Do historycznego wydarzenia doszło w Australii. Jak podała w poniedziałek tamtejsza organizacja pozarządowa Aussie Ark, na świat przyszło siedem diabłów tasmańskich, które wyginęły na tym kontynencie prawie 3000 lat temu. Narodziny były możliwe dzięki programowi ochrony gatunku.
Siedem diabłów tasmańskich urodziło się w rezerwacie w Barrington Tops, oddalonym trzy i pół godziny jazdy na północ od Sydney. O narodzinach torbaczy zakomunikowało stowarzyszenie Aussie Ark za pośrednictwem Instagrama:
„Pracowaliśmy niestrudzenie przez niemal 10 lat, aby przywrócić diabły naturze kontynentalnej Australii z nadzieją, że uda im się utworzyć zrównoważoną populację. Obserwowaliśmy je z daleka, aż nadszedł czas, aby wkroczyć i potwierdzić narodziny naszych pierwszych diabłów. I cóż to była za chwila!”.
Według Tima Faulknera, prezesa Aussie Park, narodziny diabłów tasmańskich stanowi punkt zwrotny, jednak podkreśla on, że jeśli osobniki nie będą się rozmnażać, to cały plan będzie na nic. Faulkner dodaje również, że obecność torbaczy będzie przydatna dla rozwoju innych zagrożonych ssaków:
„Diabły żyjące na wolności pomagają kontrolować szkodniki. Wśród nich lisy i zdziczałe koty. Regulują też populację rdzennych roślinożerców jak oposy i kangury. Ich obecność pozwala przeżyć i rozwijać się zagrożonym małym ssakom: borsukom workowatym i kanguroszczurom”.
Gatunek zagrożony wyginięciem również w Tasmanii
Liczba diabłów tasmańskich przerażająco spadła w 2008 roku. Wówczas na Tasmanii wykryto zakaźną chorobę – rak pyska, który spowodował wyginięcie aż 85% tych osobników. W tym samym roku zwierzęta te wpisano na listę gatunków zagrożonych. Sprawa była na tyle poważna, że interweniował sam rząd Tasmanii. Władze objęły wsparciem grupy zajmujące się zdrowymi osobnikami.
Diabły tasmańskie swoją nazwę zawdzięczają charakterystycznemu piskowi. W Australii torbacze te wyginęły blisko 3000 lat temu, kiedy to zdecydowana większość osobników padła ofiarą dingo – inwazyjnego gatunku wywodzącego się z Azji Południowo-Wschodniej.
Według informacji przekazanych przez Główny Inspektorat Weterynarii (GIW), Inspekcja Weterynaryjna wydała do 21 maja br. 38,3 mln zł w celu zwalczania grypy wśród ptaków. Z tej puli 23 mln zł zostały przeznaczone na odszkodowania za ubój drobiu. Zlikwidowano ponad 17,5 mln sztuk drobiu.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w województwie mazowieckim, ze szczególnym uwzględnieniem powiatów żuromińskiego i mławskiego. Kilka dni temu minister rolnictwa Grzegorz Puda oszacował straty już na 400 mln zł, natomiast sam budżet wyznaczony na zwalczanie chorób zakaźnych wynosi 432 mln zł.
Ogółem, spośród wszystkich zlikwidowanych 17,5 mln ptaków ponad 13,5 mln zgładzono właśnie na Mazowszu. W sumie na odszkodowania wydano 23 mln zł, a na walkę z ptasią grypą już przeszło 38 mln zł. Jednak, jak podkreśla Inspekcja Weterynaryjna:
„ze względu na trudną sytuację epizootyczną oraz pojawianie się nowych ognisk grypy ptaków nie jest możliwe w chwili obecnej dokładne podanie wszystkich kosztów zwalczania grypy ptaków”.
Inspekcja Weterynaryjna: Zakłady wykorzystują maksymalne moce przerobowe
Inspekcja Weterynaryjna odpowiedziała na pytania związane z potencjalnymi problemami w kwestii utylizacji drobiu:
„aktualnie wszystkie zakłady przetwórcze uprawnione do przetwarzania ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego kat. 1 i 2 oraz spalarnie zlokalizowane na terytorium kraju prowadzą unieszkodliwianie martwych ptaków z ognisk choroby grypy ptaków” – zakomunikowała IW, podkreślając, że zakłady wykorzystują maksymalne moce przerobowe.
Przedstawiciele Inspekcji powiedzieli również, że wszelkie kłopoty ze spaleniem martwych ptaków były spowodowane wystąpieniem nadmiernej ilości ognisk choroby.
Do 24 maja zanotowano w Polsce 333 ognisk ptasiej grypy. Od 21 do 24 maja wykryto sześć nowych ognisk na ternie województw: warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Do likwidacji jest ponad 176 tys. sztuk indyków i 1,2 tys. gęsi.
W miejscowości Brudzew w województwie wielkopolskim doszło 18 maja do ogromnej tragedii. Zginęły setki tysięcy pszczół. Najbardziej prawdopodobną przyczyną było zatrucie środkami chemicznymi. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Turku.
Wszczęto śledztwo
Informując o sprawie, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie, prof. Ewa Woźniak przekazała, że wszczęte zostało śledztwo w sprawie spowodowania znacznych zniszczeń w przyrodzie.
Prokurator przypomniała, że o sprawie zawiadomiła policję 18 maja prezes koła pszczelarskiego. Wokół uli, w których mieszkało 46 pszczelich rodzin, leżało mnóstwo martwych owadów z wysuniętymi języczkami. Jak dodała prokurator, to może świadczyć o zatruciu środkami chemicznymi.
Setki tysięcy martwych pszczół
Padła aż połowa pszczół z każdej rodziny, które liczą od 80 do 100 tys. pszczół. Co więcej, padły też pszczoły w innych pasiekach. Jeden z pszczelarzy miał stracić 90, inny 150 tys. pszczół.
W tym okresie owady zbierały nektar z pól rzepaku. Okazuje się, że 17 maja między godziną 11 a 16 opryskanych zostało aż 50 ha pól rzepaku, które znajdują się w pobliżu pasiek.
Traktorzysta, który wykonał oprysk, wskazał na mężczyznę, który dowiózł na miejsce środki ochrony roślin i zlecił wykonanie pracy. Dostawca środków przekonuje z kolei, że działał na zlecenie właściciela gospodarstwa.
Konieczne jest przeprowadzenie śledztwa, które ma wykazać kto odpowiada za wykonanie oprysku i tym samym zabicie setek tysięcy pszczół. Prof. Woźniak podkreśla, że to właśnie oprysk jest najbardziej prawdopodobnym powodem śmierci owadów.
Kolejne dobre wieści na temat ptaków żyjących w Polsce. W Nadleśnictwie Barlinek (Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Szczecinie) wykluło się już pierwsze z piskląt, którego rodzicami są Brynka i Barlinek. Jak przypominają na swojej stronie internetowej Lasy Państwowe, gniazdo tych ptaków można obserwować dzięki transmisji online.
Pisklę przyszło na świat 25 maja
Malutki rybołów ma zaledwie dwa dni. Wykluł się 25 maja wieczorem. Praca ta zajęła mu cały dzień, bo jajo zaczęło pękać rano tego samego dnia.
Ptaków będzie najpewniej więcej. Na stronie Lasów Państwowych czytamy, że pozostały jeszcze trzy jaja, a pierwsze ptasia mama złożyła 14 kwietnia. Gniazdo, w którym mieszkać będą pisklęta, znajduje się na 35-metrowej sośnie, która rośnie w zachodniej Polsce, na terenie Nadleśnictwa Barlinek.
Praca rodziców po wykluciu młodych dopiero się rozpocznie. Każdego dnia trzeba je karmić siedem, a nawet osiem razy. W trakcie jednego sezonu lęgowego złowią średnio aż 140 kilogramów ryb.
Szybkie pierwsze loty rybołowów
Po raz pierwszy młode rybołowy spróbują swoich sił w lataniu już na przełomie czerwca i lipca. W drugiej połowie lipca opuszczą gniazdo. Potem jednak jeszcze przez pewien czas będą karmione przez rodziców i będą otrzymywały posiłek w gnieździe, do którego muszą przylecieć. Na zimowisko powinny odlecieć pod koniec sierpnia.
Lasy Państwowe dodają też, że na terenie wspomnianego nadleśnictwa znajdują się aż trzy pary tych ptaków.
Rybołowy są ptakami, które pozostają aktywne przez cały dzień, aż do zmierzchu. W trakcie nurkowania po swoją zdobycz, wysuwa do przodu nogi z pazurami, którymi chwyta ofiarę. Potrafi nawet zanurkować i przez chwilę pływać po powierzchni wody. W celu poderwania się do lotu, uderza silnie skrzydłami nad wodą.
Za: Lasy.gov.pl
Źródło zdjęcia: 159766 – dr. Tibor Duliskovich – http://www.duliskovich.com via Wikipedia, CC BY-SA 3.0
Niezwykle poruszająca i jednocześnie budująca historia bocianiego ojca w Czechach. W miejscowości Mladé Buky bociani ojciec, którego partnerka zginęła na drutach wysokiego napięcia, samodzielnie próbuje opiekować się młodymi.
Poruszające zdjęcia bocianiego wdowca
Ojciec po stracie partnerki nie porzucił jednak młodych i sam zajął się ich opieką. W sieci pojawiły się zdjęcia, na których widać jak swoim ciałem ochrania pisklęta przed wiatrem i deszczem.
Jak informuje serwis Onet.pl, dzielny bociani ojciec może liczyć na wsparcie ludzi. Pod opieką ma on cztery sieroty, których mamę zabiły przewody wysokiego napięcia, kiedy wracała do gniazda z pokarmem dla swoich bocianich dzieci.
Bocian przyjął pomoc ludzi i teraz każdego dnia trzykrotnie człowiek wdrapuje się do gniazda, dokarmiając zarówno młode, jak i bocianiego wdowca.
W mediach społecznościowych mieszkańcy podkreślili, że wszystko to będzie ich kosztować wiele sił, jednak zależy im na tym, aby nie trzeba było zabierać piskląt z gniazda. Apelują też o przekazywanie szałwii rybnej oraz złowionych myszy, którymi mogłyby posilić się ptaki. Uruchomiono także zbiórkę, która ma pomóc bocianom.
Co więcej, przy gnieździe została zamontowana kamera. Šándor Havrán oraz Jiří Zeman, którzy opiekują się bocianami, prowadzą firmę zajmującą się instalacją monitoringu.
Niepokojące doniesienia docierają do nas z powiatu kaliskiego. U jednego z dzików wykryto śmiertelnie niebezpieczną dla zwierząt hodowlanych chorobę ASF.
ASF u dzika w powiecie kaliskim
Informacje te są o tyle złe, że w ostatnim czasie mamy do czynienia z ogromną liczbą informacji na temat dzików, które chętnie zapuszczają się w rejony ludzkich osiedli, zachęcane możliwością znalezienia pokarmu chociażby w niezabezpieczonych śmietnikach.
Dzik, u którego stwierdzono zakażenie wirusem ASF został ustrzelony przez myśliwego w lesie, na granicy powiatów kaliskiego i tureckiego. Konieczne było objęcie strefą zakażenia kilku gmin w okolicy.
Afrykański pomór świń (ASF) jest chorobą, która nie zagraża człowiekowi, jednak dziki z łatwością mogą ją przenieść na zwierzęta gospodarskie. Dlatego tak niepokojące są doniesienia o potwierdzeniu zakażenia na danym terenie.
Dwie gminy objęte strefą zakażenia
W tym przypadku nie było żadnych wątpliwości. Myśliwy zgodnie z przepisami przekazał dzika do badań weterynaryjnych, które potwierdziły u zwierzęcia ASF. Dodatkowe badanie w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach również dało wynik pozytywny. Teraz rolnicy na terenie dwóch gmin powiatu kaliskiego muszą przestrzegać zasad bioasekuracji. Chodzi tu o gminę Ceków Kolonia i miejscowości: Ceków, Gostynia i Szadykierz oraz Słuszków, Stropieszyn Teodorów i Danowiec w gminie Mycielin.
Powiatowy lekarz weterynarii w Kaliszu podkreśla, że zwierząt nie wolno karmić paszą niewiadomego pochodzenia ani produktami pochodzenia zwierzęcego. Gospodarstwo musi być zabezpieczone przed dostępem dzikich zwierząt. Konieczne jest też stosowanie zasad higieny – chodzi między innymi o odkażanie rąk oraz obuwia, a także stosowanie odzieży ochronnej.
Przykre informacje docierają do nas z południowych Chin. W wyniku uderzenia pioruna zginęły aż 42 krowy. Co zaskakujące, bez szwanku ze zdarzenia wyszedł opiekujący się nimi farmer.
Rolnik nie zdążył ochronić zwierząt
Sytuacja ta miała miejsce w mieście Sanija, znajdującym się w prowincji Hajnan. Farmer chcąc ochronić swoje zwierzęta przed burzą, próbował zapędzić je do obory. Niestety, nie zdążył.
Potężne wyładowanie atmosferyczne zabiło aż 42 zwierzęta, które pozostały na zewnątrz. Piorun zabił między innymi 7 cieląt. Sam rolnik stracił tylko przytomność.
Sprawa została zbadana przez Biuro Rolnictwa i Spraw Wiejskich regionu Donfang – informuje serwis o2.pl. W trakcie postępowania wykluczono możliwość zatrucia lub choroby zwierząt. Potwierdzono z kolei, że krowy zostały zabite przez uderzenie pioruna.
Będzie pomoc dla farmera
Rzecznik wspomnianego urzędu dodał, że w trakcie postępowania odnaleziono metalowe elementy, które znajdowały się na oborze. Rolnikowi polecono, aby je zdemontował i zastosował drewniane.
Rzecznik miasta, w którym doszło do tragedii, zapewnił, że podjęte zostaną działania, aby pomóc rolnikowi, który stracił niemal wszystkie zwierzęta. Mężczyzna sprzedaje pozostałe krowy, aby zminimalizować straty.
Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” w Twardorzeczce przygarnął kilkudniowego wilka, który błąkał się samotnie w lesie w Beskidzie Żywieckim. Zwierzę zostało znalezione w niedzielę przez spacerujących po tamtym rejonie turystów. Maluch został prawdopodobnie porzucony przez matkę, którą spłoszyli ludzie.
Prezes organizacji, dr hab. Sabina Pierużek-Nowak potwierdza tę przypuszczalną wersję wydarzeń. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że ktoś musiał puścić psa ze smyczy, który następnie wykrył wilczą norę. Spanikowana matka zaczęła przenosić młode w inne miejsce. Z racji tego, że do zdarzenia doszło w niedzielę liczba turystów przemierzających las była ogromna. Rodzicielka podczas przeprowadzki musiała natknąć się w pewnym momencie na ludzi i wystraszona porzuciła szczeniaka.
„Niewykluczone, że kiedy po niego wróciła, natknęła się na ludzi, którzy zaczęli się z ciekawości gromadzić przy tym szczeniaku, więc się wystraszyła i go porzuciła. Ktoś wpadł na pomysł, żeby tego malca wziąć na dół i zawieźć do weterynarza. Ostatecznie wilczek trafił do nas” – mówi dr Pierużek-Nowak.
Wilczek nie odnalazł matki, ale jest nadzieja
Pracownicy stowarzyszenia bardzo szybko zanieśli wilczka z powrotem do lasu. Zwierzę zostało nakarmione i założono mu monitoring, jednak do tej pory nie odnalazł swojej matki. O dalszych poczynaniach opowiada ponownie prezes instytucji:
„Teraz będziemy walczyć o to, żeby wrócił do lasu. On jest na tyle mały, że nie do końca rozpoznaje środowisko, więc – oprócz karmienia – izolujemy go od ludzi, a jak tylko znajdziemy w terenie jakieś ślady aktywności tej wilczej grupy, to go tam podrzucimy”.
Wiek wilka utrudnia poszukiwania wilczycy, jednak historia pokazuje, że jest szansa na pomyślne zakończenie tej historii gdy zwierzę nieco podrośnie. Tak było np. w latach 90. XX wieku w Ujsołach, kiedy to szczeniak wilka podczas ulewy schował się w psiej norze. Następnie podchowany został podrzucony do miejsca, gdzie przebywała wilcza rodzina.
Dr Pierużek Nowak podkreśla, że nie ma pretensji do turystów, którzy przynieśli wilka, gdyż z wyglądu może przypominać małego owczarka. Wyraża natomiast żal wobec osób, którzy puszczają psy luzem i apeluje aby zwierzęta pozostawiać na smyczy. Szczególnie, że młode mają także rysie.
Nie milkną echa dyskusji dotyczącej zezwolenia przez prezydenta Torunia Michała Zaleskiego na odstrzał 50 dzików (o sprawie informowaliśmy tutaj). Przeciwni tej decyzji była partia Zieloni, która w związku z tą sprawą utworzyła specjalną petycję skierowaną do głowy miasta.
Dziki udomowiły się na ulicach Torunia. Po kilku tygodniach działań, które nie przyniosły rezultatów, prezydent Michał Zaleski wydał decyzję o zredukowanie liczby dzików o maksymalnie 50 sztuk osobników. Z tym orzeczeniem nie zgodziła się partia Zieloni oraz część mieszkańców miasta, którzy podpisali się pod utworzoną przez ugrupowanie podaniem. Obywatele twierdzą, że taki werdykt to „pójście na łatwiznę”, a jeden z internautów skomentował to w następujący sposób:
„Wstyd mi że, Toruń takie coś robi. Co się dziwić: lasy się wycina, ich domy niszczy, a ludzie je dokarmiają ziemniakami. Czy naprawdę tak trudno je wyłapać i wywieźć gdzieś poza Toruń do lasu? Mają prawo żyć jak każdy, szkoda…”.
Partia Zieloni proponuje mniej brutalne rozwiązania
Petycja utworzona przez jednego z przedstawicieli partii, Sylwestra Jankowskiego zawiera szereg działań zastępczych, które mogłyby pozbyć się nieproszonych gości, a zarazem ocalić ich życie. Autorzy proponują uruchomienie kampanii informacyjnej dla mieszkańców, codzienne opróżnianie koszów przez MPO oraz zabezpieczenie śmietników. Ostatnim etapem byłoby stopniowe wypłaszanie i wyłapywanie dzików. Jankowski sugeruje też aby do współpracy włączyć również Powiatowego Lekarza Weterynarii, który przebadałby wszystkie odłowione zwierzęta:
„Te które będą zdrowe, należy wywieźć na tereny leśne z dala od osiedli ludzkich. Natomiast młode warchlaki powinny być przekazane do specjalistycznego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt. To przykład tego, co można zrobić, zamiast strzelać. Jego zdaniem miasto powinno zorientować się również, czy możliwa jest chemiczna kastracja. Taki zabieg przerwałby niekontrolowany przyrost populacji dzika”.
Lato jest dosyć wymagającą porą roku. Aktywność psów na zewnątrz jest zdecydowanie większa niż w chłodniejsze miesiące. Co się z tym wiąże, sierść jest bardziej narażona na zabrudzenia ziemią, błotem czy piaskiem oraz warunki atmosferyczne. Właściwa i przede wszystkim regularna pielęgnacja sierści będzie ważna nie tylko ze względów zachowania odpowiedniej higieny, ale też znacząco wpłynie na kondycję psiej skóry i okrywy włosowej.
Wizyty w salonie groomerskim pozwalają zapewnić czworonogom kompleksową pielęgnację, ale jeżeli twój pies nie wymaga regularnego strzyżenia możesz zadbaj o jego pielęgnację samodzielnie.
Jak upał wpływa na psa
Psy nie przepadają za wysokimi temperaturami. Do odpoczynku wybierają miejsca chłodne, przewiewne i osłonięte przed promieniami słonecznymi. W upalne dni powinieneś dołożyć wszelkich starań, by takie miejsce swojemu podopiecznemu zapewnić wraz ze stałym dostępem do świeżej i chłodnej wody. Akcesoria chłodzące w postaci mat chłodzących, legowisk, kamizelek lub bandamek oraz miski chłodzące z pewnością okażą się bardzo pomocne. Psy, które przebywają na zewnątrz powinny mieć dostęp do cienia, a do budy warto włożyć matę lub legowisko chłodzące. czworonogom pozostającym w domu oprócz wody, wystarczy umożliwić wejście do chłodniejszych pomieszczeń w domu, np. łazienki. Dbanie o komfort psa w trakcie upałów jest bardzo ważny, ponieważ pozwoli uchronić go przed przegrzaniem i udarem cieplnym. Psy schładzają się przez “ziajanie” (dyszenie), ale ich sierść również odgrywa ogromną rolę w utrzymaniu odpowiedniej temperatury ciała.
Sierść psa – niezastąpiona ochrona przed upałem
Tak, jak w zimie futro chroni psa przed zimnem i mrozem, tak samo w lecie sierść stanowi skuteczną barierę przed upałem. Oczywiście sama okrywa włosowa w lecie jest inna niż zimą, jednak jej zadanie pozostaje takie samo. Błędnym jest założenie, że w lecie psu jest gorąco ponieważ posiada grube futro i podszerstek. Jeszcze większym błędem jest strzyżenie psa zbyt krótko! Dobrze utrzymana sierść, nawet jeśli jest gruba i długa, stanowi świetną izolację przed ostrymi promieniami słonecznymi i wysokimi temperaturami.
Pielęgnacja sierści psa w lecie
Psy z włosami, nie posiadające podszerstka, powinny być strzyżone w lecie na taką długość, która zapewni im wygodę, jednak nie krócej niż 6.5 – 7 mm. Im bardziej delikatny włos, tym powinien być dłuższy, aby umożliwić lepszą ochronę przed upałem. Należy unikać zbyt krótkiego strzyżenia sierści, zwłaszcza u psów posiadających podszerstek. Ich sierść zabezpiecza przed działaniem temperatury czy wody i pomaga w termoregulacji ciała. Zbyt mocne skrócenie sierści może być przyczyną poparzeń skóry (skóra jest bardzo wrażliwa).
Jeśli twój pupil należy do rasy, która wymaga regularnego skracania sierści, najlepiej udać się z nim do groomera, który będzie wiedział, jaka długość włosa będzie odpowiednia. U psów posiadających podszerstek dopuszcza się jedynie podgolenie w okolicach pach i brzucha. Dla nich w połączeniu z regularnym czesaniem i trymowaniem taki zabieg będzie w zupełności wystarczający. Nie powinno się golić okrywy włosowej u psów z podszerstkiem, ponieważ włos, który odrasta będzie miał inną strukturę i będzie blokował właściwą cyrkulację powietrza.
Oprócz częstego czesania i trymowania sierści warto zadbać też o jej odpowiednie nawilżenie. W lecie sierść i skóra psa często staje się przesuszona, matowa, częściej się elektryzuje i łamie. Może również pojawić się łupież. Aby temu zapobiec warto stosować odżywki z filtrami UV, które można kupić w dobrych sklepach groomerskich (jak Groomer.com.pl). Odżywki regenerujące i nawilżające zawierające odpowiednie olejki pomogą szybko poprawić stan skóry i sierści twojego pupila. Okrywa włosowa nabierze elastyczności i odzyska blask.
Pielęgnacja sierści psa w lecie nie różni się znacząco od zabiegów wykonywanych w innych porach roku. Najważniejsza w pielęgnacji jest systematyczność i zdrowy rozsądek (w przypadku strzyżenia). W razie wątpliwości co do właściwej pielęgnacji sierści w lecie lepiej zapytać o radę profesjonalisty niż narazić swojego pupila na dyskomfort.
Strażnicy Miejscy w Warszawie mieli w ubiegły wtorek dość nietypowe zadanie. Funkcjonariusze z Ekopatrolu musieli odłowić spacerującego po stolicy… ptasznika!
Ptasznik w okolicach PKiN
Sytuacja miała miejsce w okolicach Pałacu Kultury i Nauki. Jeden z przechodniów zauważył, że po trawie przechadza się jak gdyby nigdy nic wielki, włochaty pająk. Mężczyzna oczywiście błyskawicznie zdał sobie sprawę z faktu, że tak wielkie pająki nie są naturalnie występującymi w Polsce zwierzętami i powiadomił policjantów.
Funkcjonariusze mieli cały czas na oku włochatego spacerowicza i jednocześnie sprawę przekazali Strażnikom Miejskim.
Ekopatrol odłowił spacerowicza
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze Ekopatrolu. Pająka udało się szybko odłowić. Dzięki temu krzywda nie stanie się przechodniom ani jemu samemu. Strażnicy Miejscy podejrzewają, że zwierzę uciekło z hodowli lub zostało pozostawione przez swojego właściciela.
Na szczęście pająkowi nic nie dolegało, nie miał żadnych ran ani kontuzji. Został przekazany do centrum CITES na terenie warszawskiego ZOO. Tam zaopiekują się nim fachowcy.
Pająki tego rodzaju potrafią dotkliwie ukąsić także człowieka. Na szczęście nie jest to raczej jad groźny dla życia. Nie ma do tej pory udokumentowanych przypadków śmieci od ukąszenia ptasznikowatego. Jest ono jednak bardzo bolesne, powoduje krwawienie z pozostawionej rany. Co więcej, jad może wywołać nie tylko ból, ale i nudności czy wymioty. Jad niektórych gatunków może doprowadzić też do podwyższonego tętna, długotrwałych drgawek czy utraty przytomności.
Szokujące informacje docierają do nas ze stolicy. Okazuje się, że ktoś wypowiedział wojnę zwierzętom. Na trawnikach rozrzucane są zatrute kawałki jedzenia. Lokalne media apelują do właścicieli zwierząt o ostrożność w trakcie spacerów.
Trujące kapsułki
O sprawie informuje portal warszawa.naszemiasto.pl. Jak czytamy, wszystko zaczęło się na początku wiosny, kiedy to w wielu miejscach Warszawy odkryte zostały białe kapsułki. Zawiadomiono zarówno policję, jak i straż miejską. Pojawiały się też ostrzeżenia na grupach lokalnych, że połknięcie kapsułki przez psa może doprowadzić do konwulsji. Znajduje się w nich sól z chlorkiem do posypywania chodników.
Co więcej, w dzielnicy Włochy rozrzucone były kawałki mięsa z metalem w środku. Ostrzeżenia na ten temat pojawiły się na drzewach. Co istotne, o ile pies może zawsze liczyć na pomoc właściciela, tego typu pułapki będą niemal na pewno śmiertelne dla dzikich kotów czy dzików, które zapuszczają się coraz częściej na tereny miejskie.
Wrogowie zwierząt atakują w wielu dzielnicach
Wspomniany portal podkreśla, że podobne pułapki pojawiały się w wielu miejscach stolicy. Chodzi między innymi o okolice Stadionu Narodowego czy rejon ulicy Rydygiera na Ursynowie.
Mieszkańcy ostrzegają się, jeśli zauważą podobne niebezpieczeństwo. Podkreślają, że szybka reakcja może pozwolić na wykrycie sprawców dzięki systemowi monitoringu. Jeden z rozmówców poinformował jednak, że po zgłoszeniu sprawy policji nie otrzymał nigdy odpowiedzi.
Jeśli w waszej okolicy również dostrzeżecie podobne niebezpieczeństwo dla zwierząt, koniecznie poinformujcie o tym sąsiadów i odpowiednie służby.
Rząd Kenii postanowił przeprowadzić pierwszy spis wszystkich dzikich zwierząt w państwie. Powodem są liczne niebezpieczeństwa, na które narażone są zwierzęta na kontynencie afrykańskim. Liczenie rozpoczęło się w maju, a wyniki mamy poznać jeszcze w wakacje.
W rozpoczętym w maju procesie liczenia zaangażowani są naukowcy wraz ze strażnikami parków narodowych i wolontariusze. Obliczenia będą obejmowały zwierzęta żyjące na lądzie oraz morskich akwenach na terenie 58 parków narodowych kraju. To pierwsze takie wydarzenie w historii Kenii. Wyniki mają być znane w lipcu.
Głównym zagrożeniem dla zwierząt są ludzie
Decyzja rządu była wywołana niekompletnymi statystykami, a całe przedsięwzięcie ma pomóc w zrozumieniu istoty ochrony zwierząt i bioróżnorodności. Otrzymane dane mają również pomóc władzy w opracowaniu optymalnej strategii, która mogłaby uratować 1000 rodzimych osobników. Niestety wiele gatunków zamieszkałych w Afryce wymarło, a głównym zagrożeniem dla zwierząt są ludzie. Badacze w pierwszej kolejności chcą policzyć ilość osobników łuskowca i antylopy sobolowej. Aktualnie na wolności żyje zaledwie po 100 z nich.
Niestety cały proceder nie jest łatwym zadaniem. Z powodu pandemii granice Kenii zostały zamknięte przez co do kraju nie przyleciało wielu turystów. Taki stan rzeczy sprawił, że zwierzęta zmieniły przyzwyczajenia migracyjne co z kolei przekłada się na trudności w liczeniu osobników. Dlatego też uczeni muszą na początku ustalić lokalizacje dzikich gatunków.
Warto odnotować również pozytywne informacje. Ustalono już, że w Kenii z powodu koronawirusa, a co za tym idzie braku zwiedzających, na świat przyszło ponad 200 małych słoniątek.
Grupa badaczy z zespołu Sea Mammal Research Unit na University of St Andrews w Szkocji, postanowiła sprawdzić zmiany klimatyczne na Antarktydzie oraz zbadać ich wpływ na całą planetę. Naukowcy o pomoc poprosili stałych mieszkańców krainy wiecznych śniegów – foki.
Uczeni ze szkockiego uniwersytetu przeprowadzają analizę, która ma pomóc ustalić sposób oddziaływania klimatu panującego na Antarktydzie na inne kontynenty. Badacze zdecydowali się do tego celu wykorzystać foki. Wybór tych zwierząt nie jest przypadkowy. Osobniki te od lat już pomagają we wszelkich badaniach. Ponadto foki doskonale są przystosowane do mroźnej aury oraz potrafią zanurkować na głębokość nawet 900 metrów. Uzyskane dane nie tylko pozwolą się dowiedzieć więcej o ich zwyczajach obowiązujących w środowisku naturalnym, ale również umożliwia otrzymanie informacji na temat samej Antarktydy oraz jej wpływie na zmianę klimatu.
Jak foki pomagają naukowcom
Informacje są przesyłane za pomocą specjalnych czujników wielkości smartfona, które są przyczepiane do sierści fok z tyłu głowy. Proces jest ułatwiony, gdyż gatunek czuje się bezpieczniej na lądzie z racji braku zagrożenia ze strony drapieżników. W wodzie natomiast polują na nie chociażby orki. W ten sposób uczeni otrzymują wiele bezcennych wiadomości, które mogą pomóc naszej planecie. Przed podłączeniem sensora naukowcy uspakajają zwierzęta za pomocy strzałki dmuchawkowej. Badacze podkreślają jednak, że ta metoda w żaden sposób nie grozi fokom oraz nie wpływa na ich życie społeczne.
Foki z zainstalowanymi czujnikami pobierają szczegóły odnośnie głębokości, temperatury i zasoleniu wody w poszczególnych lokacjach. Po wyjściu na powierzchnię, dane są przesłane następnie do naukowców za pośrednictwem satelity.
Wybuchł pożar na zakotwiczonym około 18 kilometrów na północny zachód od stolicy Sri Lanki kontenerze. Wyspie grozi największa katastrofa ekologiczna w jej historii. Na brzeg wyrzucane już są martwe zwierzęta.
Tony trujących substancji na płonącym kontenerowcu
Wspomniany kontenerowiec X-Press Pearl przewozi chemikalia. Pożar wybuchł na nim 20 maja, a marynarka wojenna Sri Lanki i indyjska straż przybrzeżna od 10 dni usiłują go ugasić. Ewakuowana została cała 25-osobowa załoga. Pracę strażakom utrudnia monsunowy wiatr i niezwykle łatwopalny oraz trujący ładunek.
Na pokładzie kontenerowca znajduje się 25 ton kwasu azotowego, wodorotlenku sodu i innych substancji. Ponadto jest to 28 pojemników z surowcami do produkcji worków foliowych – informuje w depeszy Polska Agencja Prasowa.
Władze przekonują, że najgorszą część pożaru udało się ugasić, jednak cały czas słyszane są eksplozje i widoczny jest ciemny dym. Bardzo możliwe, że wyciek chemikaliów już spowodował szkody na wybrzeżu Sri Lanki.
Mikroplastik na plaży
Na plaży widoczny jest już mikroplastik, a na oceanie widać plamy ropy. Dla zwierząt obie substancje są śmiertelnie groźne. Na plaże wypływają już martwe żółwie czy ryby. Tysiące żołnierzy marynarki wojennej wysłano już do sprzątania plaż.
Mieszkańcom zakazano dotykania szczątków, które wyrzucane są na brzeg. Podkreślano, że są one wysoce toksyczne. Zapowiedziano już wszczęcie dochodzenia w sprawie przyczyn katastrofy.
W gnieździe bocianów czarnych w nadleśnictwie łódzkim przyszło już na świat ostatnie piskląt. Cała rodzina ptaków jest już w komplecie – wykluły się łącznie cztery pisklęta.
Pierwsze z piskląt przyszło na świat 19 maja
Szczęśliwymi rodzicami są Fermina II i Florentino. Jaja Fermina złożyła już w połowie kwietnia, a wysiadywanie jaj przez ptaki trwało prawie 40 dni. Pierwsze z piskląt pojawiło się na świecie już 19 maja, ostatnie sześć dni później.
Ptaki można podglądać dzięki zamontowanemu w gnieździe monitoringowi. Transmisja prowadzona jest przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Łodzi i Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego.
Ptaki te mieszkają na dębie, na który samiec przybył 11 kwietnia. Przez kilka dni samotnie oczekiwał swojej partnerki w gnieździe.
Bociany cały czas poświęcają pisklętom
Jak informują Lasy państwowe na swojej stronie internetowe, szczęśliwi rodzice zajmują się teraz pielęgnowaniem młodych. Masują ich brzuchy, czyszczą pióra i przede wszystkim karmią.
Wszystko to można obserwować w bezpieczny dla ptaków sposób dzięki wspomnianej kamerze umieszczonej w gnieździe. Zaobserwowanie karmienia nie będzie trudne – malce dostają jeść co najmniej 10, a nawet do 14 razy dziennie.
Lasy Państwowe przypominają też, że obserwacja bocianów czarnych w naturze nie jest taka prosta. Nie wolno zbliżać się do jego gniazd. Nie powinniśmy też płoszyć tych zwierząt. Oglądanie bocianów czarnych przez kamerę to co prawda nie to samo, co w naturze, jednak pozwala nie przeszkadzać ptakom.
W archipelagu Galapagos odnaleziono niezwykle rzadko spotykany gatunek żółwia, który po raz ostatni był widziany ponad 100 lat temu. Dorosła samica to osobnik należący do rodziny wielkich żółwi z Fernandiny (Chelonoidis phantasticus). Zwierzę otrzymało imię Fern.
Gad został już co prawda odnaleziony przez obserwatorów na początku 2019 roku, jednak dopiero szereg szczegółowych badań wykazało, że ten wyjątkowy okaz to Chelonoidis phantasticus. Z badań naukowców wynika, że zwierzę żyje wyłącznie na lądzie, a ich jedynym naturalnym środowiskiem jest bezludna wyspa Fernandina znajdująca się w archipelagu Galapagos.
Badacze planują kolejne poszukiwania przedstawicieli tego gatunku
Żółw z Fernandiny wyróżnia się swoją unikatowością, ale nie jest to jedyny czynnik, który czyni go niezwykłym. Przede wszystkim gatunek ten odznacza się charakterystyczną skorupą, która w porównaniu z innymi żółwiami jest zdecydowanie gładsza i ma siodłowaty kształt.
O występowaniu tego osobnika możemy przeczytać z opisów przeprowadzonych w 1906 roku przez Rollo Becka z Kalifornijskiej Akademii Nauk. Przez kolejne dekady jednak nie odnaleziono kolejnych przedstawicieli tego gatunku więc uznano je za wymarłe. Przełomem mogły okazać się analizy z lat 60. kiedy to odkryte ślady ugryzień oraz odchody mogły świadczyć o obecności żółwi z Fernandiny. Pozostały jednak tylko domysły, ponieważ samych stworzeń nie odnaleziono.
Fern została bezpiecznie przetransportowana do ośrodka badawczego na wyspie Santa Cruz. To niebywałe wydarzenie sprawiło, że badacze wraz z członkami Parku Narodowego Galapagos, planują kolejną wyprawę, która będzie miała na celu odnalezienie kolejnych przedstawicieli Chelonoidis phantasticus.
Uczeni ze Stanów Zjednoczonych potwierdzają, że w ciągu ostatniej dekady populacja żarłacza białego zamieszkującego tzw. Czerwony Trójkąt pomiędzy Monterey Bay, Wyspami Farallońskimi i Bodega Bay wzrosła o blisko 30%. Obecnie u wybrzeży Kalifornii pływa około 300 osobników.
Ponad 2500 godzin badań i obserwacji rekinów
Jeden z autorów badania oraz wykładowca na Oregon State University, Taylor Chapple wydał oświadczenie, w którym czytamy, że wzrost populacji żarłacza białego udało się zaobserwować dzięki wieloletniemu fotografowaniu oraz identyfikowaniu poszczególnych rekinów z grupy. Uczony wskazał również pozytywne aspekty tego odkrycia:
„Stan całego przybrzeżnego ekosystemu morskiego jest zależny od silnych populacji dużych drapieżników. Wnioski z naszych badań są więc dobrym prognostykiem nie tylko dla żarłaczy białych, ale też dla innych organizmów”
Same badania przeprowadzano w latach 2011-2019 na terytorium Monterey Bay, Wysp Farallońskich i Bodega Bay. W sumie fotografowie spędzili ponad 2500 godzin na uwiecznianiu tych rzadko spotykanych gatunków.
Płetwy niczym kod kreskowy
Zdjęcia wykonywano o różnych porach dnia zarówno nad, jak i pod wodą. Uczeni do zwabienia rekinów wykorzystywali również foki – jeden z przysmaków żarłaczy białych. Dzięki temu było możliwe klasyfikowanie poszczególnych osobników, poprzez ich charakterystyczne płetwy grzbietowe o czym mówi Taylor Chapple:
„Płetwy grzbietowe u rekinów są unikalne jak odcisk palca lub kod kreskowy. Dzięki tym informacjom byliśmy w stanie nie tylko oszacować liczebność populacji, ale też ustalić trend wzrostu w czasie”.
Żarłacze białe są wyjątkowymi łowcami, a ostre trójkątne zęby oraz umiejętność rozpędzenia się do ponad 50 km/h sprawiają, że budzą prawdziwy postrach. Dzięki ogromnej popularności serii „Szczęki” osobniki niesłusznie zostały potraktowane jako bestie polujące na ludzi. W rezultacie ludzie zaczęli coraz częściej polować na te zwierzęta.
Po kilku miesiącach poszukiwań w niedzielę 30 maja odnaleziono byka i jałówkę, które we wrześniu uciekły z jednego z gospodarstw we wsi Gościewicz (woj. mazowieckie). Zwierzęta błąkały się po lasach, jednak niedawno zostały zauważone w sąsiedniej wsi.
Zwierzęta we wrześniu postanowiły opuścić gospodarstwo zlokalizowane we wsi Gościewicz. Wspomina Wiesław Gąska, wójt gminy Borowie:
„Tego dnia wolność wybrało pięć zwierząt. Trójkę udało się złapać od razu, a dwójka zaczęła błąkać się po lasach”.
Przytoczona dwójka uciekinierów to byk i jałówka. W kilkumiesięczne poszukiwania było zaangażowanych mnóstwo osób. Zwierzęta były widziane w sąsiednich wsiach, a samorządy wydawały stosowne komunikaty. Niestety działania okazywały się bezskuteczne aż do ostatniej niedzieli.
Uciekinierzy odnalezieni w sąsiedniej wsi
W celu odłowu zaginionych osobników zatrudniono specjalistyczną firmę. Jak podkreśla wójt dłuższe przebywanie poza gospodarstwem mogłoby negatywnie wpłynąć na zachowanie byka i jałówki:
„Może było to trochę na wyrost, ale lepiej dmuchać na zimne. Po tak długim okresie poza gospodarstwem zwierzęta rzeczywiście mogły nabrać zachowań charakterystycznych dla dzikich zwierząt. Przez co nie można było wykluczyć, że w sytuacji na przykład zagrożenia mogły być agresywne wobec ludzi”.
Ostatecznie 30 maja zwierzęta zostały odnalezione nieopodal wsi Łopacianka, gdy przychodziły do pasących się tam krów:
„W ostatnim czasie widziano je, jak przychodziły do krów pasących się przy wsi Łopacianka. Tutaj też nie dało się ich złapać, ale jednak wracały na to miejsce. Wynajęliśmy więc specjalistyczną firmę, która dokonał odłowu. Zwierzęta były tak silne, że ledwo dało się je uśpić. Trzeba było do nich strzelić środkiem usypiającym po dwa razy” – opowiada Wiesław Gąska.
Byk i jałówka zostały przetransportowane do gospodarstwa, gdzie będą oczekiwać potomstwa.
Ekopatrol Straży Miejskiej w Gdyni uratował sowę, która w poprzednim tygodniu zderzyła się z szybą Centrum Handlowego Batory. Ranna uszatka został przetransportowana do lecznicy weterynaryjnej, gdzie obecnie przechodzi rehabilitację.
Sowa uszata wleciała w szybę Centrum Handlowego Batory w Gdyni, po czym oszołomiona siedziała przy wejściu do galerii. Ptak mógł liczyć jednak na pomoc przechodniów, którzy zdziwieni obecnością niecodziennego gościa postanowili powiadomić odpowiednie służby.
Na miejsce przybyli funkcjonariusze Ekopatrolu Straży Miejskiej, którzy zabezpieczyli, a następnie przewieźli ranne zwierzę do szpitala dla zwierząt na Dąbrowie. Na miejscu okazało się, że sowa ma złamane skrzydło. Pracownicy lecznicy uspokajają jednak, że rehabilitacja przebiega pomyślnie i ptak niebawem wróci na wolność.
Ptaki uderzające w szybę są powszechnym zjawiskiem
Zdarzenie z Gdyni nie jest czymś niezwykłym i od lat stanowi przedmiot badań naukowców. Do podobnych wypadków dochodzi przez cały rok i najczęściej jest spowodowany tzw. „efektem lustra”. W szybie odbijają się drzewa bądź niebo co sprawia, że staje się pułapką dla ptaków. Do kolizji przyczynia się też przejrzystość szkła. Zwierzę widzi miejsce, w którym może np. odpocząć, aczkolwiek nie dostrzega przeszkody dzielącej go od celu.
Sowa uszata, znana również jako uszatka lub uszatka zwyczajna (Asio otus), to drapieżny ptak będący przedstawicielem rodziny puszczykowatych. Nazwa wywodzi się od charakterystycznych piór na głowie, przypominającym uszy. Jego dieta opiera się gównie na gryzoniach takich jak: myszy czy nornik.
U jednego z padłych nietoperzy w powiecie ostródzkim potwierdzono zakażenie wścieklizną. Powiatowy lekarz weterynarii w Ostródzie wydał rozporządzenie, w którym teren administracyjny miejscowości Małdyty, gdzie znaleziono zwierzę, uznano za obszar zagrożony wścieklizną zwierząt.
Pojawią się tablice ostrzegawcze
Wspomniane rozporządzenie zostało opublikowane we wtorek w dzienniku urzędowym województwa. Teraz na granicach obszaru pojawią się odpowiednie tablice informacyjne, mówiące o zagrożeniu.
Na określonym obszarze nie będzie można od tej pory trzymać psów inaczej niż na smyczy lub ogrodzonym terenie. W zamknięciu z kolei muszą pozostawać koty, które do tej pory wychodziły także na zewnątrz.
Jak się okazuje, nietoperz został znaleziony na prywatnej posesji. Jej właściciel ma domowego kota, który nie był szczepiony przeciwko wściekliźnie.
Mężczyzna otrzymał surowicę
Mężczyzna musiał przyjąć surowicę, ponieważ kot kolejnego dnia go ugryzł. Powiatowy lekarz weterynarii w Ostródzie Adam Zimodro zapewnia jednak, że nie ma ryzyka, że właściciel został zakażony:
tak szybko u kota nie mogły wystąpić objawy wścieklizny. Z wywiadu wynika, że jest po prostu chimeryczny i złośliwy.
Kot mimo wszystko został objęty obserwacją. Powiatowy lekarz weterynarii wyraził nadzieję, że na tym sprawa się zakończy.
Już jutro w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej poleci misja transportowa SpaceX, która na pokład ISS zabierze ponad 5000 zwierząt. Start rakiety Falcon 9 zaplanowano na 3 czerwca, na godzinę 19:29 czasu polskiego.
Tysiące zwierząt polecą na ISS
Do kosmicznej misji NASA przygotowała ponad 5000 zwierząt. Na na Międzynarodową Stację Kosmiczną poleci przede wszystkim około 5 tys. przedstawicieli niesporczaka. Na pokładzie znalazło się również miejsce dla 128 mątew hawajskich. Lecą również hawajskie kałamarnice Euprymna scolopes.
Oczywiście zwierzęta nie zostały wybrane przypadkowo. Chodzi o badania, które pozwolą naukowcom lepiej zrozumieć pewne ich cechy, co może przysłużyć się ludziom. Dla przykładu niesporczaki są niesłychanie wytrzymałe.
Ekstremalnie wytrzymałe niesporczaki
Jak podkreśla serwis antyradio.pl, niesporczaki są niezwykle małymi bezkręgowcami o długości ciała od 0,01 do 1,2 mm. To co u nich niezwykłe, to odporność zarówno na promieniowanie, jak i ekstremalne temperatury.
Te niewielkie zwierzęta potrafią przeżyć chociażby w stanie pół zamrożonym – w ten sposób poleca na ISS. Nie straszne im także gorąco – przetrwają nawet we wrzątku. Szkody nie wyrządza im też ciśnienie wielokrotnie wyższe od tego, jakie odnotowano na dnach oceanu, ani ekstremalne promieniowanie.
Nic dziwnego, że te zwierzęta naukowcy chcą zbadać w warunkach panujących w kosmosie. Wyniki mogłyby pozwolić lepiej przygotować ludzi do podróży w kosmos.
Wspomniany gatunek mątwy z kolei porozumiewa się dzięki bioluminescencji. Eksperci chcieliby zrozumieć, w jaki sposób flora bakteryjna ulega zmianie w warunkach mikrograwitacji. Świecenie tych zwierząt jest bowiem możliwe dzięki bakteriom.
Niezwykłe wydarzenie ma miejsce w Chinach. Grupa słoni wyruszyła w drogę z parku narodowego położonego w prowincji Junnan i dotarła już do przemieść Kunmingu. Konieczne było zablokowanie okolicznych dróg.
Ludziom zalecono, by zostali w domach
Agencja Xinhua informując o nietypowym marszu podaje, że prowincję przemierza grupa 15 słoni. Władze zaleciły ludziom pozostanie w domach, aby nie ucierpieli w trakcie ewentualnego spotkania ze słoniem. To samo dotyczy zwierząt domowych.
Jak informuje w swojej depeszy Polska Agencja Prasowa, słoniom udało się już przejść ponad 500 kilometrów. Maszeruje sześć samic, trzy dojrzałe samce i trzy młode, a także trójka cieląt – czytamy.
Marsz słoni relacjonowany w sieci
Przemarsz tych ogromnych zwierząt dokumentowana jest przez internautów. Kolejne filmy zamieszczane są w mediach społecznościowych. Do nagrywania wykorzystano nawet drony.
Według chińskiej agencji informacyjnej, nie wiadomo w jakim celu wędrują słonie. W czwartek dotarły już do gminy Jinning na przedmieściach wielkiego miasta Kunming, w którym mieszka 7 milionów osób.
Trudno ocenić, kiedy te pięciotonowe giganty powrócą do rezerwatu przyrody Xishuangbanna. Podkreślono, że nie ma mowy o ich przetransportowaniu z powrotem.
Polskie stada żubrów są zbyt duże – twierdzą naukowcy i uważają, że trzeba dążyć do zwiększenia liczby stad przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby zwierząt w każdym z nich.
Duże stada są bardziej narażone na choroby
„Stada te są zbyt liczne” – twierdzi prof. Wanda Olech ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Żubrami zajmuje się naukowo od wielu lat. Podkreśliła, że tak duża liczba zwierząt w stadzie zwiększa ryzyko rozsiewania się wśród tych zwierząt chorób.
Jak się okazuje, zwierzęta te atakowane są chociażby przez nicienie, które mogą wywoływać telazjozę. Zwierzęta zakażone nim tracą wzrok.
Również Jan Tabor z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych zgadza się z prof. Olech i podkreśla, że konieczne jest dążenie do utworzenia „metapopulacji żubrów”. Takie działanie – twierdzi ekspert – zmniejszy ryzyko rozprzestrzeniania się chorób.
Jednocześnie podkreślił, że dzięki temu możliwe będzie większe mieszanie się materiału genetycznego wśród zwierząt.
Powstały dwa nowe stada
Naukowcy razem z leśnikami w ostatnim czasie utworzyli dwa nowe stada – w lasach janowskich i Puszczy Romnickiej. Według leśników zwierzęta bardzo dobrze się zaaklimatyzowały w nowych miejscach.
Jednym ze sposobów radzenia sobie z tą sytuacją jest wywożenie zwierząt do innych państw. Polskie żubry trafiły już do Hiszpanii, Francji czy Czech.
Obecnie w naszym kraju liczebność tych zwierząt jest dosyć wysoka. Do 2030 roku może ich być nawet 3316, ale konieczne jest utworzenie nowych stad w nowych miejscach, a także działania edukacyjne, które pozwolą zaakceptować zwierzęta przez miejscową ludność.
W sieci pojawiło się wideo pokazujące zaskakującą reakcję nastolatki, która stanęła oko w oko z niedźwiedziem. Wszystko mogło się zakończyć tragicznie, ale na szczęście w starciu nikt nie ucierpiał.
Nastolatka odparła atak niedźwiedzicy
Całe zdarzenie miało miejsce w Stanach Zjednoczonych, na przemieściach Bradbury nieopodal Los Angeles. Nagranie z monitoringu opublikowała stacja ABC7.
Na filmie, który podają sobie internauci, widać jak niedźwiedź spaceruje po murze, próbując dostać się na taras pewnego mieszkania. W pewnym momencie na wizytę nieproszonego gościa zareagowały psy, które zaczęły głośno szczekać i próbowały przegonić intruza.
W tym momencie uciekły przestraszone młode niedźwiedzicy, ale mama maluchów nie miała zamiaru łatwo odpuścić. Zaczęła odpędzać psy łapą. Wtedy jednak zareagowała właścicielka czworonogów.
Wideo robi furorę w sieci
Zaledwie 17-letna Hailey musiała zadziałać instynktownie. Nie bacząc na zagrożenie ze strony niedźwiedzia, podbiegła do niego i uderzając rękami, strąciła z muru.
Zaraz potem wzięła najmniejszego psa na ręce, a pozostałe zagoniła do domu.
Wideo z tego zdarzenia stało się niezwykle popularne w sieci. To po prostu trzeba zobaczyć:
Twoim obowiązkiem jest dbać o zdrowie i dobrobyt kota. Nie wystarczy jednak tylko zapewnienie mu świeżej wody, czystej kuwety i suchej karmy. Żywienie kotów jest znacznie bardziej skomplikowane. Pojawia się więc pytanie – co jedzą koty?
Są to drapieżniki, a więc ich głównym pożywieniem jest oczywiście mięso. Jednak kot będzie jadł to, co poda mu właściciel. Dlatego tak ważne jest, abyś potraktował tę odpowiedzialność poważnie i zainteresował się właściwą kocią dietą – dostosowaną do płci, wieku i stanu zdrowia twojego zwierzaka.
Koty – co jedzą, a co powinny jeść?
Metabolizm kota jest całkowicie inny niż człowieka i psa. Co jedzą koty żyjące dziko? Widać to nawet po samym ich zachowaniu. Mają bardzo silne instynkty łowieckie. Podobnie jak ich przodkowie, koty na wsi bez problemu potrafią zabijać węże, szczury, myszy i mniejsze ptaki. Domowe koty nie mają raczej do tego okazji. Jeśli już polują, to dla zabawy i zaspokojenia instynktu łowieckiego.
Jeśli masz koty, to, co jedzą te domowe drapieżniki, powinno być dla ciebie oczywiste – podstawą ich diety jest mięso. To jednak nie wszystko. Jak każde zwierzę, kot potrzebuje zbilansowanej, urozmaiconej diety. Znacznie lepiej jednak zainwestować w dobrej jakości karmę niż podawać kotu produkty, które mogą mu zaszkodzić. Gotowe karmy z wyższej półki są wysokoenergetyczne i zapewniają kotu wszystkie niezbędne składniki odżywcze.
Co jedzą koty? Fakty i mity
Czy karmisz swojego kota czymś, czym nie powinieneś? W wielu przypadkach kot nie jest w stanie samodzielnie odróżnić, co jest dla niego zdrowe. Będzie jadł i pił to, co mu po prostu smakuje – niezależnie, czy jest to dla niego korzystne. Ludzkie zasady żywienia się tu nie sprawdzą.
Tłuszcz w kociej diecie
Co lubią jeść koty? Przede wszystkim tłuszcz – i jest on im potrzebny w bardzo dużych ilościach. Aż 15-40% dziennego zapotrzebowania energetycznego kota powinno pochodzić z tłuszczów zwierzęcych.
Węglowodany w żywieniu kota
Węglowodany powinny stanowić zaledwie 5% kociej diety. Jednocześnie w kocim jadłospisie nie może zabraknąć celulozy i błonnika, które wspierają odpowiednią pracę układu trawiennego.
Co powinien pić kot?
Wbrew powszechnemu przekonaniu, koty nie powinny spożywać mleka. Krowie mleko może zaszkodzić twojemu pupilowi – powoduje u niego biegunkę i złe samopoczucie. Pozostań przy zwykłej wodzie. Na wyjątkowe okazje możesz kupić zwierzakowi mleko ze sklepu zoologicznego, specjalnie przeznaczone dla kotów.
Naturalne dodatki do diety
Stawiasz na naturalną dietę? Unikaj podawania kotu płuc, wymion, śledziony – nie mają dla niego praktycznie żadnych wartości odżywczych. Nie karm zwierzęcia serami, szczególnie żółtymi i pleśniowymi. Jeśli chodzi o owoce – niektóre koty bardzo je lubią. Przed podaniem sprawdź, czy dany owoc nie jest dla zwierzęcia trujący, jak na przykład truskawka czy awokado. Jeśli jest bezpieczny, możesz podać go w niewielkich ilościach; nadmiar owoców wywołuje u kotów problemy trawienne.
Co jedzą koty? Domowe potrawy
Zastanawiasz się, co jedzą koty, jeśli chodzi o produkty domowe? Jakie mięso można im podać? Według specjalistów najlepsze będą wołowina i drób. Wieprzowina i podroby wieprzowe niosą ryzyko zarażenia chorobą Aujeszky’ego, czyli wścieklizną rzekomą – lepiej ich unikać.
Jeśli chcesz karmić kota naturalnymi produktami, dbaj o ich czystość i świeżość. Dobrze sprawdzi się mięso gotowane lub sparzone. Surowe warto najpierw zamrozić, aby w ten sposób pozbyć się szkodliwych bakterii i ewentualnych pasożytów.
Koty jedzą też niektóre warzywa. Dobrym dodatkiem do domowej karmy mogą być marchew, ryż czy gotowane płatki owsiane. Muszą być one jednak przygotowane bez dodatku soli. Podawaj ich niewiele – zbyt duża porcja może spowodować poważne problemy z jelitami, a do tego zwyczajnie nie jest trawiona.
Czym uzupełnić kocią dietę?
Co jedzą koty? Dla uzupełnienia domowej diety możesz im podawać:
lekko podgotowaną wątrobę – jest cennym źródłem żelaza i witaminy A;
nerki, uprzednio namoczone przez kilka godzin w wodzie;
serca, najlepiej razem z cenną dla kotów warstwą tłuszczu;
obgotowane flaki – raczej dla starszych kotów;
szpik kostny i chrząstki;
ryby bez ości i wnętrzności;
naturalny jogurt bez dodatków smakowych ani słodzących – szczególnie dobrze sprawdzi się dla kotów z problemami żołądkowymi, gdyż jest lekkostrawny i wzmacnia florę bakteryjną jelit;
ugotowane płatki zbożowe.
Pamiętaj, aby nie podawać podrobów wieprzowych.
Koty – co jedzą? Lepsza karma sucha czy mokra?
Są to zdecydowanie dwa najpopularniejsze rozwiązania. W kupowaniu gotowej karmy nie ma nic złego – o ile dokonasz odpowiedniego wyboru. Wiele osób po prostu nie ma czasu, aby gotować dla rodziny i osobno dla swojego czworonoga. Często okazuje się też, że właściciele nie do końca znają odpowiedź na pytanie – co jedzą koty? W takiej sytuacji zdecydowanie lepiej kupić sprawdzoną karmę, która została opracowana w oparciu o potrzeby tych drapieżnych czworonogów.
Karma sucha
Najczęściej jest ona znacznie tańsza niż mokra. Jest też dłużej trawiona, co może być i wadą, i zaletą. Daje długotrwałe uczucie sytości, ale ze względu na niski poziom wilgotności może prowadzić do odwodnienia i problemów z nerkami. Zwracaj uwagę na jej skład – im mniej niezrozumiałych składników, tym lepiej. Białka, zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego, powinno zawsze być więcej niż węglowodanów. Dla prawidłowego rozwoju kota ważne są też mikroelementy: wapń, fosfor, sód i magnez. Konieczny jest dodatek tauryny.
Karma mokra
Pomaga nawodnić koci organizm, który jest naturalnie podatny na odwodnienie. Tego typu produkty są znacznie mniej obciążające dla nerek. Jeśli wiesz, co jedzą koty – skład mokrej karmy może czasem wyglądać dość przerażająco. W tańszych i gorszych jakościowo karmach zaledwie niewielki procent to mięso. Takie produkty często zawierają ulepszacze, dużą ilość podrobów czy nieokreślone z nazwy dodatki. Dlatego warto uważnie czytać skład i wybierać produkty z górnej półki.
Co lubią jeść koty w ramach smacznej przekąski?
Zastanawiasz się, co lubią jeść koty, i dajesz im ludzkie przysmaki? Jest to dla nich bardzo niezdrowe. Zdecydowanie lepsza będzie dla kota nudna dieta oparta na samej suchej karmie. Jeśli już szukasz jakiejś przekąski do stosowania w ramach nagrody lub urozmaicenia – lepiej trzymaj się produktów specjalnie przeznaczonych dla kotów. Jednak i tu trzeba uważać na ulepszacze i zbędną chemię.
Co lubią jeść koty i co im nie zaszkodzi z naturalnych przysmaków? Raz na jakiś czas możesz zaserwować swojemu kotu:
gotowane lub surowe żółtko jaja kurzego – zawarta w białku awidyna niszczy witaminę B;
gotowaną lub sparzoną rybę;
niewielką ilość naturalnego twarogu lub śmietany;
ugotowane i drobno pokrojone kawałki mięsa lub podrobów.
Jak często należy karmić kota?
Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb kota – jego wieku, wagi i stanu zdrowia. Kocięta powinny mieć stały dostęp do karmy. Potrzebują one więcej energii do prawidłowego rozwoju i ciągłych zabaw. Takie podejście nie sprawdzi się jednak dla starszych osobników. Może skutkować problemami z nadwagą lub cukrzycą.
Bez względu na powyższe każdy kot powinien mieć stały dostęp do świeżej wody. Najlepiej sprawdzi się odstana, przefiltrowana lub butelkowana. Pamiętaj, że nie da się jej zastąpić żadnymi innymi płynami. Aby zachęcić kota do częstszego picia, miska z wodą powinna być stale czysta i pełna. Czasem dobrym wyborem są też specjalne fontanny dla kotów, które wprawiają wodę w ruch, a tym samym zachęcają kota do picia. Wiesz już, co jedzą koty i jak stworzyć dla swojego pupila zdrową, zrównoważoną dietę. Jeśli nie masz czasu lub ochoty na gotowanie, możesz sięgnąć po gotowe suche lub mokre karmy. Pamiętaj jednak, aby sprawdzić ich skład i nigdy nie kierować się wyłącznie ceną. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości dietetycznych udaj się po poradę do zoodietetyka.
Koty zaliczają się do jednych z najczystszych zwierząt domowych. Dziennie spędzają dużo czasu na dokładnym myciu się i pielęgnowaniu swojej sierści. Znane są też z wrodzonej niechęci do wody – ale czy to oznacza, że nigdy nie wolno ich kąpać? Wcale nie! Kąpanie kota jest w niektórych przypadkach jak najbardziej wskazane.
Czy kąpie się koty? Kocia anatomia
Każdy z pewnością nieraz widział, jak kot wykręca się i myje całe ciało – czasem nawet godzinami lub kilka razy w ciągu dnia. Wynika to z mechanizmów ewolucyjnych tych zwierząt. Kocie języki pokryte są specjalnymi haczykowatymi brodawkami. Dzięki temu zwierzęta mogą dokładnie przeczesać gęste futerko i rozprowadzić między kosmykami ślinę o właściwościach myjących. Kąpanie kota wydaje się więc zbędne.
Samodzielną pielęgnację ułatwia kotom ich anatomia. Zwierzęta te bez problemu potrafią wyginać się tak, aby dostać się do każdego zakamarka. Do bardziej problematycznych fragmentów ciała sięgają swoimi zwilżonymi śliną łapkami. W codziennych sytuacjach kąpanie kota jest więc niepotrzebne – pupil sam pozbędzie się z siebie zabrudzeń, nieprzyjemnych zapachów, martwej sierści, itp. Są jednak sytuacje, w których staje się to niemożliwe.
Kiedy kąpanie kota jest wskazane?
Kąpanie kotów jest niewątpliwie sytuacją nieprzyjemną – zarówno dla właściciela, jak i dla pupila. Koty znane są z tego, że znakomicie same dbają o swoją higienę. Zdarzają się jednak różne sytuacje, na przykład zabrudzenia, w których pojawia się pytanie – czy kąpie się koty? Czy może mu to zaszkodzić lub go straumatyzować? Kąpanie kota jest normalnym zabiegiem pielęgnacyjnym, który nie powinien zaszkodzić twojemu pupilowi. Niektóre rasy kotów wręcz muszą być czasem kąpane. Grunt to odpowiednie przygotowanie się do tego.
Nie kąpać czy kąpać kota? Kiedy powinieneś to robić?
Psy znoszą kąpiele o wiele lepiej, niektóre z nich nawet lubią ten proces. Z kotami jest znacznie trudniej, choć zdarzają się wyjątki – kotki, które uwielbiają regularne kąpiele. Zastanawiasz się, jak często kąpać kota? W zasadzie nie powinno się robić tego zbyt często. Samodzielne mycie się jest częścią kociej natury i sprzyja zdrowiu zwierzęcia. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, jak często kąpanie kotów jest potrzebne. Wszystko zależy od sytuacji i stanu zdrowia pupila.
Kiedy kąpanie kota jest niezbędne?
Skąd więc wiedzieć, czy kąpać kota? Istnieją pewne sytuacje, w których kąpanie kota jest wskazane, a nawet zalecane:
zabrudzenie sierści substancjami, których kot nie będzie w stanie samodzielnie usunąć lub takimi, które zaszkodziłyby jego zdrowiu – są to m.in. smar, farba, żywica, klej czy toksyczne substancje chemiczne. W takiej sytuacji kąpanie kota jest konieczne. Zrób to jak najszybciej, zanim zwierzak zdecyduje się samodzielnie zlizać z siebie szkodliwą substancję;
przygotowanie do wystawy – w przypadku kotów rasowych kąpiel jest niezbędna, choć nie na co dzień. Jeśli jednak wybierasz się z pupilem na wystawę, zdecydowanie należy dokładnie oczyścić jego skórę i sierść. Odpowiednio dobrany kosmetyk nada jego okrywie niesamowitą miękkość i puszystość. Jest to najbardziej zauważalne u kotów długowłosych. Kąpanie kotów białych jest szczególnie ważne – jasna sierść potrafi łatwo i mocno się brudzić;
podeszły wiek lub choroby – jeśli twój kot ma zdiagnozowaną poważną chorobę lub jest po prostu mocno otyły, będziesz musiał czasem go wyręczać w pielęgnacji. Szczególnie problematyczne mogą być choroby stawów i inne dolegliwości, które sprawiają, że kot nie jest w stanie dosięgnąć wszystkich miejsc na swoim ciele. Kąpanie kota w takiej sytuacji jest niezbędne, aby pomóc mu utrzymać czystość;
infekcja lub inwazja pasożytów takich jak pchły, wszy – jeśli zaatakowały twojego kota, koniecznie zainwestuj w odpowiedni preparat. Musi to być coś, co skutecznie zwalczy wszystkie dorosłe osobniki i larwy. Kiedy uda ci się już zażegnać inwazję, wyczesz dokładnie swojego kota grzebieniem. Następnie rozpocznij kąpanie kota, aby pozbyć się martwych osobników i ich pozostałości;
skołtuniona, brudna sierść – jest to problem szczególnie wśród kotów długowłosych. Podatne są one na częste kołtunienie i filcowanie się sierści. Do rozczesania będzie potrzebny ci specjalny filcak. Warto też przeciwdziałać powstawaniu tego zjawiska. W tym celu szczególnie skuteczne okazuje się kąpanie kota w specjalnym preparacie. Dobrze dobrany szampon skutecznie usuwa nadmiar łoju, martwych włosów, naskórka i zanieczyszczeń – czyli wszystkiego, z czego tworzą się kołtuny.
Kąpanie kotów – jak często tego potrzebują?
Twój kot spełnia jeden lub kilka z powyższych warunków? Oznacza to, że musisz poświęcić mu nieco więcej troski i nauczyć się go myć. Nie wolno jednak robić tego zbyt często – maksymalnie raz na miesiąc. Częstsze prysznice przyniosą więcej problemów niż korzyści – wysuszają naskórek i mogą prowadzić do problemów zdrowotnych związanych ze zmyciem warstwy ochronnej ze skóry.
Sprawa wygląda inaczej, jeśli twój kot cierpi na jakieś schorzenie. W takiej sytuacji lekarz weterynarii określa, kiedy i co ile będzie potrzebne kąpanie kota. Możliwe, że będziesz musiał robić to częściej, aż do zażegnania problemu. Natomiast w przypadku wystawy – wystarczy umyć pupila mniej więcej tydzień przed wydarzeniem. W każdym innym przypadku nie potrzeba więcej niż sporadycznej kąpieli przy ewentualnym zabrudzeniu.
Kąpanie kotów – jak się za to zabrać?
Twój zwierzak wcale nie musi czuć się podczas każdej kąpieli jak na torturach. Musisz go tylko do niej odpowiednio przygotować. W tym celu bardzo ważne jest oswojenie pupila z naczyniem, w którym będziesz go myć. Warto zrobić to znacznie wcześniej, zanim konieczna będzie kąpiel. Nie wsadzaj go tam na siłę – udostępnij mu pomieszczenie i niech sam wchodzi do suchej wanny, zlewu lub miski. Możesz umilić kotu to doświadczenie głaskaniem lub przysmakami.
Mamy dla ciebie jeszcze jedną cenną poradę – kilka dni przed kąpaniem kota skróć mu pazurki. Zmniejszysz w ten sposób ryzyko zadrapania. Nie rób tego jednak w ten sam dzień, w którym planujesz mycie. W ten sposób oszczędzisz kotu nagromadzenia niepotrzebnego stresu.
Kąpanie kotów – co będzie ci do tego potrzebne?
Jeśli kot czuje się swobodnie w łazience, mycie będzie dla niego mniej przerażające. W dniu kąpieli upewnij się, że w sierści nie ma kołtunów i sfilcowanych fragmentów. Jeśli jest taka potrzeba, rozczesz ją, usuwając też śmieci takie jak kawałki nitek czy gałązek. Pamiętaj, że kąpanie kota jest dla niego zazwyczaj niezwykle stresujące. Dlatego powinieneś zrobić wszystko, żeby czuł się bezpiecznie i swobodnie.
Kąpanie kotów powinno zawsze przebiegać możliwie szybko i sprawnie. Warto więc najpierw przynieść wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Zanim przyprowadzisz swojego kota do łazienki, przygotuj:
odpowiedni szampon, przystosowany do rodzaju futerka twojego kota. Zainwestuj więcej w naturalne składniki i sprawdzone substancje bezzapachowe, które nie będą uczulać, drażnić ani wysuszać skóry. Nigdy nie używaj w tym celu produktów przeznaczonych dla ludzi – zwierzęta mają inne potrzeby i pH skóry;
odżywkę – może się przydać, aby wzmocnić i nawilżyć skórę, a także ułatwić rozczesywanie puszystej sierści;
spory, delikatny ręcznik – przyda ci się do delikatnego osuszenia kota po kąpieli; w przypadku kotów długowłosych albo duży ras przygotuj kilka ręczników;
gumową lub silikonową podkładkę – dzięki niej śliskie i mokre nóżki twojego pupila nie będą rozjeżdżać się w wannie.
Pamiętaj, że miska lub brodzik prysznicowy sprawdzą się lepiej niż wanna. Kąpanie kota przebiegnie sprawniej, jeśli będziesz miał kogoś do pomocy. Dla przyjemniejszej atmosfery, możesz wrzucić do wody ulubione zabawki zwierzaka. Nie zapomnij też, aby cały czas mówić do niego spokojnym, kojącym tonem.
Czas na kąpanie kota!
Woda w brodziku powinna mieć temperaturę około 38 stopni. Nie lej jej zbyt dużo – wystarczy napełnić nią wybrane naczynie do wysokości około połowy kociej łapki. Najlepiej, jeśli kot przed kąpielą będzie zmęczony i zrelaksowany – na przykład po intensywnej zabawie. Wówczas, będzie miał mniej energii na utrudnianie ci mycia.
Kąpanie kota powinno przebiec tak szybko, jak to możliwe. Postępuj delikatnie, ale pewnie; bez pośpiechu, lecz sprawnie.
Weź kota na ręce i ostrożnie włóż go do wody, bez żadnych gwałtownych ruchów. Staraj się być przy tym stanowczy i spokojny. Zwierzęta z łatwością wyczują twój stres, co jeszcze bardziej je przestraszy.
Jedną ręką przytrzymuj pupila, a drugą zmocz jego futerko, posuwając się od góry do dołu ciała.
Nalej na ręce niewielką ilość szamponu i delikatnie spień go w dłoniach lub naczyniu. Dopiero potem rozprowadź kosmetyk na całym ciele pupila, bez szarpania. Cały ten proces powinien raczej wyglądać jak przyjemne pieszczoty niż walka.
Postępuj ostrożnie i omijaj okolice pyszczka – przetrzyj go tylko wilgotnym ręcznikiem.
Po spłukaniu szamponu wmasuj w sierść odżywkę i pozostaw ją tak długo, jak zaleca producent.
Każdy produkt spłukuj łagodnym strumieniem wody o niskim ciśnieniu i przyjemnej temperaturze.
Gdy masz pewność, że sierść jest już czysta i dokładnie wypłukana, wyjmij zwierzaka z wanny i postaw na ręczniku. Suszenie też powinno odbywać się łagodnie i delikatnie – ugniataj sierść ręcznikiem i przytrzymuj, aż wchłonie nadmiar wody z każdego miejsca. Nie szarp ani nie pocieraj. Może przydać ci się do tego kilka ręczników – wymieniaj mokry na suchy i postępuj cały czas tak samo, aż ciało kota będzie już tylko lekko wilgotne.
Suszarki możesz użyć tylko wtedy, gdy masz pewność, że twój pupil się jej nie boi. Używaj tylko najłagodniejszego strumienia powietrza o niezbyt wysokiej temperaturze. Omijaj nos, oczy i uszy. Jeśli suszarka nie wchodzi w grę – kąpanie kota powinno zakończyć się pobytem w ciepłym pomieszczeniu do czasu całkowitego wyschnięcia sierści. Choć koty z natury są czyścioszkami i same doskonale zachowują higienę – kąpanie kota czasem się przydaje. Twoim obowiązkiem jest zadbać o czystość kota podczas choroby lub w przypadku niepełnosprawności. Jednak nawet mniej drastyczne powody czasem wymagają ingerencji. Jeśli okaże się, że będziesz musiał przeprowadzić kąpiel swojego kota – nie obawiaj się i trzymaj naszych wskazówek, a wszystko pójdzie sprawnie i bezpiecznie.
Opieka nad kotem może być bardzo satysfakcjonująca. Jak wszystko, ma też jednak swoje minusy. Koty nieraz wciskają się w miejsca, w które nie wolno im wchodzić. Częstym problemem jest też chociażby podgryzanie roślin lub drapanie kanapy. Zastanawiasz się, jak możesz temu zaradzić? Przeczytaj nasz artykuł i dowiedz się, co odstrasza koty.
Co odstrasza koty? Zapach!
Najskuteczniejszą metodą odstraszenia kota z danego miejsca jest użycie jakiegoś zapachu. Koty słyną ze swojego znakomitego węchu. Jest on im potrzebny do prawidłowego funkcjonowania. Na szczęście możesz zachować się podstępnie i użyć ich największego atutu przeciwko nim. Być może nie brzmi to zbyt sympatycznie, lecz wiedza o tym, co odstrasza koty, pomoże ci uniknąć wiele szkód i nieprzyjemności. Tresura kotów nie należy do łatwych – warto więc poznać wszelkie tajniki, jakie mogą ci ją ułatwić.
Zapach odstraszający koty
Jakiego zapachu nie lubią koty? Na szczęście dla ciebie – wielu. Niektórych bardziej, innych mniej. Z pewnością znajdziesz wśród nich takie, które odstraszą kota, a tobie przypadną do gustu. Znajdź swój ulubiony zapach, którego będziesz mógł użyć w mieszkaniu. Na liście są takie pozycje jak:
cytrusy – w szczególności cytryna. Jej kwaśny, intensywny zapach czuć już z daleka. Wystarczy skropić dane miejsce kilkoma kroplami soku z cytryny lub innego cytrusa. Możesz też zamiennie użyć do tego cytrusowych obierek;
geranium – wystarczy sam olejek lub cała roślina w doniczce lub ziemi. Jej zapach jest przyjemny dla ludzi, a bardzo odstraszający dla kotów. Ma też dodatkowy atut – można wykorzystywać ją w kuchni, do leczenia chorego gardła i sporządzania pysznych napojów;
eukaliptus, mentol, kamfora – olejki eteryczne tego typu skutecznie odstraszają koty, ponieważ działają drażniąco. Szybko się jednak ulatniają, a więc warto je łączyć z czymś innym, co odstrasza koty;
cynamon – zawarta w nim kapsaicyna jest toksyczna dla kotów. Jeśli więc chcesz użyć go do odstraszenia kota, musisz postępować bardzo ostrożnie, aby mu nie zaszkodzić;
papryka – koty starają się jej unikać, bo podobnie do powyższa pozycja, jest ona dla nich trująca. Powoduje podrażnienia układu trawiennego, więc spożyta jest bardzo groźna dla ich zdrowia;
niektóre detergenty, mydła, perfumy i dezodoranty – uważaj jednak, aby nie przesadzić z ich ilością. Chlor i duże stężenia zapachów mogą nawet otruć kota.
Mniej przyjemny zapach odstraszający koty
Powyżej przygotowaliśmy listę aromatów, które są przyjemne dla ludzi, a działają drażniąco tylko na koty. Lista niemiłych dla tych futrzaków zapachów jest jednak znacznie dłuższa. Co odstrasza koty, jeśli powyższe metody nie podziałały? Poniżej znajdziesz silniej działające zapachy. Mają jednak jedną wadę – mogą być nieprzyjemne dla ludzi.
Ta lista zapachów zawiera:
ocet – kwaśny i intensywny, z łatwością można go wyczuć nawet z dużej odległości. W domu może się nie sprawdzić, gdyż będzie mocno wyczuwalny. Natomiast w ogrodzie lub na balkonie nie jest to już problemem. Nasączona octem szmatka powinna w zupełności wystarczyć;
cebula – nie dość, że sam jej zapach jest dla większości kotów i ludzi dość nieprzyjemny, to jeszcze wykazuje właściwości drażniące. Uważaj, aby nie przesadzić z jej ilością, bo może to podrażnić delikatny wzrok i węch pupila.
Czego nie lubią koty? Odstraszające rośliny ogrodowe
Jeśli chcesz, aby twój kot przebywał tylko w wyznaczonych dla niego miejscach w ogrodzie, możesz zasadzić pewne rośliny o nieprzyjemnym dla niego zapachu. Co odstrasza koty i sprawi, że nie będą rozkopywać twoich grządek?
Ruta zwyczajna
Ruta w ogrodzie może okazać się bardzo cennym dodatkiem. W swoich liściach zawiera olejki eteryczne, które pięknie pachną – dla kota jest to jednak zbyt intensywna woń. Roślinę tę można też stosować do gotowania i picia. Ma wiele leczniczych właściwości – uważaj jednak, aby z nią nie przesadzić. Duże ilości są niebezpieczne, szczególnie dla małych dzieci. Kotom jednak nie szkodzą – jedynie je odstraszają.
Lawenda
Co jeszcze odstrasza koty? Świetnie sprawdzi się do tego lawenda. Dla człowieka pachnie przepięknie, a do tego działa uspokajająco i relaksująco. Kotom ta woń wydaje się zdecydowanie zbyt intensywna, więc omijają tę roślinę szerokim łukiem. Jak najbardziej możesz też wnieść ją do domu w doniczce, aby oduczyć kota wskakiwania w niepożądane miejsca. Przy okazji – lawenda doskonale odstrasza też komary.
Co odstrasza koty? Inne domowe sposoby
Jeśli żadne odstraszające zapachy nie przynoszą ci pożądanych rezultatów, pewnie zadajesz sobie pytanie – co odstrasza koty naprawdę skutecznie? Istnieje jeszcze kilka sposobów, które powinny sprawnie odpędzić twojego futrzaka z danego miejsca:
zraszacz manualny lub na fotokomórkę – koty nie przepadają za wodą, możesz więc użyć zraszacza. W ogrodzie świetnym rozwiązaniem jest urządzenie na fotokomórkę, które działa automatycznie. W domu lepiej jednak użyć zwykłego zraszacza w butelce – na przykład takiego do kwiatków;
odstraszacz dźwiękowy i ultradźwiękowy – nieprzyjemny, intensywny hałas to z pewnością coś, czego nie lubią koty. Weź jednak pod uwagę, że są to często produkty drogie, a nieszczególnie skuteczne. Być może warto więc najpierw postawić na pewniejsze, naturalne sposoby;
ochronne maty z kolcami – mowa tu oczywiście o gumowych lub plastikowych matach, nie o ostrych kolcach. Używaj tylko takich produktów, które nie zranią kocich łap. Powinny być tylko na tyle nieprzyjemne, aby zniechęcić koty do wskakiwania na parapet, murek lub poręcz.
Wiesz już doskonale, co odstrasza koty. Pamiętaj jednak, że na równi z odstraszaniem kota z pewnych miejsc musisz zapewnić mu realizację potrzeb. To one mogą być przyczyną drapania mebli czy innych niepożądanych zachowań. Zapach odstraszający koty może okazać się jednym z najbardziej skutecznych sposobów do odpędzenia zwierzaka z danego miejsca. Używaj go równocześnie z pozytywnym wzmocnieniem tych zachowań, które są dla ciebie pożądane. W ten sposób nie zepsujesz swojej relacji z pupilem.
Być może wydaje ci się, że kot nie ma czym się stresować – że jego życie to nieustająca sielanka, wylegiwanie się, zabawy i drzemki. W rzeczywistości bywa jednak inaczej. Koty mocno przyzwyczajają się do swojego otoczenia i rytmu dnia. Nawet pozornie drobne i nieistotne zmiany mogą wytrącić zwierzaka z równowagi psychicznej. W reakcji na jakiekolwiek problematyczne zmiany lub zagrożenie, kot odczuwa strach. Jak uspokoić kota, gdy zachowuje się agresywnie lub nieswojo?
Przyczyny stresu u kotów
Powody, dla których koty odczuwają stres, mogą być różne. Zależy to od wielu czynników – wieku oddzielenia od matki, genetyki, rasy, przeszłych doświadczeń, wychowania, środowiska. Uspokajanie kota powinno odbywać się z uwzględnieniem tych wszystkich aspektów. Oto najpowszechniejsze przyczyny kociego stresu:
inny kot lub zwierzę w domu – choć koty z reguły lubią towarzystwo, to niektóre osobniki po prostu się nie dogadują. Bardzo ważna jest też odpowiednia socjalizacja – bez niej drugie zwierzę może być postrzegane jako rywal i konkurencja;
znaczne zmiany w codziennej rutynie – remont, nowi ludzie, nowe zwierzę, przeprowadzka, przemeblowanie, drażniące dźwięki, zapachy lub bodźce wizualne. Kot odbiera wszystkie te aspekty bardzo intensywnie. W zależności od charakteru, może się nimi przejmować lub nie. Zawsze jednak warto wprowadzać takie zmiany stopniowo i ostrożnie;
wizyta u weterynarza lub zabiegi pielęgnacyjne;
zamknięcie na małej przestrzeni, szczególnie z nielubianymi osobnikami – kot wymaga dużej powierzchni do życia. Według ekspertów powinno to być około 50m2 na jednego osobnika;
karcenie przez właściciela – krzyki w niczym nie pomagają. Kot nie zrozumie tak przekazywanych poleceń, może natomiast się przestraszyć albo stać agresywny. Twój pupil musi jasno wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. W przeciwnym razie będzie zdezorientowany i zestresowany;
śmierć lub odejście domownika, w tym zaprzyjaźnionego zwierzęcia – wbrew pozorom, koty wcale nie są samotnikami. Mocno przywiązują się do innych ludzi i zwierząt, a utrata kogoś lubianego jest przez nie silnie odczuwana;
ograniczony dostęp do realizacji podstawowych potrzeb – jedzenia, możliwości załatwienia się, zabawy. Znudzony i zaniedbany kot jest bardziej podatny na załamania nerwowe i może wykazywać nieprzyjemne zachowania;
zaburzony rytm dobowy – tyczy się to jedzenia, odpoczynku i zabawy. Kot jest przyzwyczajony do własnego rytmu, którego właściciel nie powinien raczej zakłócać. Często uspokojenie kota to po prostu powrót do znanych mu nawyków.
Uspokajanie kota w różnych sytuacjach
Twoja reakcja powinna być uzależniona od przyczyny stresu lub lęku u twojego pupila. Inaczej postępuje się z młodym kotem, a inaczej z dorosłym. Trzeba też do tego wszystkiego wziąć pod uwagę charakter zwierzaka. Poniżej znajdziesz ogólne wskazówki dotyczące tego, jak uspokoić kota. Pamiętaj, żeby dostosować je do indywidualnych potrzeb twojego kotka.
Uspokajanie kota w młodym wieku
Małe kotki z reguły częściej się boją i są bardziej wystraszone niż dorosłe osobniki. Kocięta dopiero odkrywają świat wokół nich i każda drobnostka może wydawać się przerażająca. Duży stres wiąże się nie tylko z samym wiekiem, ale też z opuszczeniem matki, rodzeństwa i zmianą środowiska. Jak uspokoić kota, który panicznie boi się praktycznie wszystkiego, co go otacza? Kluczem do sukcesu jest cierpliwość.
Musisz postępować z nim delikatnie i ostrożnie. Wiele zależy od indywidualnego charakteru kota – niektóre zwierzaki są bardziej odważne i otwarte na nowe doświadczenia, inne płochliwe i skryte. Uspokajanie kota sprowadza się jednak zawsze do zapewnienia mu przyjaznego, bezpiecznego środowiska, poświęceniu uwagi, czułości i zrozumienia. Jeśli twój pupil jest wyjątkowo strachliwy, staraj się wprowadzać nowe miejsca, rzeczy i osoby powoli i stopniowo, aby uniknąć szoku.
Jak uspokoić kota w pierwszych dniach w nowym domu? Oto kilka wskazówek:
zapewnij mu towarzystwo – im młodszy kotek, tym więcej uwagi potrzebuje. Koty zdecydowanie lepiej radzą sobie w parach. Byłoby idealnie, gdyby udało ci się zaadoptować dwa koty z jednego miotu – z rodzeństwem będzie im znacznie łatwiej. Jeśli nie jest to możliwe, wystarczy też po prostu twoje towarzystwo;
dotykaj i głaszcz – kontakt fizyczny działa na koty uspokajająco. Wystarczy tu zwykłe muśnięcie, głaskanie, branie na ręce. Po czasie sam zauważysz, co sprawia twojemu kotu przyjemność, a czego woli unikać. Jednak każdy potrzebuje jakiejś formy regularnych pieszczot do prawidłowego rozwoju. Tak samo ważne jest mówienie do kocięcia, aby przyzwyczaić je do swojego głosu;
często się baw – stymulujące bodźce odwracają uwagę kota od stresu. Podczas wspólnej zabawy twój kotek bardziej przyzwyczaja się do ciebie i przestaje myśleć o swoim lęku;
zachowuj spokój i opanowanie – małe koty najwięcej uczą się przez naśladownictwo. A więc, aby uspokoić kota, musisz sam pozostać zrelaksowany. Nie dawaj ponosić się emocjom – twój pupil to wszystko wyczuje i będzie jeszcze bardziej rozdrażniony. Nie warto też biec kotu z pomocą przy każdej drobnostce. Twoja reakcja nauczy go, jaki rodzaj reakcji jest uzasadniony w danej sytuacji.
Uspokajanie kota dorosłego
Jak uspokoić kota, który wyraźnie się boi, ucieka lub zachowuje agresywnie? Częstym błędem jest wyciąganie zwierzaka na siłę z kryjówki, przytulanie na siłę lub ignorowanie jego potrzeb. Odosobnione schronienie jest kotu bardzo potrzebne dla równowagi psychicznej. Zamiast mu je zabierać, zastosuj inne metody.
Kocia nadpobudliwość
Ilość i rodzaj codziennej aktywności fizycznej jest wśród kotów kwestią bardzo indywidualną. Eksperci potwierdzają, że nic na wzór ADHD nie występuje wśród kotów. Jednakże możesz u swojego pupila zauważyć tzw. okresy silnie podwyższonej aktywności – określane angielskim skrótem FRAPs. Jest to zjawisko znacznie częściej spotykane wśród młodych kotków, które rozpiera nadmiar energii.
Jak uspokoić kota, gdy ten biega jak szalony po całym mieszkaniu, wskakuje na meble, niszczy wszystko na swojej drodze i nie reaguje na wołanie? Właściwie lepiej tego nie robić! Takie zachowanie jest całkowicie normalne i potrzebne. W ten sposób kot rozładowuje nagromadzoną w sobie energię – rozładowuje napięcie i po prostu się cieszy. Jeśli przeszkadzają ci pory, w których się to dzieje, być może warto poświęcić więcej czasu na zabawę. Jest to najlepsza metoda na kontrolowanie napadów szaleństwa.
Stres krótkotrwały u kota
Jak uspokoić kota w przypadku stresu krótkotrwałego? Taka reakcja pojawia się w sytuacjach, które pojawiają się nagle i szybko przemijają. Często kot potrafi sobie sam z tym poradzić – ale nie zawsze. Istotne są tu częstotliwość występowania takich momentów oraz czas ich trwania. Zadbaj o zminimalizowanie tego typu czynników w kocim otoczeniu. Jeśli to nie pomaga i kot stresuje się nawet po zniknięciu bodźca, czas zareagować.
Uspokajanie kota cierpiącego na stres krótkotrwały powinno wyglądać następująco:
rozmawiaj ze swoim zwierzakiem – używaj cichego, łagodnego i możliwie naturalnego tonu, aby uświadomić kotu, że nie ma czego się bać;
głaszcz i delikatnie dotykaj kota – zachowaj przy tym ostrożność; rozdrażnione zwierzęta mogą zachowywać się agresywnie i nie powinieneś ich w takim przypadku za to karcić;
przekieruj jego uwagę na coś innego – może tu dobrze zadziałać ulubiony smakołyk lub zabawka;
przede wszystkim samemu zachowaj spokój i opanowanie – podniesiony głos i nerwowe zachowanie wzmagają poczucie niebezpieczeństwa i lęku u kota.
Koci stres chroniczny
Jest to nieco bardziej skomplikowana sytuacja, która wymaga poważniejszego reagowania. Stres chroniczny u kotów powstaje na skutek długotrwałego narażenia na stresujące bodźce. Może pojawić się w reakcji na traumę, jak i częsty i długotrwały lęk – podatność na to jest uwarunkowana genetycznie. Jak uspokoić kota, u którego zdiagnozowano stres chroniczny? Wymaga to od ciebie zaangażowania:
zlikwiduj źródło stresu – w cięższych przypadkach efekty zauważysz dopiero po dłuższym czasie lub po terapii behawioralnej;
jeśli powyższy punkt nie jest możliwy, postaraj się przewartościować negatywny bodziec. Nie należy to do łatwych zadań – może być tu niezbędna pomoc specjalisty. Pomogą ci też przysmaki, zabawki, czułe słowa, głaskanie i bardzo dużo czasu;
zmień aranżację domu pod kocie potrzeby. Być może będzie trzeba przestawić miski i kuwetę a także zmienić jej rozmiar lub wypełnienie. Zapewnij kotu dużo zabawek i kryjówek – szczególnie miejsc wysoko położonych, skąd będzie mógł bezpiecznie obserwować otoczenie;
poświęcaj kotu więcej czasu i zachęcaj do zabawy i ruchu;
jeśli to konieczne, wspieraj się gotowymi środkami. Uspokajanie kota bywa łatwiejsze z pomocą specjalnych, kocich feromonów. Możesz użyć produktów naturalnych lub sztucznych zamienników. Jest to niewyczuwalny dla ludzkiego nosa sposób na uspokojenie kota;
w skrajnych przypadkach możesz pokusić się o podanie środków uspokajających. Nawet naturalne, roślinne produkty mogą silnie działać na koci organizm. Dlatego zawsze postępuj zgodnie z zaleceniami behawiorysty oraz lekarza weterynarii – nie stosuj ich na własną rękę.
Wiesz już, jak uspokoić kota, który zachowuje się nieswojo? Czasem wymaga to tylko łagodnego podejścia i paru ciepłych słów. Innym razem może okazać się konieczna specjalistyczna terapia behawioralna z pomocą wykwalifikowanego specjalisty. Umiejętne uspokajanie kota to sztuka, która wymaga od ciebie czasu, cierpliwości, wyrozumiałości oraz zrozumienia charakteru i potrzeb twojego pupila. Brak jakiejkolwiek reakcji i nieumiejętne postępowanie mogą być tu tak samo groźne dla psychicznego zdrowia zwierzaka. Jeśli nie jesteś czegoś pewien, udaj się do weterynarza lub behawiorysty.
Każdy właściciel kota wie, że zwierzak ten wręcz uwielbia sen. Potrafi spać praktycznie w każdej sytuacji i pozycji. Spędza na tym całe godziny – może wydawać ci się, że nawet cały dzień. Być może nie raz już zastanawiałeś się, ile śpi kot. Jaka liczba godzin w ciągu doby jest normalna? Czy da się zmienić nawyki kota, aby spał wtedy, kiedy robi to reszta domowników? Dowiedz się wszystkiego o sennych potrzebach tych uroczych czworonogów.
Jak długo śpią koty?
Każdy żywy organizm potrzebuje snu, tak samo jak pożywienia i powietrza. Człowiekowi wystarczy około 8 godzin snu na dobę. Jednakże to, co nam wydaje się normalne, niekoniecznie jest takie dla innych gatunków. Jeśli sam masz w domu zwierzaka, pewnie spoglądasz czasem na niego i zastanawiasz się, ile śpią koty?
Rytm i ilość snu potrzebne kotu w ciągu doby różnią się w zależności od wieku, stylu życia, stanu zdrowia, a nawet samej osobowości zwierzęcia. To, ile śpi kot dorosły, który jest zdrowy i aktywny, będzie różnić się od ilości godzin spędzanych na śnie przez starszego, schorowanego pupila. Dowiedz się, jaka jest norma w jakim wieku.
Ile śpią koty młode?
Młode kotki zdają się być istnymi kłębkami energii – oczywiście, dopóki nie padną ze zmęczenia, co dzieje się dość szybko. Kotki chcą biegać, skakać, polować i odkrywać. Potrzebują też jednak sporo czasu na regenerację. Ich organizm dopiero się kształtuje, a do tego niezbędny jest spory zapas siły i czasu na odnowę. Ile śpi kot na wczesnym etapie swojego życia? Średnio aż 20 godzin w trakcie doby.
Ile śpi kot dorosły?
Dojrzały kocur lub kotka nie potrzebują już aż tak wiele czasu na regenerację. Dorosłemu osobnikowi wystarczy znacznie mniej snu. Jak długo śpią koty dorosłe, zdrowe, żyjące w normalnych warunkach? Nadal nie są to małe wartości, bo około 12-16 godzin. Konkretny czas snu może się wahać w zależności od samopoczucia, stanu zdrowia, warunków panujących w otoczeniu, a nawet tego, ile kot zjadł w ciągu dnia.
Ile śpią koty dzikie?
Sprawa wygląda nieco inaczej w przypadku kotów, które nie żyją z człowiekiem. Dzikie koty nie mogą sobie pozwolić na niezakłócony relaks. Na ich codzienność składają się praktycznie stale odczuwane poczucie zagrożenia, a także różne problemy. Walczą o pokarm i przeżycie, a więc nie mogą zapadać w tak długi sen. Jednocześnie muszą też odpowiednio się zregenerować po długich godzinach polowań.
Koty wolnożyjące szukają sobie na sen bezpiecznego miejsca, w którym będą mogły zmniejszyć swoją czujność. Jeśli takie znajdą, będą tam chętnie i często wracać, aż coś lub ktoś nie zakłóci ich spokoju. Ile śpi kot żyjący na wolności? Często około 12 godzin dziennie. Jeśli jego życie nie jest bardzo nieprzewidywalne i niebezpieczne, a żywność stosunkowo łatwa do znalezienia – czas ten może się wydłużyć. Podczas snu dziki kot jest zwykle bardzo czujny.
Jak długo śpią koty starsze?
Jeśli wydawało ci się, że na starość kot nie będzie potrzebował tak dużo snu – jesteś w sporym błędzie. Wraz z upływem życia koty śpią coraz więcej. Ile śpi kot w podeszłym wieku? Nawet 20 godzin w ciągu dnia. W tej kategorii może konkurować z młodymi kociakami. Wytwarzana podczas snu energia nie jest jednak potrzebna do kształtowania organizmu. Podobnie jak wśród innych gatunków – koci seniorzy nie mają po prostu już tak sprawnych ciał. Wolniej się regenerują, a więc potrzebują na to więcej czasu.
Jak i ile śpią koty – jak wygląda koci sen?
Koci sen wcale nie przypomina tego ludzkiego. Domowe, jak i dzikie koty najczęściej po prostu drzemią i są gotowe zareagować na każdą sytuację. Koci sen odbywa się w kilku następujących po sobie fazach:
najpierw zwierzę zapada w drzemkę;
po tym następuje tzw. faza snu głębokiego;
na koniec – znowu drzemka.
Sen głęboki podczas jednego cyklu nie trwa przeważnie dłużej niż około 5 minut.
Dzięki temu kot cały czas pozostaje czujny. Niech to, ile śpi kot, cię nie zmyli! Te zwierzaki rzadko mają mocny sen i przeważnie wiedzą, co się dzieje dookoła nich.
Warunki do kociego snu
Mimo tego, koty bardzo cenią sobie dobre warunki do spania. Nie myślą tu jednak kryteriami ludzkimi. Być może nieraz zaobserwowałeś swojego pupila w dziwacznej, wykrzywionej pozycji. To dlatego, że niewygodne ułożenie ciała dla kota praktycznie nie istnieje. Natomiast miejsce do spania powinno być ciepłe, spokojne, wygodne – zapewniać futrzakowi poczucie bezpieczeństwa. Jest to bardzo ważne dla jego prawidłowego rozwoju, zdrowia i dobrego samopoczucia. Jeśli zrozumiesz te potrzeby, twoje relacje z kotem staną się znacznie lepsze.
Ile śpi kot i jaki wpływ ma na to rytm dobowy?
Mówi się, że koty to zwierzęta nocne. Nie oznacza to jednak wcale, że twój pupil śpi przez cały dzień po to, aby bez końca harcować w nocy. To, ile śpi kot i w jakich godzinach to robi, jest ściśle uwarunkowane jego ewolucją i naturalnym trybem życia. Koty są najbardziej aktywne o zmierzchu i świcie. Biologicznie są drapieżnikami, a to właśnie godziny ich polowania.
Oczywiście, domowe koty wcale nie muszą polować, aby dobrze zjeść. Właściciel zapewnia im dobrobyt, spokój i stale pełną miskę. Jednakże powyższy rytm dobowy jest z nich głęboko zakorzeniony. To właśnie dlatego twój kot nie daje ci rano pospać. Jego geny i natura podpowiadają, że świt i zmierzch to czas na zabawę, polowanie i gonitwy.
Czy da się wpłynąć na to, kiedy i ile śpi kot?
Być może wieczorno-poranny tryb życia kota bardzo ci przeszkadza? Niestety, taka już jego natura i, jako właściciel tego futrzastego drapieżnika, musisz ją zaakceptować. Wszelkie zmiany i ingerencje w jego nawyki mogą skutkować spięciem. To, ile śpią koty, jak to robią i kiedy wynika z ich naturalnych potrzeb.
Jeśli w ciągu dnia zaczniesz wybudzać swojego pupila, aby sprawić, że będzie w ten sposób dłużej spał w nocy – nic tym nie wskórasz. Jedynym efektem będzie rozdrażnienie zwierzęcia. W dalszej perspektywie może być to dla niego niezwykle stresujące. Zwierzak będzie miał do ciebie znacznie mniejsze zaufanie. Możesz też przyczynić się tym do poważniejszych problemów behawioralnych, takich jak zwiększona agresja. Ile śpi kot? Te senne zwierzaki potrafią przespać aż 12-20 godzin w ciągu doby. Jako drapieżnik z natury, kot domowy śpi zarówno w dzień, jak i w nocy. Przeważnie jest to jednak płytki, czujny sen, który pozwala mu zareagować na każdą sytuację. To, jak długo śpią koty, zależy w dużej mierze od ich wieku, stylu życia, stanu zdrowia, poziomu aktywności fizycznej, charakteru, a nawet pogody lub humoru. Nie zakłócaj niepotrzebnie kociej drzemki. Śpiący kot to szczęśliwy kot – będzie ci wdzięczny, jeśli zapewnisz mu do tego jak najlepsze warunki.