Uczeni ze Stanów Zjednoczonych potwierdzają, że w ciągu ostatniej dekady populacja żarłacza białego zamieszkującego tzw. Czerwony Trójkąt pomiędzy Monterey Bay, Wyspami Farallońskimi i Bodega Bay wzrosła o blisko 30%. Obecnie u wybrzeży Kalifornii pływa około 300 osobników.
Ponad 2500 godzin badań i obserwacji rekinów
Jeden z autorów badania oraz wykładowca na Oregon State University, Taylor Chapple wydał oświadczenie, w którym czytamy, że wzrost populacji żarłacza białego udało się zaobserwować dzięki wieloletniemu fotografowaniu oraz identyfikowaniu poszczególnych rekinów z grupy. Uczony wskazał również pozytywne aspekty tego odkrycia:
„Stan całego przybrzeżnego ekosystemu morskiego jest zależny od silnych populacji dużych drapieżników. Wnioski z naszych badań są więc dobrym prognostykiem nie tylko dla żarłaczy białych, ale też dla innych organizmów”
Same badania przeprowadzano w latach 2011-2019 na terytorium Monterey Bay, Wysp Farallońskich i Bodega Bay. W sumie fotografowie spędzili ponad 2500 godzin na uwiecznianiu tych rzadko spotykanych gatunków.
Płetwy niczym kod kreskowy
Zdjęcia wykonywano o różnych porach dnia zarówno nad, jak i pod wodą. Uczeni do zwabienia rekinów wykorzystywali również foki – jeden z przysmaków żarłaczy białych. Dzięki temu było możliwe klasyfikowanie poszczególnych osobników, poprzez ich charakterystyczne płetwy grzbietowe o czym mówi Taylor Chapple:
„Płetwy grzbietowe u rekinów są unikalne jak odcisk palca lub kod kreskowy. Dzięki tym informacjom byliśmy w stanie nie tylko oszacować liczebność populacji, ale też ustalić trend wzrostu w czasie”.
Żarłacze białe są wyjątkowymi łowcami, a ostre trójkątne zęby oraz umiejętność rozpędzenia się do ponad 50 km/h sprawiają, że budzą prawdziwy postrach. Dzięki ogromnej popularności serii „Szczęki” osobniki niesłusznie zostały potraktowane jako bestie polujące na ludzi. W rezultacie ludzie zaczęli coraz częściej polować na te zwierzęta.