W lesie zlokalizowanym w miejscowości Orelec (woj. podkarpackie) znaleziono foliowe reklamówki, a także… różnego rodzaju oscypki. Sery z czasem zaczęły coraz intensywniej śmierdzieć co stwarzało zagrożenie dla życia i zdrowia zwierząt w przypadku gdyby je spożyły. Cuchnące znalezisko zostało odkryte w poprzednim tygodniu, jednak po apelu leśników sprawca posprzątał nieczystości.
Kilkanaście kilogramów psującego się sera znaleźli w poprzednim tygodniu leśnicy w bieszczadzkim lesie. Prócz odoru produkty stwarzały śmiertelne zagrożenie dla zwierząt przybywających w tamtejszym rejonie. Było to o tyle realne, gdyż jak podkreśla Maciej Szpiech z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne, odpady mogły zwabiać gatunki to spożycia zepsutego oscypka, który zawiera często sól oraz sztuczne wzmacniacze smaku.
20 mln zł wydawane co roku na sprzątanie lasów
Pracownicy nadleśnictwa podjęli poszukiwania sprawcy stosując m.in. fotopułapki. Sprawa jednak znalazła pomyślne zakończenie o czym mówi Maciej Szpiech:
„Na szczęście sprawcy wrócił rozum i również w sobotę uprzątnął odpady, więc prowadzenie sprawy stało się bezprzedmiotowe. Trzeba jednak o tym mówić, bo świadomość ekologiczna wciąż pozostawia sporo do życzenia”.
Lasy Państwowe zaznaczyli, że corocznie budżet na sprzątanie lasów pochłania około 20 mln zł. Według wyliczeń organizacji w ciągu ostatniej dekady koszty przekroczyły 173 mln zł, a góra śmieci mogłaby z powodzeniem zapełnić Stadion Narodowy.
Do najczęściej porzucanych odpadów zaliczają się wyroby z plastiku. W dobie koronawirusa dołączyły do nich maseczki i rękawiczki. Niezmiennie leśnicy odnajdują także resztki jedzenia i opakowania po nim.