkańców bloku spółdzielczego.

Jedna z czytelniczek gazety poinformowała, że właściciele świni mają też pod opieką psa i kilka kotów. Trudno im w związku z tym utrzymać zupełny porządek u zwierząt, co odczuwają niestety sąsiedzi.

Kobieta poinformowała, że na zamieszkiwanym przez świnię balkonie wielokrotnie zalegają zwierzęce odchody. Mieszkańcy sprawę zgłosili do Spółdzielni Mieszkaniowej Budowlani, jednak nie udało się nic zrobić. Spółdzielnia, jak czytamy, nie zakazuje trzymania takich zwierząt w bloku. Prezes SM w rozmowie ze wspomnianą gazetą informuje, że pisząc regulamin nikt nie myślał o tym, że ktoś może do bloku przyprowadzić świnię.


Problem niedługo zniknie

O sprawie zawiadomiono także straż miejską, sanepid, lekarza weterynarii oraz fundację Animals. Okazuje się, że na lokatorów nałożono mandaty i zobligowano do zabrania świni do końca lipca. Właścicielka zwierzęcia w rozmowie z gazetą poinformowała, że rodzina przenosi się na wieś razem ze świnką.

Za: „Express Bydgoski”, o2.pl

Komisarz Wojciechowski: Zwierzęta to nie maszyny!

krowy

„Udało mi się przekonać do takiego podejścia, że rolnictwo – to nie przemysł, ziemia – to nie fabryka, a zwierzęta – to nie maszyny. W całej reformie takie podejście jest bardzo mocno widoczne” – mówił w rozmowie z Polską Agencją Prasową komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Opowiadał o zmianach, jakie niesie ze sobą Reforma Wspólnej Polityki Rolnej.

Porozumienie mimo trudności

Wstępne porozumienie z Parlamentem Europejskim w kwestii głównych elementów dotyczących reformy Wspólnej Polityki Rolnej zostało zaakceptowane w miniony piątek przez szefów resortów rolnictwa państw UE. Miało to miejsce w trakcie spotkania w Luksemburgu.

WNP ma w większym stopniu kłaść nacisk na ochronę środowiska, a także stawiać na wspieranie mniejszych gospodarstw i początkujących rolników. W rozmowie z PAP komisarz Wojciechowski przyznał, że jest z zawartego porozumienia bardzo zadowolony i można mówić o sukcesie.

Polityk podkreślił, że osiągnięcie kompromisu było bardzo trudne. Ostatecznie, po licznych konsultacjach, udało się dojść do porozumienia. Wojciechowski wskazał, że zmiana jest naprawdę duża, na dodatek w ogromnej mierze powinna interesować właśnie rolników.

Ekologia będzie się opłacać

Cele polityki zdaniem komisarza z Polski udało się zrównoważyć na tyle, że osiągnięte zostaną efekty proekologiczne, ale będzie to też opłacalne dla samych rolników. Przyjmowanie praktyk bardziej przyjaznych środowisku będzie się po prostu opłacać. Polityk dodał:

„Dla polskich rolników ten proekologiczny kierunek jest idealny. Zwłaszcza dla małych i średnich gospodarstw, które do tej pory nie były wspierane tak, jak powinny”.

Za: PAP

USA: Nieznana choroba zabija masowo ptaki. Uczeni wykluczają ptasią grypę

ptaki

W południowych rejonach USA niezidentyfikowana choroba zabija coraz więcej ptaków. Do objawów nieznanej jeszcze przypadłości zalicza się: opuchliznę, zaschnięte oczy i niezdolność do latania. Naukowcy ustalają co przyczynia się do śmierci zwierząt.

Niepokojące sygnały o nieznanej chorobie docierają z kilku stanów środkowo-zachodnich oraz z południowych rejonów USA. To właśnie tam wykryto truchła ptaków, które zabija dolegliwość niewiadomego pochodzenia. Wiadomo natomiast, że wszystkie chore zwierzęta cierpiały na te same symptomy takie jak: opuchlizna, zaschnięte oczy oraz zatraciły zdolność do latania.

„W tej chwili nie zidentyfikowano żadnej konkretnej przyczyny śmierci”

Pierwsze wiadomości na ten temat amerykańskie służby przyrodnicze otrzymały pod koniec maja ze stanów Waszyngton, Wirginia, Maryland i Wirginia Zachodnia. Służba ekologiczna US Geological Survey stwierdziła wówczas, że „w tej chwili nie zidentyfikowano żadnej konkretnej przyczyny śmierci”.

Do tej pory najwięcej ofiar odnotowano wśród gatunków: modrosójki niebieskiej, wilgowrona mniejszego oraz szpaka zwyczajnego.

Badacze apelują o niezbliżanie się do ptaków, które zdradzają powyższe objawy oraz padłych okazów. Naukowcy w Indianie wykluczyli obecność ptasiej grypy i wirusa zachodniego Nilu, gdyż próbki pochodzące od chorych zwierząt dały wynik negatywny.

Amerykańskie służby podkreślają, że masowe truchła wśród ptaków nie są odosobnionym przypadkiem. Podobna sytuacja miała miejsce w 2020 roku w stanie Nowy Meksyk. Testy nie wykazały, że zwierzęta zmarły z powody konkretnej choroby. Według uczonych ptaki zabiła komplikacja złych warunków pogodowych oraz głodu.

Miejskie ule w Gdańsku. Naukowcy: Nie tędy droga!

ule

W Gdańsku stanęły miejskie ule, między innymi w parku Reagana czy na terenie Uniwersytetu Gdańskiego. Miasto planuje dalsze rozwijanie tej inicjatywy, co niepokoi badaczy. Naukowcy skierowali w tej sprawie list do prezydent Aleksandry Dulkiewicz i gdańskich radnych.

Pasieki zagrażają dzikim pszczołom

Na zagrożenia płynące z tego programu wskazywała między innymi Kamila Chomicz, która jest absolwentką biologii na Uniwersytecie Gdańskim. Informowała o tym również trójmiejska „Gazeta Wyborcza”. Pszczoły hodowlane mogą zaszkodzić dzikim pszczołom, które żyją w okolicy.

Teraz w tej sprawie został skierowany list do gdańskiego samorządu. Apel do prezydent i radnych podpisało aż 37 badaczy z ośrodków naukowych i uniwersytetów w całej Polsce. Eksperci wskazują na liczne badania, które potwierdzają zagrożenia płynące dla rodzimych gatunków dzikich pszczół. Przegrywają one w konkurencji o pokarm z liczącymi tysiące osobników rodzinami pszczoły miodnej – piszą naukowcy.

W liście dodano, że w miastach różnorodność dzikich pszczół może być porównywalna z rejonami chronionymi. Wskutek rozwijania akcji stawiania uli w mieście można doprowadzić do wypierania gatunków, które bytują na jego terenie.

Miasto może pomagać pszczołom w inny sposób

Naukowcy chcą, aby władze miasta zrezygnowały z planów stawiania kolejnych pasiek. List podpisali eksperci między innymi z Uniwersytetu Jagiellońskiego, UAM w Poznaniu czy Uniwersytetu Warszawskiego. Sygnowali go także Badacze z Polskiej Akademii Nauk.

Dr Justyna Kierat z Wydziału Biologii UJ zapewnia, że chętnie pomoże miastu, jeśli wyrazi ono chęć pomagania pszczołom w inny sposób. Dodała, że w tej sprawie można zrobić naprawdę wiele.

Za: trojmiasto.wyborcza.pl

Dziki pokochały plażę w Mielnie. Nic sobie nie robią z obecności plażowiczów [WIDEO]

warchlak

Zaczynają się wakacje i czas urlopów. Tymczasem na plażę w Mielnie czekają nie tylko turyści. To miejsce wyjątkowo upodobały sobie w ostatnim czasie dziki, które zupełnie nie obawiają się ludzi. Niestety, nie skończy się to dla nich dobrze.

Dziki na nagraniach

Do sieci trafiają już nagrania, na których można zobaczyć dziki szukające jedzenia w miejscu, gdzie znajdują się plażowicze. Zwierzęta zupełnie nie przejmują się obecnością ludzi. Co gorsza, niektórzy plażowicze zaczęli je dokarmiać. Jednak nie wszystkim turystom podoba się obecność dzików nad Bałtykiem.

Zwierzęta zainteresowały się plażą oczywiście z powodu jedzenia, które mogą tam znaleźć. Rzecznik prasowy gminy Mielno Mirosława Diwyk-Koza przyznała, że władze apelują do turystów o rozwagę i unikanie zwierząt, ale nie zawsze odnosi to skutek. Stąd już o krok od tragedii, bo zestresowany dzik może po prostu zaatakować.

Już teraz wiadomo, że zwierzęta spotka smutny los. Miasto ma podpisane umowy z kołami łowieckimi „Bekas” i „Jeleń”, które prowadzą odstrzał redukcyjny dzików, które pojawiają się na terenach publicznych w granicach gminy.

Rzecznik podkreśliła, że podjęcie działań było konieczne aby zlikwidować zagrożenie związane z pojawianiem się dzików. Najważniejsza jest ochrona osób, które odwiedzają Mielno.

Czy to jedyne rozwiązanie?

Zdaniem Marzeny Białowolskiej, która prowadzi w Szczecinie fundację ratującą dzikie zwierzęta, jest to jednak pójście na łatwiznę. Zaproponowała budowę odłowni i wywiezienie zwierząt w miejsce, gdzie nie będą stanowiły zagrożenia. Podkreśliła, że można w tej sprawie porozumieć się z inną gminą, w której znajduje się więcej lasów.

Za: koszalin.wyborcza.pl

Sęp widziany pod Warszawą! Co padlinożerca robił nad Wisłą?

sep

„Sęp kasztanowaty to rzeczywiście duża rzadkość” – powiedział w rozmowie ze stołecznym wydaniem internetowym „Gazety Wyborczej” ornitolog i dyrektor warszawskiego zoo Andrzej Kruszewicz. Odniósł się tym samym do doniesień o sępie, którego zaobserwowano pod Warszawą.

Ptaka zaobserwował hobbysta

Niezwykle nietypowego jak na polskie warunki padlinożercę zaobserwował pan Tomasz Jajko, hobbysta który lubi obserwować ptaki. Sępa wypatrzył przez lornetkę w trakcie spaceru na Wyspach Świderskich.

Mężczyzna przyznał, że lubi spacerować po rezerwacie położonym u południowych granic stolicy. Dodał, że prędzej spodziewałby się w tym momencie spotkać zimorodka niż sępa. W rozmowie z „Wyborczą” podkreślił, że nigdy jeszcze nie spotkał takiego okazu ptaka w tym miejscu. Sęp siedział na jednej z łach, otoczony przez wrony.

Pan Tomasz zaskoczony widokiem, zrobił ptakowi zdjęcie i zamieścił na grupie Identyfikacja Ptaków w celu potwierdzenia. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, że udało mu się zaobserwować prawdziwego sępa.

Koledzy „po fachu” potwierdzili jego obserwację. Rzeczywiście nad Wisłą pojawił się sęp kasztanowaty. Rozpiętość skrzydeł tego ptaka może sięgać prawie trzech metrów. Występuje przede wszystkim w Azji, a w Europie widywany jest jedynie w niektórych południowych regionach Hiszpanii.

Sępa bacznie oglądały też wrony

Obserwator dodał, że sępowi przyglądał się nie tylko on sam, ale i grupa wron. Nie odstępowały ptaka na krok i cały czas prowadziły czujne obserwacje.

Zdaniem cytowanego dyrektora warszawskiego zoo, wycieczka sępa nad Wisłę mogła być efektem niezwykłych upałów, jakie miały miejsce w ubiegłym tygodniu. Ptaki te korzystają z prądów ciepłego powietrza i mogą lecieć nawet kilkanaście godzin w ciągu dnia. To oznacza, że do Polski sęp mógł dolecieć w zaledwie dwa dni.

Za: warszawa.wyborcza.pl

Plaga myszy w Australii. Hotele zamknięte, osadzeni wyprowadzani z więzienia

Mysz 2

Mieszkańcy wschodniej Australii mają do czynienia z niebywałą plagą myszy. Z tego powodu zamknięte są hotele, a z więzień zostali ewakuowani skazańcy. Co prawda takie plagi są w tamtejszych rejonach normą, lecz tegoroczna skala zaskakuje samych Australijczyków. Wysyp nieproszonych gości może być spowodowany zmienionym sposobem uprawy.

Wschodnia Australia zmaga się z olbrzymią plagą myszy, które przyczyniają się do wielkich szkód. W samej tylko Nowej Południowej Walii straty są szacowane się na poziomie 775 mln USD. Gryzonie osiedliły się dosłownie wszędzie. Hotele na tym terytorium są zamknięte, zaś z więzienia w Wellington wyprowadzono 420 osadzonych i 200 osób z personelu. Do szpitali zgłaszają się również osoby pogryzione przez myszy. Problem pogłębia odór odchodów i martwych zwierząt.

Co jest przyczyną plagi

Co wpłynęło na taką skalę plagi? Przyczyna leży w sposobie upraw. Po okresie suchych lat rolnicy zmienili formę rezygnując z praktykowanego dotychczas palenia ściernisk, tak aby resztki roślinne hamowały odparowywanie wody z gleby. Takie warunki są doskonałe dla myszy, które w resztkach pożniwnych znalazły schronienie i żywność. Przykry obraz dopełnia fakt, że gryzonie te mają bardzo krótki cykl reprodukcyjny, a para myszy może wygenerować rocznie nawet 500 szt. kolejnych.

Mieszkańcy szukają różnych rozwiązań, które pomogą zlikwidować myszy. Wyjściem z tej sytuacji mogą być trutki, aczkolwiek z drugiej strony stwarzają zagrożenie dla zwierząt polujących na te gryzonie. Rolnicy liczą na zimną i mokrą zimę, która zredukowałaby ich populację.

Co ciekawe istnieją stworzenia zadowolone z panujących okoliczności. Mowa tu oczywiście o wężach, które w tym sezonie mają pożywienia pod dostatkiem.

Gady upodobały sobie Sosnowiec? Tym razem schwytano węża zbożowego

waz zbozowy

Kolejna akcja Straży Miejskiej w Sosnowcu zakończyła się sukcesem. Już drugi raz w tym miesiącu funkcjonariusze zostali wezwani do węża, który pełzał ulicami miasta. Tym razem jednak nie był to pyton, a wąż zbożowy.

Strażnik miejski ekspertem od łapania węży w Sosnowcu

Zatrzymania zbiega, który najpewniej wydostał się z prywatnej hodowli, ponownie dokonał st. in. Mariusz Tyszkiewicz. Funkcjonariusz, jak informuje serwis „Dziennik Zachodni”, zdążył już zyskać miano sosnowieckiego łowczego. Na przestrzeni ostatnich lat udało mu się schwytać już pięć węży.

Co więcej, to druga interwencja tego rodzaju w czerwcu tego roku. Przed dwoma tygodniami strażnik schwytał pytona królewskiego, który przemierzał Sosnowiec w okolicy „Ślimaka”.

Ostatnia interwencja sosnowieckiego strażnika miejskiego miała miejsce w poniedziałek 28 czerwca. Gada zauważono w dzielnicy Środula i powiadomiono straż miejską.

Gdy funkcjonariusz udał się na miejsce wezwania, trafił na węża zbożowego. Zwierzę pełzało ulicami wspomnianej dzielnicy Sosnowca. Informują o kolejnym złapanym wężu, prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński napisał na Facebooku:

One chyba lgną już do nowego Egzotarium.

Wąż zbożowy na szczęście nie mógł zrobić nikomu krzywdy. Nie jest zwierzęciem jadowitym. Prezydent przyznał, że to właśnie na ten gatunek najczęściej natrafiają funkcjonariusze. Zaapelował też do hodowców, aby zadbali o odpowiednie zabezpieczenie swoich terrariów.

Druga interwencja w tym miesiącu

Jak już informowaliśmy na naszym portalu, sosnowiecki funkcjonariusz przez zaledwie dwoma tygodniami schwytał też innego węża. Mowa o pytonie królewskim, który również najpewniej uciekł z hodowli.

Zwierzę zauważyła jedna z mieszkanek, która zawiadomiła strażników. Pyton pełzał w pobliżu „Ślimaka” i również udało się go złapać.

Za: Dziennikzachodni.pl

Były senator PiS usłyszał akt oskarżenia. Miał przywiązać psa do samochodu, zwierzę nie żyje

temida

Jest akt oskarżenia przeciwko byłemu senatorowi Prawa i Sprawiedliwości. Waldemar B. usłyszał zarzut „znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem”. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Jest akt oskarżenia

Akt oskarżenia sformułowany przez prokuratorów trafił już do Sądu Rejonowego w Kościerzynie. Jako pierwsi poinformowali o tym dziennikarze stacji RMF FM.

Prokuratura zarzuca politykowi przywiązanie zwierzęcia do haka holowniczego i ciągnięcie psa za samochodem. Zwierzę zmarło w wyniku obrażeń narządów wewnętrznych, które poskutkowały niewydolnością krążeniowo-oddechową.

Aresztu nie będzie

Do sądu skierowano również wniosek o areszt tymczasowy dla oskarżonego, jednak sąd go odrzucił. Wobec mężczyzny zostały zastosowane środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu zbliżania się do świadków – informuje serwis TVN24.pl.

Były senator nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. W trakcie składania wyjaśnień przedstawił odmienne motywy zachowania.

Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Mówi o tym art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt.

Do zatrzymania byłego senatora PiS doszło 1 kwietnia tego roku. Zdarzenie udało się zarejestrować kamerą jednemu z kierowców. Na filmie widać, jak pies zostaje przez mężczyznę przywiązany sznurkiem do samochodu, który później rusza. Zwierzę nie nadążyło za autem, przewróciło się i dalej było wleczone. Sam polityk twierdzi, że chciał tylko przetransportować zagubionego psa do domu i nie miał żadnych złych zamiarów.

Za: TVN24.pl

Karma mokra dla kotów – niezbędne składniki odżywcze każdego dnia

20210623211224 pexels photo 1314550.jpeg

Kot w domu to dużo radości, ale żeby mieć pociechę z naszego pupila, musimy o niego odpowiednio dbać. Nie tylko zapewniając mu pieszczoty, ale przede wszystkim serwując mu odpowiednie pożywienie, czyli dobrze zbilansowanie posiłki. Karma mokra jest dobrym rozwiązaniem w tym temacie, jednak pod warunkiem, że jest ona odpowiednio do naszego mruczka dobrana. Co to oznacza w praktyce? Czy lepiej zdecydować się na karmę mokrą czy karmy suche? Dlaczego rasa ma znaczenie w przypadku kotów, jeśli chodzi o wybór pożywienia? Jaka karma będzie najlepsza? O tym wszystkim i o innych potrzebach żywieniowych Twojego kota w dalszej części artykułu.

Karma mokra – zalety

Dwanajbardziej popularne sposoby żywienia domowych czworonogów – zarówno kotów, jak i psów – to karma sucha i karma morka. Która karma więc jest optymalnym rozwiązaniem? Okazuje się, że dla kota karma mokra będzie najlepszą opcją, a to dlatego, że kot czerpie wodę głównie z pożywienia – tak jest w naturalnej diecie kociej. W związku z tym kot mało korzysta z wody. Koty – także w naturalnych warunkach – jedzą parę małych „posiłków” dziennie w postaci upolowanych gryzoni. Dlatego też mokre karmy dla kota w saszetkach czy puszkach na jednorazową porcję bardzo ułatwia dozowanie jedzenia. Dużo kotów (zwłaszcza po sterylizacji) ma tendencję do przybierania na wadze, a karma mokra jest mniej kaloryczna niż karma sucha. To kolejny powód, dla którego mokra karma jest dobrym wyborem. Jeśli jednak z jakichś względów komuś zależy na tym (albo nie ukrywajmy – jego kotu) na podawaniu suchej karmy, warto połączyć te dwa sposoby karmienia i dowiedzieć się: jak łączyć karmę dla kota. Sucha karma zawsze może być uzupełnieniem posiłków, Zaletą karmy suchej jest to, że usuwa ona płytkę nazębną u naszego pupila.

Mokra karma – jak wybrać?

Koty są drapieżnikami, dlatego odpowiednie jest dla nich pożywienie składające się głównie z mięsa. Przewód pokarmowy kotów nie jest po prostu przystosowany do trawienia roślin (traw, zbóż, nasion). Dlatego jeśli kot zje roślinne pożywienie, „wyjdzie” ono z niego w niezmienionej formie, a co za tym idzie – organizm nie przyswoi z niego żadnych składników odżywczych. W związku z tym ważne jest, by mokra karma z kurczakiem, wołowiną, rybą czy w innych wariantach smakowych zawierała mięsa jak najwięcej. Najlepsza jest więc karma bezzbożowa (nawiązująca składem do naturalnej diety). Należy zwrócić szczególną uwagę na skład. Poza tym karma musi być bez wzmacniaczy smaku i sztucznych barwników.  Wybór karmy dla Twojego kota powinien też być podyktowany wiekiem pupila – inny skład ma bowiem karma dla kociąt zapewniająca prawidłowy rozwój i wzrost, a inny dla kotów dorosłych. Pokarm powinien być też dobrany pod względem rasy kotów. I tak na przykład karma dla kotów ras dużych (maine coony, norweskie leśne) musi mieć składniki, które wzmacniają układ kostny i mięśniowy. Z kolei persy i koty brytyjskie powinny jeść karmę mokrą, która ułatwi im zachowanie odpowiedniej wagi. Karma mokra dla kotów w sklepie Zooart to szeroki wybór pożywienia czołowych producentów. Najlepsza dla kota mokra karma to ta, która jest najbardziej do niego dopasowana. Jeszcze innym rodzajem są karmy specjalistyczne, których skład jest opracowany na przykład po choroby nerek.

Karma pełnoporcjowa – co to takiego?

Mokrą karmę na saszetkach czy puszkach często charakteryzuje napis „karma pełnoporcjowa”. Co to właściwie oznacza? Otóż taka karma to w skrócie: zdrowie Twojego kota. To karmy uwzgledniające rasę, wiek kota, a także to, czy mamy koty wychodzące na dwór czy niewychodzące. Inaczej niż karma uzupełniająca, karma pełnoporcjowa zapewnia dzienne zapotrzebowanie żywieniowe kota, czyli wszystkie składniki odżywcze.

Koty to wspaniałe stworzenia, dlatego warto dbać o ich zdrowie. Wybór odpowiedniej mokrej karmy na pewno nam w tym pomoże. Poza tym mokra karma dla kota w wygodnych opakowaniach i odpowiednio zbilansowana do kupienia na stronie Zooart ułatwi życie także Tobie, szczęśliwy właścicielu kota!

Psy i koty mogą zarazić się Covid-19. Wyniki badań naukowców z Utrechtu

ogon kota

Badania naukowców z Uniwersytetu w Utrechcie dowiodły, że Covid-19 jest powszechny wśród zwierząt domowych, takich jak koty i psy, których właściciele przechodzą przez tę chorobę. To z kolei oznacza, że w przypadku zakażenia się koronawirusem należy unikać kontaktu ze zwierzętami – taką informację podał w czwartek serwis BBC News.

W eksperymencie brało udział 310 zwierząt ze 196 gospodarstw domowych, których właściciele przechodzili przez Covid-19 w ciągu 200 dni od rozpoczęcia naukowego doświadczenia. Próbki sześciu kotów i siedmiu psów dało wynik pozytywny, natomiast u 54 zwierząt zaobserwowano obecność przeciwciał. Rezultaty badań zostały przedstawione podczas Europejskiego Kongresu Mikrobiologii Klinicznej i Chorób Zakaźnych.

Czy zwierzęta mogą przenosić Covid-19 na ludzi – dowodów brak

Naukowcy podkreślają jednak, że nie znaleziono dowodów na to, by zwierzęta przenosiły wirus na właścicieli. Dotychczasowe wyniki potwierdzają, że to człowiek zaraża zwierzę, nie odwrotnie. Większość zakażonych psów i kotów przechodziła Covid-19 bezobjawowo, albo z łagodnymi objawami.

Koty i psy ze schroniska mniej narażone

Podobne badania przeprowadził Uniwersytet w Guelph w kanadyjskiej prowincji Ontario. Wyniki udowodniły, że koty śpiące wraz z właścicielami w jednym łóżku były bardziej podatne na infekcję. Przebadano 48 kotów i 54 psy z 77 gospodarstw pod kątem przeciwciał, pytano też właścicieli o interakcje ze swoimi zwierzętami. Test wykazał, że prawie 67% kotów i 43% psów miało wynik pozytywny.

Na potwierdzenie tej tezy przebadano także zwierzęta przebywające w schroniskach. W tym przypadku jedynie 9% psów i kotów było zakażonych Covid-19.

Koniec chowu klatkowego. Zmiany nadejdą już 2027 roku

chow klatkowy

Koniec ery chowu klatkowego na terenie Unii Europejskiej nastąpi jeszcze w tej dekadzie. Zakaz ma wejść w życie już w 2027 roku – zadecydowała Komisja Europejska.

Chów klatkowy przechodzi do lamusa

Decyzja Komisji Europejskiej w tej sprawie zapadła 30 czerwca. To wyrażenie poparcia dla inicjatywy „End the Cage Age”, którą podpisało ponad milion obywateli Unii Europejskiej.

Podjęta przez KE decyzja zakłada również, że do 2023 roku zaprezentowane zostaną przepisy, których celem będzie regulacja zasad chowu na terenie Unii Europejskiej. Zakaz chowu klatkowego poza kurami dotyczyć będzie także gęsi, kaczek czy królików.

Zakaz, jak informuje Marta Korzeniak ze stowarzyszenia Otwarte klatki, będzie stopniowo wchodził w życie od 2027 roku. Dodała, że stwarza to hodowcom szansę na odpowiednie przygotowanie się do zmian i przebranżowienie.

Korzeniak wskazała, że choć początek zmian dotyczących likwidacji chowu klatkowego nadejdzie w 2027 roku, z pewnością nieco dłużej potrwa sam okres przejściowy.

Koniec chowu klatkowego. Komisarz Wojciechowski o wsparciu rolników

Komentując decyzję Komisji Europejskiej, komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski wskazał na Twitterze, że rolnicy nie powinni sami pokrywać wszelkich kosztów koniecznej transformacji. Podkreślił, że jest to inicjatywa społeczna, wobec czego to właśnie społeczeństwo musi tutaj wspierać rolników.

Także Komisja Europejska podkreśliła, że nie zostawi hodowców bez wsparcia UE. Wskazano, że rozważone zostaną społeczno-ekonomiczne i środowiskowe skutki wprowadzonych środków. Na początku 2022 roku mają zostać przeprowadzone konieczne konsultacje publiczne w tej sprawie. Od nich uzależniona ma zostać ocena wykonalności zakładanego planu.

Za: PAP, Radiozet.pl

Ogród Zoologiczny w Płocku świętuje 70. urodziny. Wyjątkowa wystawa w Galerii Wisła

Zebry

W 2021 roku Ogród Zoologiczny w Płocku świętuje 70-lecie istnienia. Z tej okazji płockie zoo postanowiło przypomnieć zwierzęta, które przez te lata zamieszkiwały tamtejszy ogród. Wystawę upamiętniającą dawnych podopiecznych można zobaczyć w Galerii Wisła przez cały lipiec.

Płocki Ogród Zoologiczny kończy w roku 70 lat. Okrągła rocznica zmotywowała zoo, które postanowiło uczcić tę rocznicę. W Galerii Wisła można zapoznać się m.in. z wystawą poświęconą historii ogrodu i zwierzętom, które przez lata cieszyły swoją obecnością mieszkańców miasta oraz turystów.

Atrakcje z okazji 70-lecia istnienia zoo w Płocku

Na 24 ogromnych planszach znajdziemy m.in. wizerunki dawnych podopiecznych, historię ucieczek, a także będzie można zapoznać się z zapleczem oraz porównać stare i nowe ekspozycje zwierząt. Nie zabraknie również wszelkich gier i zabaw. Na obchody 70-lecia płockiego zoo zaprasza Magdalena Michalska z Galerii Wisła:

„Zapraszamy do Galerii Wisła i sentymentalną podróż w czasie. Po zapoznaniu się z wystawą warto odwiedzić profile płockiego ZOO i Galerii Wisła na Facebooku, aby wziąć udział w konkursach. Odpowiedzi na pytania konkursowe bez problemu można znaleźć na wyeksponowanych planszach. Do zdobycia będą karty podarunkowe na zakupy w Galerii Wisła”.

Ekspozycja potrwa przez cały lipiec.

Karpie w sklepie bez wody? To przestępstwo! Wyrok sądu w końcu prawomocny

karp

To koniec trwającego ponad 10 lat procesu dotyczącego sprzedaży karpi bez wody. O sukcesie, który jest nagrodą za wytrwałość w walce o dobrą sprawę, poinformowała adwokat Karolina Kuszlewicz.

Karpie dusiły się w sklepie

Wyrok w tej sprawie zapadł we wtorek, 29 czerwca przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sprawa ciągnęła się ponad 10 lat i w końcu wspomniana adwokat mogła zakomunikować:

A jednak walka do końca ma sens!!

Podkreśliła, że historia ta zajęła więcej niż jedną czwartą jej życia. Wszystko zaczęło się w grudniu 2010 roku, kiedy to E. Leclerc sprzedawał żywe karpie. Zwierzęta trzymano w skrzynkach bez wody i w taki sam sposób trafiały potem do reklamówek klientów.

Sprawą zajęła się Fundacja Noga w Łapę, która wskazywała na niehumanitarność takiego traktowania ryb. Karpie wskutek takiego zachowania umierały w męczarniach, dusząc się w sklepie. Dwóch pracowników zostało w grudniu ubiegłego roku skazanych na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Kierownik działu sprzedaży usłyszał wyrok roku więzienia, również w zawieszeniu na dwa lata.

Adwokat nie ukrywa radości z wyroku ws. karpi

Nie umiem wyrazić swojej radości z powodu tego, że los karpi – tych biednych, dręczonych przez lata zwierząt, duszonych i brutalnie traktowanych, spotkał się wreszcie z należytym szacunkiem

– poinformowała adwokat, informując o tym, że wyrok stał się prawomocny.

Wskazała, że jest to bezcenny sygnał ze strony wymiaru sprawiedliwości dotyczący tego, że trzymanie karpi bez wody to po prostu przestępstwo. Dodała też:

Co najważniejsze – Sąd uznał za niezasadny zarzut apelacji, wskazujący na to, że w sprawie doszło do przedawnienia (jest to tzw. bezwzględna przyczyna odwoławcza, więc sprawa była poważna).

Za: warszawa.wyborcza.pl, Facebook https://www.facebook.com/wimieniuzwierzat

Chroń psa przed kleszczami!

20210704175536 pexels photo 1254140.jpeg

Niebezpieczne ukąszenie

Choć wydają się niepozorne, kleszcze stanowią duże zagrożenie dla zwierząt i ludzi. Mogą stać się źródłem zakażenia jedną z wielu chorób. Według statystyk, to właśnie te pajęczaki są najczęstszą przyczyną zakażeń u czworonogów. I choć nie każde ugryzienie będzie wiązać się z zachorowaniem, ryzyko jest duże.

Ukąszenie kleszcza – jakie choroby może powodować?

Odpowiednia ochrona psa pomoże więc ustrzec się przed licznymi chorobami. Do najgroźniejszych należą:

  • anaplazmoza – przypadki tej choroby odnotowuje się głównie w Polsce centralnej i wschodniej, najczęściej zapadają na nią osobniki w wieku od 6-8 lat; wśród zdiagnozowanych przypadków sporo dotyczyło psów rasy Golden Retriver. Objawy mogą być niespecyficzne, ale jednym z charakterystycznych jest kulawizna, wynikająca z osłabienia stawów. Leczenie wymaga długiej antybiotykoterapii.
  • borelioza – choroba obejmuje różne układy i narządy, a pierwsze objawy pojawiają się nawet do pół roku od zakażenia. Nieleczona może powodować liczne powikłania, jak np. niewydolność nerek, serca czy niedowład kończyn. Leczenie antybiotykami trwa zwykle 4 tygodnie.
  • babeszjoza (piroplazmoza) – w początkowym stadium choroba daje niespecyficzne objawy, takie jak osłabienie, apatia, brak apetytu. Brak reakcji ze strony właściciela może zakończyć się nawet śmiercią czworonoga. Leczenie polega przede wszystkim na usunięciu zakażenia z organizmu, a by wyleczyć niedokrwistość, do której babeszjoza prowadzi, często stosuje się też transfuzję krwi.

Kleszcze mogą wywoływać również inne infekcje o charakterze wirusowym, bakteryjnym lub pierwotniaczym. Po każdym spacerze należy więc dokładnie obejrzeć psa. Jeśli okaże się, że ma kleszcza, trzeba jak najszybciej go usunąć. Im krótszy kontakt intruza ze skórą zwierzęcia, tym większe prawdopodobieństwo, że układ odpornościowy Twojego pupila zwalczy ewentualną infekcję. Jeśli wokół ugryzienia pojawiło się zaczerwienienie, może to świadczyć o dużym ryzyku zakażenia. Warto w takiej sytuacji jak najszybciej udać się do kliniki weterynaryjnej.

Skuteczne sposoby ochrony psa przed kleszczami

Znamy dziś wiele skutecznych metod, które chronią zwierzęta przed insektami. Przykładem może być tutaj obroża przeciwkleszczowa. Stopniowo uwalnia ona substancje czynne, które zwalczają niebezpieczne owady. Przed wyborem odpowiedniego modelu, trzeba dokładnie zapoznać się z opisem produktu lub skonsultować z weterynarzem. Obrożę dobieramy przede wszystkim do wieku psa, ale niekiedy trzeba będzie uwzględnić też inne czynniki, jak np. rasę. W zależności od modelu, obroża zaczyna aktywną ochronę ok. 48 godzin po jej założeniu. Trzeba też dokładnie sprawdzić, jak długo możemy liczyć na jej efektywne działanie. Jedne trzeba będzie wymienić po 2 miesiącach, inne mogą zapewnić ochronę nawet do 6-8 miesięcy. Sprawdzone obroże przeciw kleszczom znajdziesz m.in. na stronie https://zoopers.pl/.

W sklepach zoologicznych znajdziemy również krople i spraye, które odstraszają pchły i kleszcze. Gama produktów jest tu niezwykle urozmaicona. Aktywna ochrona zaczyna się ok. 24 godziny po aplikacji preparatu, ale jest zdecydowanie krótsza niż ta, którą uzyskasz dzięki zastosowaniu obroży. Po konsultacji z weterynarzem, możemy zdecydować się również na podanie pupilowi tabletek, które w zależności od składu mogą go chronić przez około 3 miesiące.

Zamiast podsumowania

Jak widać, możesz zadbać o zdrowie swojego psa na wiele różnych sposobów. Warto wspomnieć również o możliwości zaszczepienia go przeciwko boreliozie. Trzeba jednak pamiętać, że kleszcze są wektorem infekcji innych chorób zakaźnych, więc nie zwalnia Cię to ze stosowania preparatów ochronnych. Zadbaj również o jakościową dietę swojego czworonoga. Odpowiednia karma sucha dla psa i duża dawka aktywności fizycznej wzmocnią układ odpornościowy Twojego podopiecznego.  

ZOO w Płocku: Narodziny jednego z najrzadszych ptaków na Ziemi!

szpak balijski Woldere wiki ccbysa40

Niezwykłe wydarzenie miało miejsce na terenie Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Płocku. Na świat przyszedł tam szpak balijski, który jest jednym z najrzadszych ptaków na całej Ziemi!

ZOO dumne z niezwykłych narodzin

Informację na temat niezwykłych narodzin w płockim ZOO przekazał sam ogród we wpisie opublikowanym na Facebooku:

Nasza radość z tego powodu jest ogromna, ponieważ jest to jeden z najrzadszych ptaków na Ziemi.

Jak czytamy w dalszej części wpisu, w 2000 roku na Ziemi żyło na wolności zaledwie 12 przedstawicieli tego gatunku. ZOO informuje też, że obecnie Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody IUCN ocenia ich liczebność na nie więcej niż 50 osobników.

Miejski Ogród Zoologiczny w Płocku poinformował, że malec jest w tej chwili lękliwy i dopiero uczy się życia, a ekspozycja na czas odchowu ptaka została wyłączona dla zwiedzających. Woliera będzie udostępniona ponownie, gdy tylko szpak nauczy się latać.

ZOO opublikowało również film z karmienia ptaka. Autorzy wpisu dodali:

Szpaczek po woli obrasta w piórka. Zobaczcie z jaką ochotą pałaszuje owadzie smakołyki przynoszone na zmianę przez oboje rodziców

Endemit wyspy Bali w płockim ZOO

Ogród przekazał, że szpak baskijski jest endemitem wyspy Bali, który wymiera przez działalność człowieka. Powodem jest niszczenie naturalnego środowiska zwierzęcia i odławianie dla celów kolekcjonerskich.

Jak czytany, na szczęście programy hodowlane pozytywnie wpływają na liczebność gatunku. Płockie ZOO podkreśliło:

Mamy nadzieję, że dzięki hodowli zachowawczej jaką prowadzą ogrody zoologiczne na całym świecie, jeszcze wiele pokoleń będzie mogło oglądać tego pięknego ptaka.

Źródło zdjęcia: Woldere via Wikipedia, CC BY-SA 4.0

Za: Facebook – Płockie ZOO

Mewia Łacha: Weszli mimo zakazu, młody ptak nie przeżył spotkania z bezmyślnymi turystami

mewia lacha turysci

Skandaliczny incydent z udziałem turystów miał miejsce w rezerwacie przyrody „Mewia Łacha”. Mężczyzna i kobieta weszli do ogrodzonego siedliska ptaków, gdzie wstęp jest zakazany. Młody ohar nie przeżył spotkania z ludźmi.

Mewia Łacha: Turyści zignorowali zakaz

Zachowanie turystów udało się uchwycić kamerom. Na nagraniu udostępnionym w internecie widać, jak ignorują oni zakaz i przechodzą przez bramę z napisem:

ZAKAZ WSTĘPU!!! Siedliska ptaków.

Widać też, jak mężczyzna i kobieta zadowoleni urządzają sobie sesję zdjęciową przy koszu nagniazdowym sieweczki obrożnej. Informujący o incydencie profil „Chronimy Naturę na Wybrzeżu – Grupa Badawcza Ptaków Wodnych <<Kuling>>” na Facebooku poinformował, że obecnie znajdują się tam również pisklęta.

Mewia Łacha: Ptak nie przeżył spotkania z ludźmi

Samo zignorowanie zakazu to jednak nie wszystko. Turyści podczas spaceru wzięli na ręce młodego ohara, z którym również robili sobie zdjęcie, przy kolejnej tablicy informującej o zakazie wstępu. Finał okazał się dla ptaka tragiczny, o czym informuje „Kuling”:

Szok i niedowierzanie. Widać, że ptak był w złej formie, ponieważ nie miał siły uciekać. Wczoraj niestety został znaleziony już martwy.

Jak czytamy dalej, nagranie i zdjęcia zostały zrobione z drugiej strony Wisły i nie udało się szybko zareagować. Policja wodna przybyła dopiero po około 50 minutach.

Autorzy wpisu proszą o informację od osób, które wiedzą, kto postanowił wybrać się na spacer na Mewią Łachę.

Za: Facebook

Źródło zdjęcia: zrzut ekranu z filmu opublikowanego przez https://www.facebook.com/ChronimyNature/videos/234725134944367/

Kraków organizuje akcję, która ma pomóc kotom. „Nakręteczka dla koteczka” wystartowała w Galerii Bronowice

kot 1

Jedna z największych galerii handlowych w Krakowie – Galeria Bronowice, we współpracy z Fundacją „Na Zdrowie Zwierzęta Ludziom Ludzie Zwierzętom” uruchomiła akcję „Nakręteczka dla koteczka”. Celem akcji jest zebranie funduszy na karmę i sterylizację dla kotów, podopiecznych organizacji. W realizacji tego celu ma pomóc olbrzymia skarbonka umieszczona we wspomnianej galerii, do której można wrzucać plastikowe nakrętki.

Każdego dnia na całym świecie miliony nakrętek są marnowane i są często przedmiotem, które zanieczyszczają środowisko. Galeria Bronowice postanowiła wykorzystać tę sytuację i wewnątrz centrum handlowego umieściła specjalną skarbonkę przeznaczoną na plastikowe nakrętki. Idea jest prosta. Im więcej nakrętek, tym więcej pieniędzy, które zostaną wydane na pomoc podopiecznym Fundacji „Na Zdrowie Zwierzęta Ludziom Ludzie Zwierzętom”. O inicjatywie opowiada Aleksandra Mańka, Dyrektor Galerii Bronowice:

„Galeria Bronowice od początku istnienia wyraźnie stawia na wsparcie wszelkiego rodzaju fundacji i organizacji charytatywnych. Chcemy, by przestrzeń naszego centrum była nie tylko przyjazna dla klientów, ale także mogła zostać wykorzystana w szczytnym celu. Dlatego też podjęliśmy współpracę z Fundacją Na Zdrowie Zwierzęta Ludziom Ludzie Zwierzętom. Mamy nadzieję, że nakrętki, zebrane przez naszych klientów i wrzucone w Galerii do specjalnego pojemnika, realnie wesprą podopiecznych organizacji”.

Pojemnik na nakrętki zlokalizowany jest na pasażu Galerii Bronowice na poziomie zero, przy Sferze Super Bohatera pomiędzy hipermarketem Auchan a salonem CCC.

Austria: Koszmar podczas porannej toalety. Pyton schował się w muszli klozetowej i zaatakował 65-latka

Waz

Prawdziwy koszmar przeżył pewien mieszkaniec Grazu podczas porannej toalety. Podczas załatwiania potrzeby fizjologicznej, Austriak poczuł ugryzienie w okolicy genitaliów. Okazało się, że w muszli klozetowej znalazł się pyton, który uciekł sąsiadowi. Mężczyzna doznał drobnych obrażeń.

Do rzadko spotykanego incydentu doszło w miejscowości Graz w Austrii. Tamtejszy mieszkaniec udał się rano do toalety. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jego dom odwiedził mierzący ponad półtora metra pyton siatkowy albinos. Ofiara trafiła do szpitala, gdzie został poddany badaniom ambulatoryjnym, jednak obyło się bez poważniejszych konsekwencji.

Wąż uciekł sąsiadowi

Lokalna policja ustaliła, że wąż uciekł z mieszkania 24-letniego sąsiada i rurami kanalizacyjnymi przedostał się do toalety, która należała do 65-latka. Na miejscu pojawił się herpetolog. Ekspert schwytał zwierzę, po czym oczyścił gada z ekskrementów i przekazał go właścicielowi. Jak się okazało młody mężczyzna trzymał w swoim lokum także jedenaście niejadowitych węży-dusicieli oraz gekona. Sprawa trafił do prokuratury. Nieodpowiedzialnemu sąsiadowi postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała.

Pytony siatkowe występują w Azji południowo-wschodniej. Dorosłe osobniki mogą osiągnąć ponad 9 metrów długości.

Kętrzyn: Kaczki przekroczyły ulicę w asyście policji

co jedzą kaczki

Policjanci są zobowiązani do udzielania pomocy obywatelom. Czasem jednak pomocy wymagają nasi „mniejsi bracia”. W Kętrzynie na przykład funkcjonariusze pomogli kaczej mamie z kaczątkami przejść przez pasy.

Kętrzyn: Rodzina kaczek w niebezpieczeństwie

Sytuacja ta miała miejsce przed kilkoma dniami. W trakcie obchodu rejonu policjanci zauważyli, że ulicą Zjazdową w Kętrzynie przemieszcza się stado kaczek. Natężenie ruchu w tej okolicy było duże, a więc postanowili pomóc kaczkom w ich wędrówce. W pewnym momencie zwierzęta znalazły się w niebezpieczeństwie.

Jak informuje warmińsko-mazurska policja, kętrzyńscy i iławscy policjanci w ostatnim czasie już kilkakrotnie interweniowali, pomagając łabędziom. Tym razem ich pomocy wymagały jednak kaczki.

W miniony piątek późnym popołudniem mama kaczka z dziesięcioma pisklętami próbowała przedostać się przez ulicę Zjazdową. Wokół nich mknęły auta, co było dla zwierząt poważnym zagrożeniem. Mogło też dojść do kolizji, gdyby jeden z kierowców usiłował ominąć zdezorientowane ptaki.

Policjanci w Kętrzynie eskortowali kaczą rodzinę

Ptaki, które jak podkreśla policja, nie mogły otrzymać mandatu, musiały liczyć na pomoc policjantów. Funkcjonariusze postanowili więc eskortować kaczą rodzinę przez kilkaset metrów. Ostatecznie mama wraz z kaczątkami dotarła do pobliskiego jeziorka.

Dzięki sprawnej pracy policjantów, odetchnąć mogła nie tylko rodzina kaczek, ale i kierowcy.

Na drogę wrócił porządek i kierowcy mogli bez przeszkód przejeżdżać, kaczki dotarły bezpiecznie do wody, do której ochoczo wskoczyły, a policjanci wrócili do swoich zadań

– pisze warmińsko-mazurska policja.

Za: warminsko-mazurska.policja.gov.pl

Las, błoto i zwierzęta. Zobacz niezwykłe nagranie z „babrzyska”

woda las

W sieci pojawiło się niezwykłe nagranie, które pozwala podpatrzeć, w jaki sposób zachowują się zwierzęta, gdy nie patrzy na nie człowiek. Film z leśnictwa Zdrojki pod Turkiem ukazuje las, a w nim niewielką sadzawkę stworzoną dla zwierząt i to, co działo się dokoła niej.

Las, błoto i zwierzęta

Nagranie jest niezwykle ciekawe przede wszystkim ze względu na liczbę zwierząt, które postanowiły skorzystać ze wspomnianej sadzawki. Leśnik ze wspomnianego rejonu podkreślił, że w tych lasach trudno o naturalne zbiorniki wodne, które są niezwykle istotne dla zwierząt, szczególnie w okresie letnim.

Wspomniana sadzawka powstała po to, aby umożliwić zwierzętom dostęp do wody – podkreśla serwis epoznan.pl. Wspomniany leśnik, pan Tadeusz Rosiak, poinformował że w większości przypadków to zwierzęta zdecydowały o wyborze sadzawek.

Wskazał, że niezwykle istotny jest skład mineralny i organiczny „babrzysk”. Zwierzęta dzięki właściwościom antyseptycznym błota mogą sobie w ten sposób radzić w razie zranień, zadrapań czy ukąszeń owadów. Pomaga to także w pozbywaniu się pasożytów.

W lesie najczystsze są dziki

Co ciekawe, to dziki należą do jednych z największych „czyściochów”. Dbają o to, aby na ich skórze nie było kleszczy czy strzyżaków. Na filmie widać nawet, jak zjadają grudki błota.

[…] najprawdopodobniej w celu neutralizacji szkodliwych substancji występujących w zjadanych roślinach i poprawy przebiegu procesów trawiennych

– ocenia ekspert.

Nagranie jest niezwykle ciekawe. Widać na nim szereg zwierząt, które chętnie korzystają z „babrzyska”. To po prostu trzeba zobaczyć!

Za: epoznan.pl

Szopy zajęły dom pod nieobecność właścicielki [FILM]

szop

Szopy wydają się niezwykle sympatycznymi zwierzętami, których nie sposób nie lubić. Co innego z pewnością sądzi o nich właścicielka jednego z domów na Florydzie. Zwierzęta pod jej nieobecność postanowiły „zająć” się domem.

Szopy dostały się do domu przez sufit

Wprowadzka szopów miała miejsce wtedy, gdy kobieta przebywała w Nowym Jorku – informuje serwis polsatnews.pl. Właścicielka domu podzieliła się na Twitterze zdjęciami, które dokumentują zniszczenia, jakich zwierzęta dokonały pod jej nieobecność. Nie jest to widok, jaki ktokolwiek z nas chciałby zastać po powrocie na przykład z wakacji.

Rodzina szopów wykorzystała puste lokum, dostają się do niego przez lekki sufit. Kobieta informuje na Twitterze, że szopy zniszczyły jej pokój i trudno powiedzieć, co jeszcze zdążą zrobić zanim zostaną wyciągnięte z domu.

Fachowcy pomogli złapać szopy

Właścicielka nieruchomości zasugerowała też, że z pewnością naprawa szkód dokonanych przez zwierzęta będzie ją słono kosztować. Na zdjęciach i nagraniach można zobaczyć dziurę w suficie, przez którą szopy dostały się do domu. Poza nią widać też całkowicie zdemolowane pomieszczenie.

Szopy ostatecznie udało się schwytać grupie fachowców, która ma znaleźć dla zwierząt nowy dom. Jedna z organizacji prozwierzęcych poinformowała, że szopy łatwo mogą znaleźć sobie jakiekolwiek miejsce w domach, gdzie mogą zamieszkać.

Za: Polsatnews.pl

Najlepszy przyjaciel pies – jak o niego dbać?

jak dbać o psa

Właściciele psów doskonale wiedzą, że czworonożny przyjaciel to nie tylko wierny towarzysz codziennych aktywności, ale także obowiązek. Trzeba pamiętać o tym, by dobrać odpowiednią karmę do potrzeb, rasy, wieku czy masy ciała. Niezwykle istotna jest także pielęgnacja oraz zapewnienie psu bezpieczeństwa w różnych sytuacjach. Poza tym zwierzęta wymagają uwagi, spacerów, zabawy, ale to czysta radość dla wszystkich. Zdrowie czworonożnego pupila zależy od wielu czynników. Z pewnością dostępne w sklepie internetowym akcesoria znacznie będą ułatwiać opiekę. Także sprawią, że codzienna rutyna stanie się przyjemniejsza i psy będą szczęśliwsze, będą miały lepszą kondycję oraz będą świetnie wyglądać.

O czym muszą pamiętać właściciele psów

Pies wykonuje codziennie szereg czynności, które dają nam sygnały dotyczące jego stanu zdrowia i kondycji. Je widać także w wyglądzie sierści czy na przykład oczu. I dlatego można szybko ocenić, czy coś niepokojącego dzieje się z psem. Czasem złe samopoczucie wynika z takich czynników jak niewłaściwa dieta, zmiana środowiska, stres czy też na przykład choroba. Niebagatelne znaczenie ma także wiek psa i z czasem z pewnością będziemy obserwować jak pupil się zmienia. Zupełnie inaczej zachowują się szczenięta i mają zupełnie odmienne potrzeby niż seniorzy. Z drugiej strony niezwykle ważna jest także ocena stanu fizjologicznego. Psy po kastracji czy w czasie ciąży będą potrzebować na pewno zupełnie innej diety. Trzeba również pamiętać o tym, że zwierzę będzie wymagało odpowiednich akcesoriów. Kierowcy powinni zadbać o transporter dla psa. Musi być on dopasowany do wielkości pupila. Niewątpliwie ułatwia bezpieczne przewożenie zwierzęcia do lekarza, na urlop czy też wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba. Alternatywą jest mata do samochodu dla psa. W tym wariancie będzie także chronić przed zabrudzeniem tapicerki.

Wymagający przyjaciel

Może się wydawać, że zdecydowanie mniej uwagi będą wymagać rybki akwariowe, ale to tylko pozory. Tu także niezwykle ważne będzie stworzenie odpowiednich i przyjaznych warunków do życia. Zresztą wymagają ich wszystkie zwierzęta, którymi się opiekujemy, które są dla nas świetnym towarzystwem, sprawiają, że dzień jest zdecydowanie lepszy. Oczywiście w polskich domach najczęściej pojawiają się psy. W modzie są niektóre rasy, choć i kundelki nie tracą na popularności. Chodzi przecież o to, by tworzyć w domu atmosferę miłości. Warto też zadbać o to, by dzieci również uczyły się szacunku dla zwierząt, ponieważ będzie to procentować przez wszystkie kolejne lata.

Czy ważny jest wiek psa?

Pies wymaga pielęgnacji skrojonej na miarę. Warto pamiętać o tym, że sam wygląd sierści i skóry już dużo mówi o jego kondycji i stanie zdrowia. I dlatego nawet w czasie codziennych pieszczot jesteśmy w stanie zauważyć plamy, zgrubienia, niepokojące zmiany. Pies będzie także reagować, gdy w jakiś miejscu odczuwa dolegliwości bólowe. Takich objawów nie wolno lekceważyć. Psy również borykają się z alergiami, czasem chorują i wymagają odpowiedniej pielęgnacji, a także wsparcia specjalistów. Weterynarz może również doradzić, jaką karmę wybrać do konkretnych potrzeb, na jakie akcesoria się zdecydować i jak pielęgnować psa, by był on zdrowy i czuł się świetnie. Zabiegów będzie wymagać nie tylko sierść, ale także oczy, pazury, uszy oraz zęby. Czasem trzeba zmienić nawyki, wprowadzić inny jadłospis, nowy szampon, by sprawić, że pies odzyska wigor i będzie aktywniejszy. A właściciel spokojniejszy i szczęśliwszy.

Czy pstrągi mogą zostać narkomanami? Ciekawy eksperyment czeskich naukowców

Pstrag

Czescy naukowcy dokonali eksperymentu, który wykazał, że pstrągi mogą być podatne na uzależnienie się od narkotyków. To z kolei stanowi poważne zagrożenie dla działania ekosystemu na świecie.

Ciekawe doświadczenie przeprowadzili naukowcy z Czeskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Do badań użyli pstrągów, które zostały wpuszczone do dwóch zbiorników wodnych o pojemności 350 l każdy. W jednych z nich znalazła się amfetamina, która została usunięta po ośmiu tygodniach, natomiast w drugim umieszczono ciecz odpowiadającą środowisku naturalnym ryb. Wyniki okazały się zaskakujące.

Syndrom odstawienia dotyczy również ryb

Po 10-dniownym okresie „odstawienia” ryby były badane pod kątem potencjalnych symptomów odstawienia. Okazało się, że pstrągi znajdujące się przez dwa miesiące w zanieczyszczonym zbiorniku chętniej kierowały się do wody, w której była zawarta amfetamina. Z drugiej strony ryby pływające przez osiem tygodni w czystej wodzie nie zdradzały oznak zainteresowania narkotykami.

Naukowcy zgodnie twierdzą, że rezultat powinien być niepokojący, ponieważ u osobników będących pod wpływem amfetaminy zaobserwowano zmiany w tkance mózgowej. Ponadto Pavel Horký z Czeskiego Uniwersytetu Przyrodniczego podkreślił, że pstrągi po zażyciu narkotyku zapominały o innych życiowych czynnościach, takich jak żerowanie czy kojarzenie się w pary z innymi osobnikami.

„Trwałe skażenie akwenów może zmienić funkcjonowanie całych ekosystemów” – zakończył czeski naukowiec.