W Danii dzików już nie ma. W obawie przed afrykańskim pomorem świń zdecydowano się odstrzelić wszystkie osobniki. Jeśli w ogóle jakieś zwierzęta tego gatunku zostały, chowają się między innymi na polach uprawnych i jeśli zostaną dostrzeżone, czeka je taki sam los.
Dzik nr 157 został odstrzelony
Informując o odstrzeleniu dzika numer 157 serwis internetowy „Gazety Wyborczej” podkreślił, że zwierzę było widywane w Jutlandii Południowej od kilku miesięcy. Do tej pory jednak nie udawało się go odłowić ani zastrzelić. Aż do ubiegłego tygodnia..
Wtedy to we wtorek, jak poinformował konsultant ds. zwierzyny w Duńskiej Agencji Przyrody, zastrzelono ostatniego dzika w okolicy. Został zauważony w kompleksie leśnym Krusmølle.
Do tej pory nie udało się zaobserwować ani jednego osobnika tego gatunku na terenie całego kraju.
Skąd taka decyzja? Chodzi o eksport wieprzowiny
Wybicie dzików spowodowane jest strachem przed rozprzestrzenianiem się ASF. To choroba, która dla dzikich i domowych świń przeważnie kończy się śmiercią. Tymczasem dla Danii eksport wieprzowiny jest niezwykle istotnym elementem gospodarki.
Obecnie aż 90 proc. produkcji wieprzowiny przeznaczone jest na eksport. To niemal połowa z całego eksportu produktów rolnych i aż 5 proc. całkowitego eksportu Danii.
Próba przemytu koralowców o wadze ponad 6 kilogramów została udaremniona przez funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej. W autobusie znaleziono aż 17 okazów.
Pierwsza taka próba przemytu od 5 lat
Sytuacja miała miejsce na granicy polsko-ukraińskiej w Medyce w województwie podkarpackim. Informując o sukcesie służb, zastępca rzecznika prasowego Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie poinformowała, że zatrzymanie skamieniałej rafy koralowej to pierwsza taka sytuacja od pięciu lat.
Agnieszka Siwy przekazała, że koralowce przewożono w kartonowych pudłach w przestrzeni pasażerskiej autobusu, który zatrzymano do kontroli na przejściu granicznym. Osoba przewożąca je twierdzi, że koralowce kupiła na prezent w sklepie internetowym na Ukrainie. Miały rzekomo trafić do akwarium.
Do tej pory wielokrotnie już zatrzymywano fragmenty koralowca, które turyści zbierali na plażach czy kupowali jako pamiątki na straganach. Tak duży przemyt miał miejsce pierwszy raz od pięciu lat.
Koralowce są zagrożone wyginięciem
Zastępca rzecznika podkreśliła, że dzięki skutecznej akcji edukacyjnej i informacyjnej prowadzonej przez Służbę Celną, dzieje się to coraz rzadziej.
Z kolei nadkomisarz Małgorzata Czeska z Izby Administracji Skarbowej w Krakowie przypomniała, że koralowce są schronieniem dla aż 25 proc. morskich gatunków. W ciągu 30 lat może zniknąć ponad połowa niezwykle delikatnych ekosystemów, jeśli proceder utrzyma się na obecnym poziomie. Są gatunkiem zagrożonym wyginięciem i objęte ochroną.
Na terytorium Ekwadoru naukowcy znaleźli trzy osobniki należące do rzadkiego gatunku żaby drzewnej. Badacze nazwali płazy na cześć sławnego zespołu rockowego Led Zeppelin. Oficjalna nazwa zwierzaków brzmi ledzeppelin Pristimantis lub Led Zeppelin’s Rain Frog.
Zwierzęta zostały znalezione w Andach na terenie Ekwadoru. Są to trzy osobniki – dwa samce i jedna samica:
„Znaleźliśmy je w lesie, przy strumieniu, kiedy siedziały na liściach krzewów na wysokości od 170 do 300 cm nad zbiornikiem wodnym” – wyjaśniają naukowcy.
Wygląd i dieta żab drzewnych
Według „The Guardian” Led Zeppelin’s Rain Frog mają czerwone oczy, a ich skóra przybiera różne barwy – od brązowego, przez czarny po pomarańczowy. Dorosłe samce osiągają 2,4 cm długości, natomiast samice mogą mierzyć do 3,6 cm.
Badacze zauważają znaczne podobieństwo między Led Zeppelin’s Rain Frog i Pristimantis muscosus, które żyją w Kordylierze Środkowej na północy Peru. Różnice jednak występują w kształcie pyska, a cechą charakterystyczną żab drzewnych są pomarańczowe, nieregularne plamy na pachwinach i tylnych kończynach.
Biolodzy ustalili już wstępnie dietę nowo odkrytych osobników. W żołądku jednej z żab znaleziono szczątki chrząszczy, mrówek oraz ślimaków.
Led Zeppelin’s Rain Frog zagrożony wyginięciem
Naukowcy nie wykluczają, że gatunek ledzeppelin Pristimantis już teraz jest zagrożony wyginięciem. Wpływ na to ma miejsce występowania płazów o czym mówią autorzy badań:
„Pasmo górskie Cordillera del Cóndor jest częścią tropikalnych Andów, jednego z najbardziej narażonych na skutki zmian klimatycznych oraz ekspansję rolnictwa i przemysłu górniczego ekoregionów na świecie”.
Uczeni podkreślają, że podobny los może czekać przedstawicieli: Chimerella mariaelenae, Pristimantis quaquaversus, P. prolatus i P. galdi.
Mieszkańcy pewnego domu w dystrykcie Hua Hin w Tajlandii musieli być mocno zdziwieni, gdy do ich domu zawitał… dziki słoń. Okazuje się, że zwierzę nie było pierwszym gościem tego gatunku.
Słoń w poszukiwaniu jedzenia
CNN informując o niezwykłym wydarzeniu, jakie miało miejsce w Tajlandii, podało że zwierzę wsadziło głowę przez dziurę w ścianie w kuchni. Skąd dziura w domu? Co ciekawe – powstała w trakcie wizyty innego słonia, a właściciele nie zdążyli jeszcze naprawić szkód.
Film ukazujący wizytę niespodziewanego gościa obiegł Internet. Widać na nim, jak słoń azjatycki korzystając ze swojej trąby przeszukuje kuchenne szafki i szuflady. Narobił przy tym niemało szkód i zapewnił mieszkańcom zajęcie na ładnych kilka godzin.
Niestety, nie dość że słoń okropnie nabałaganił, nie udało mu się też najeść. W kuchni czuł zapach jedzenia, jednak nie znalazł niczego, czym mógłby się pożywić.
Dlaczego słoń postanowił poszukać jedzenia w domu?
W rozmowie z CNN właściciel dom u przyznaje, że wielokrotnie widział słonie poszukujące jedzenia, ale jeszcze nigdy w jego domu. Jak się okazuje, miejsce to znajduje się obok wejścia do parku narodowego, który jest naturalnym siedliskiem dla tych zwierząt. Podobne ataki słoni miały miejsce już w przeszłości.
Niestety, słownie w ostatnich dziesięcioleciach wielokrotnie wchodzą w konflikt z ludźmi. Ma to miejsce nie tylko w Tajlandii, ale i chociażby w Indiach.
Wygląda na to, że wynalazek od odławiania dzików opracowany naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaczyna się sprawdzać. Dzięki niemu udało się złapać 20 zwierząt, które będą mogły wrócić do lasu.
Sukces w Krakowie
Od dłuższego czasu w Polsce mamy do czynienia z coraz większą liczbą dzikich zwierząt, które odwiedzają nasze osiedla. Nie inaczej jest w Krakowie. Tam jednak specjalnie w tym celu opracowana odłownia może zaoszczędzić pracy strażnikom miejskim.
Po raz pierwszy skuteczność wynalazku udało się potwierdzić w nocy z 20 na 21 czerwca. Na osiedlu Podwawelskim w Krakowie Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowicach złapał zwierzęta właśnie dzięki automatycznej odłowni.
Na pomysł zbudowania automatycznej odłowni wpadli pracownicy wspomnianego ośrodka. Pomogła wizyta w Urzędzie Miasta Krakowa i straży miejskiej. Chodziło o to, żeby zwierzętom przysporzyć jak najmniej stresu, a cały proces przebiegał sprawnie.
Odłownia zadziałała już pierwszej nocy
Odłownia testowana była przez dwa miesiące w Kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stamtąd przeniesiono ją na ulicę Słomianą – mieszkańcy od dłuższego czasu obserwowali tam grupę dzików. Już pierwszej nocy odłowiono trzy lochy i 17 warchlaków.
Pracownicy Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt poinformowali, że informacja o ruchu zwierząt w urządzeniu przychodzi SMS-em. Co więcej, odłownię można zamknąć z dowolnego miejsca z dostępem do Internetu.
Za: krakow.wyborcza.pl / Facebok – Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Tomaszowicach
Firma Da Pian 1904 z miejscowości Ponzano Veneto (prowincja Treviso) działająca od ponad 100 lat w branży alkoholowej wypuściła na włoski rynek piwo dla… psów. Napój o nazwie Pawse został entuzjastycznie przyjęty przez czworonogi, a sam producent zapewnia, że piwo jest smaczne i bezpieczne dla zwierząt.
Włochy wzorem USA, Wielkiej Brytanii, Belgii i Brazylii stworzył piwo przeznaczone dla psów. Pomysłodawcą i realizatorem jest przedsiębiorstwo Da Pian 1904, który stworzył napój Pawse, co jest połączeniem dwóch angielskich słów: „paw”, czyli „łapa”, i „pause” – „przerwa”. Idea zrodziła się podczas twardego lockdownu o czym informuje sam producent:
„Pomysł narodził się kilka miesięcy temu, w pełnej pandemii. W rzeczywistości podczas lockdownu psy były dla wielu jedynym prawdziwym i obecnym towarzystwem w domu. 3,5 miliona rodzin we Włoszech nabyło psa podczas lub wkrótce po pierwszej blokadzie w 2020 roku. W 2020 roku adopcja psów i kotów wzrosła o 15% w porównaniu do roku poprzedniego. Do tej pory 28% włoskich rodzin ma w domu przynajmniej jednego psa”.
Mimo, że napój jest określany mianem piwa, to w rzeczywistości Pawse nie zawiera w sobie grama alkoholu:
„PAWSE to napój bezalkoholowy koloru bursztynowego, niegazowany, białkowo-witaminowy, bez dodatków chemicznych i z surowców najwyższej jakości. Zdrowy i oryginalny produkt dla naszych wiernych przyjaciół zrobiony dla nas według ekskluzywnej receptury przez Fidovet S.r.l.” – możemy przeczytać na stronie firmy.
Piwo dla psa dostępne również w Polsce
Co ciekawe piwo dla naszych spragnionych pupili możemy zakupić również w Polsce. Snuffle Dog Beer, bo taką nosi nazwę psie piwo, jest dostępne w sopockim sklepie Bimbeer. Napój jest dostępny w dwóch wariantach smakowych: kurczak i kurczak z wołowina.
Nie da się ukryć, że nerki są niezwykle ważnym narządem w organizmie zarówno ludzi, jak i zwierząt. Gdy działają prawidłowo, usuwają z organizmu toksyczne substancje wraz z moczem. Zaburzenie ich pracy ma poważne konsekwencje dla całego organizmu. Jakie są przyczyny niewydolności nerek u kotów? Jakie objawy powinny wzbudzić twoją czujność i być pretekstem do wizyty u weterynarza? Czy istnieją skuteczne metody leczenia? Na te i wiele innych pytań znajdziesz odpowiedź w dalszej części artykułu.
Czym jest niewydolność nerek u kota?
Czym właściwie jest niewydolność nerek u kota i dlaczego jest tak groźna dla jego życia? Można powiedzieć, że w przypadku tego gatunku jest to najbardziej popularne schorzenie. Niektóre rasy mają genetycznie zwiększone ryzyko jego wystąpienia. Choroba nerek u kota może być spowodowana między innymi wadami wrodzonymi, zapaleniem pęcherza lub różnymi zatruciami. Nie ma znaczenia, w jakim wieku jest twój kot. Schorzenie to może się pojawić zarówno u bardzo młodych, jak i starszych zwierząt, choć ryzyko jego wystąpienia wzrasta po 7 roku życia.
Niewydolność nerek u kota może być przewlekła lub ostra. Ostra forma choroby występuje wówczas, gdy do zaburzenia pracy nerek dochodzi na skutek silnej infekcji lub zatrucia. Z kolei niewydolność przewlekła to efekt ignorowanego ostrego stanu, który spowodował uszkodzenie nerek. Często schorzenie to łączy się jeszcze z innymi ciężkimi chorobami, takimi jak zapalenie trzustki, a także cukrzyca.
Zapalenie nerek u kota – przyczyny
Wiesz już, że niewydolność nerek to schorzenie, które bardzo często obserwuje się u kotów. Jakie mogą być przyczyny pojawienia się tej choroby u twojego pupila? Należą do nich:
wady genetyczne, dziedziczone po rodzicach;
infekcje dróg moczowych, które są u kotów bardzo częste;
nieprawidłowa dieta, która może powodować zaburzenie pracy tego ważnego narządu. Karma dla kota powinna mieć bardzo dobry skład, bo produkty niskiej jakości bardzo mocno obciążają nerki i wpływają na zaburzenie ich pracy;
częstą przyczyną niewydolności nerek u kota jest przyjmowanie niedostatecznej ilości wody przez dłuższy czas. Koty w naturze nie przepadają za piciem ze stojących źródeł, na przykład stawów, a w domach – misek;
czynnikiem ryzyka jest też zwierzęciu mleka zamiast świeżej wody.
Niewydolność nerek u kota – objawy
Jakie są objawy niewydolności nerek u kota? Co powinno wzbudzić w tobie niepokój i stać się powodem do wizyty u weterynarza? Do rzeczy, na które zdecydowanie trzeba zwrócić uwagę, należą:
brak apetytu;
apatia;
niechęć do podejmowania aktywności;
ogólne osłabienie;
spadek masy ciała;
wymioty;
biegunka;
brzydki zapach z pyska;
zwiększona potrzeba oddawania moczu.
Jeśli chodzi o zaawansowane stadium choroby, mogą pojawić się także:
drgawki;
owrzodzenia w jamie ustnej;
zapaść, a w jej konsekwencji – śmierć.
Jednak często pierwsze objawy mogą pozostać niezauważone przez właściciela. Dopiero, gdy niewydolność nerek u kota już się rozwinie i objawy się nasilają, podejmowane jest leczenie. Wtedy niestety może być już za późno, aby uratować zwierzaka. Właśnie dlatego trzeba bacznie obserwować swojego pupila.
Niewydolność nerek u kota – leczenie
Czy niewydolność nerek można wyleczyć? Jakie są metody leczenia chorych nerek u kota? Po pierwsze, udaj się do lekarza od razu, gdy zauważysz jakiekolwiek niepokojące objawy. Jedynie weterynarz może prawidłowo zdiagnozować niewydolność nerek u kota. Leczenie zależy przede wszystkim od stadium zaawansowania choroby i ogólnego stanu zwierzęcia. Pierwszym krokiem podczas wizyty w gabinecie specjalisty jest wykonanie odpowiednich badań i przeprowadzenie wywiadu z opiekunem.
Niewydolność nerek u kota – płynoterapia
Jednym z podstawowych sposobów leczenia jest płynoterapia. Polega ona na tym, że z organizmu kota wypłukuje się mocznik, który jest toksyczny. Po takim zabiegu kot z pewnością od razu poczuje się lepiej. Dodatkowo stosuje się leki, których celem jest zmniejszenie objawów. Niekiedy podawane są antybiotyki, jednak decyzję o włączeniu konkretnego leczenia musi podjąć lekarz weterynarii.
Następnie bardzo ważne jest zastosowanie odpowiedniego planu żywienia, który odciąży nerki. Weterynarz z pewnością zaleci odpowiednie karmy dla kotów. Będą to produkty z obniżoną zawartością białka i fosforu. Niestety, przewlekła niewydolność nerek u kota jest nieuleczalna, stąd dieta będzie towarzyszyć twojemu pupilowi do końca życia.
Niewydolność nerek u kota – rokowania
Nieleczone zapalenie nerek u kota jest bardzo groźne dla zdrowia i życia pupila. Może doprowadzić nawet do jego śmierci.Jeśli jednak zareagujesz w odpowiednim czasie i po wystąpieniu pierwszych objawów udasz się do lekarza weterynarii, kot może poczuć się znacznie lepiej i dalej cieszyć się życiem.
Wiele zależy też od tego, jaką formę ma niewydolność nerek u kota. Rokowania w przypadku przewlekłego schorzenia zależą od skuteczności terapii. Pamiętaj jednak, że jest to choroba nieuleczalna, a leczenie polega wyłącznie na poprawie komfortu życia zwierzęcia. Koty to świetni towarzysze. Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem włochatego pupila, z pewnością wiesz, jak dużą miłością potrafi on obdarzyć swojego właściciela. Oczywiście, mają one również swój charakter i gdy coś im nie pasuje, idą własną ścieżką. Twoim zadaniem jako opiekuna jest obserwacja zwierzęcia i reagowanie na zmiany w jego zachowaniu. Nie lekceważ żadnych niepokojących objawów i jeśli tylko coś wzbudzi twój niepokój, koniecznie wybierz się ze swoim ukochanym kotem do lekarza. W chorobach takich jak niewydolność nerek u kota może być to kwestia życia i śmierci.
Koty to dla wielu osób ulubione zwierzęta domowe. Mają swój charakter i lubią chodzić własnymi ścieżkami, jednak są wrażliwe i związane z człowiekiem. Jeśli wychodzą na dwór, mogą być narażone na zarażenie wścieklizną. Trzeba podkreślić, że to bardzo groźne schorzenie, a w przypadku kotów istnieje ryzyko, że zarazi się nim również właściciel. Bardzo ważne jest regularne wykonywanie szczepień przeciwko wściekliźnie u kota. Jedynie w ten sposób można jej zapobiegać.
Jakie są objawy wścieklizny u kota? Jak można jej zapobiegać? Kiedy udać się do weterynarza? Czy istnieje skuteczna metoda leczenia wścieklizny? Na te i wiele innych, nurtujących cię pytań znajdziesz odpowiedź w dalszej części artykułu. To bardzo ważne informacje, które być może pozwolą uchronić twojego pupila przed groźną chorobą.
Czym jest wścieklizna u kotów? Wirus RNA Lyssavirus
Na początku warto dokładnie wyjaśnić, czym właściwie jest wścieklizna. To choroba wirusowa, która zazwyczaj atakuje zwierzęta, ale mogą zarazić się nią ludzie. Wywołuje ją wirus wścieklizny RNA Lyssavirus. Wścieklizna u kota jest nieuleczalna – konsekwencją są bardzo poważne, nieodwracalne zmiany w układzie nerwowym, łącznie z zapaleniem opon mózgowych. W ostatnim stadium mogą pojawić się całkowity paraliż i śpiączka. Choroba zawsze kończy się śmiercią, zwykle przez uduszenie. Nie da się ukryć, że to straszna wizja, a właściciele powinni zrobić wszystko, co w ich mocy, aby chronić przed nią zwierzęta i siebie.
Wścieklizna u kotów – występowanie
Na szczęście obecnie wścieklizna kotów występuje bardzo rzadko, do czego przyczyniły się regularne szczepienia zwierząt domowych. Jednak czasami pojawiają się ogniska wścieklizny u dzikich zwierząt, które nie zostały na nią zaszczepione. Dotyczy to najczęściej lisów, borsuków, wiewiórek czy nietoperzy.
Najgorszy jest jednak fakt, że wścieklizna zwierzęcia może przenosić się na człowieka. Najczęstszą drogą zakażenia jest ugryzienie. To jednak nie wszystko – wirusem można się zarazić także przez kontakt z padliną chorego zwierzęcia albo jego śliną.
Czy można zakazić się wścieklizną od chorego zwierzęcia?
Czy człowiek może zarazić się wścieklizną od kota? Odpowiedź jest bardzo krótka – niestety tak. U ludzi zakażenie to również prowadzi do śmierci. Jednak zwierzak zaczyna zarażać dopiero około 3 dni przed wystąpieniem pierwszych objawów. Właśnie wtedy wirus pojawia się w jego ślinie. W związku z tym bardzo niebezpieczna jest sytuacja, gdy człowiek zostanie ugryziony przez kota albo nawet polizany w miejscu, w którym ma małą rankę na skórze.
Nie istnieje lek na wściekliznę, czy to zwierząt, czy ludzi. Jednym z zaleceń jest zaszczepienie się, gdy podejrzewamy, że mogliśmy zostać pogryzieni przez zakażone zwierzę. Gdy po kilku miesiącach pojawiają się pierwsze objawy, na jakiekolwiek leczenie jest już zdecydowanie za późno. W przypadku ludzi najczęstszą przyczyną zakażeń jest ugryzienie.
Jakie są objawy wścieklizny u kota?
Jakie objawy u twojego kota od razu powinny wzbudzić twoją czujność? Za chwilę wszystkiego się dowiesz. Pamiętaj jednak, że w przypadku podejrzenia wścieklizny kota nie warto zwlekać z wizytą u lekarza weterynarii, a tym bardziej próbować leczyć zwierzaka na własną rękę. Tylko doświadczony specjalista będzie wiedział, co dokładnie dolega twojemu pupilowi i wdroży odpowiednie leczenie.
Wścieklizna kota – okres inkubacji
Przebieg choroby zawsze jest taki sam. Jedyne różnice dotyczą czasu inkubacji. W przypadku kotów pierwsze objawy mogą pojawić się po 2 tygodniach lub nawet kilku miesiącach od zakażenia. Jednak średnio są to dwa miesiące, co zostało już wspomniane na początku artykułu. Zwierzę staje się nosicielem wirusa dopiero na kilka dni przed wystąpieniem pierwszych objawów, kiedy wirus pojawia się już w jego ślinie.
Fazy choroby
Przebieg choroby dzieli się na różne trzy różne fazy. Pierwszą z nich jest faza prodromalna. Wówczas pojawiają się takie objawy jak:
gorączka;
widoczne zmiany w zachowaniu;
problemy z układem pokarmowym;
głośne miauczenie;
świąd w okolicy rany.
Druga jest faza wściekła, która charakteryzuje się następującymi objawami:
ślinotok;
zwiększona agresja w stosunku do wszystkich osób, także do domowników;
problemy z koordynacją.
Ostatnia, faza porażenia wścieklizny u kotów poprzedza śmierć. W jej trakcie:
może dojść do utraty świadomości u kota;
pojawia się sztywność karku;
występuje ślinotok z pianą;
źrenice stają się niesymetryczne, przestają reagować na światło; może pojawić się zez.
Wścieklizna kota kończy się śmiercią po około 10 dniach od wystąpienia pierwszych objawów.
Wścieklizna u kotów – brak skutecznego leczenia
Niestety, mimo że wścieklizna jest chorobą znaną od setek lat, do tej pory nie udało się z nią wygrać. Nie jest znana żadna metoda leczenia, która ochroni zwierzęta przed śmiercią.Nie ma na nią skutecznego lekarstwa. Zakażonego kota zazwyczaj trzeba niestety uśpić.To jednak nie wszystko – trzeba także zniszczyć wszystkie przedmioty, z którymi mogło mieć kontakt zwierzę, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.
Profilaktyka wścieklizny kota – szczepienia ochronne
Wiesz już, że wścieklizna kota jest chorobą nieuleczalną. Rodzi się jednak pytanie, czy istnieją skuteczne metody, które pozwolą uchronić twojego kota przed zachorowaniem właśnie na tę straszną chorobę? Jedyną dostępną profilaktyką wścieklizny u kota jest szczepionka.
Pierwsze szczepienie powinno być wykonane już po 12 tygodniu życia. Następnie dawki przypominające podaje się co 2-3 lata. W przypadku psów takie szczepienie jest obowiązkowe co rok. U kotów nie są ono wymagane, ale zdecydowanie warto je wykonać.
Dbaj, aby twoje zwierzę nie zaraziło się wścieklizną
Wścieklizna u kota jest straszną chorobą, której nie da się wyleczyć. Jeśli twój pupil na nią zachoruje, czeka go tylko śmierć. Jako właściciel z pewnością chcesz dbać najlepiej, jak potrafisz o swojego pupila. W związku z tym kot powinien być szczepiony przeciw wściekliźnie, co jest jedyną formą profilaktyki. Uważaj też, aby maksymalnie ograniczyć kontakt z dzikimi zwierzętami. Choć szczepionka nie jest obowiązkowa w przypadku kotów, to zdecydowanie zaleca się jego wykonanie. Kot może na tym jedynie skorzystać i cieszyć się długim i cudownym życiem ze swoim właścicielem.
Nie da się ukryć, że koty to wspaniali przyjaciele. Choć to zwierzęta niezależne, które lubią podążać własnymi ścieżkami, mają w sobie także dużo miłości i przywiązują się do właściciela. Dbaj o swojego pupila i zapobiegaj groźnym chorobom, jakie mogą u niego wystąpić. Gdy zauważysz jakiekolwiek niepokojące sygnały, koniecznie od razu udaj się do weterynarza i skonsultuj z nim swoje obawy. Wyłącznie doświadczony specjalista będzie mógł pomóc twojemu mruczkowi. Wścieklizna u kotów jest bardzo niebezpieczna, zrób wszystko, aby twój zwierzak na nią nie zachorował.
Potrzebujesz kilku rzeczy, które zdecydowanie ułatwią ci opiekę nad nowym domownikiem. Jednak nie musisz się martwić, w szukaniu odpowiedniego wyposażenia nie ma nic trudnego, szczególnie, gdy masz już przygotowaną całą listę. Takie zakupy mogą być świetną zabawą i przyjemnością.
Niezbędne wyposażenie dla kota powinieneś skompletować jeszcze przed jego przybyciem do domu. W tym artykule znajdziesz krótką listę produktów, które będą ci potrzebne. Sprawdź, czego nie może zabraknąć w twoim domu!
Potrzebne rzeczy dla kota – nie tylko przedmioty
Nie od dziś wiadomo, że zwierzęta są najlepszymi przyjaciółmi człowieka, potrafią wyczuwać jego nastrój, przytulają się i obdarzają bezgraniczną miłością. Mogą stać się członkami rodziny i świetnie dogadać się również z dziećmi. Pamiętaj jednak, że zwierzę to nie zabawka, wymaga dobrego traktowania i odpowiedniej opieki. To ty jesteś odpowiedzialny za tę istotę, którą zapraszasz do swojego domu. Musisz poświęcić jej wystarczająco dużo czasu i zaspokoić podstawowe potrzeby.
Jeśli podjąłeś już decyzję, że w twoim domu zamieszka kot, musisz się odpowiednio do tego przygotować. Nie ma znaczenia, czy przygarniesz dorosłego zwierzaka ze schroniska, czy rasowego małego kociaka. Niezbędne akcesoria będą takie same. Choć wyprawka dla kota jest ważna, to nie zapominaj o tym, aby zdobyć wiedzę o kocich potrzebach. W ten sposób szybko staniesz się najlepszym właścicielem, jakiego tylko mógłby mieć nowy członek twojej rodziny.
Koty lubią mieć dużo przestrzeni. Jednak nie martw się, jeśli mieszkasz w niewielkim mieszkaniu. Wystarczy, że odpowiednio zaaranżujesz miejsce dla pupila, a z pewnością będzie on bardzo szczęśliwy.
Niezbędne wyposażenie dla kota
Wiesz już, że przybycie do domu nowego zwierzaka to duże wydarzenie dla wszystkich domowników. Trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Na początku udaj się na zakupy i wybierz kilka niezbędnych akcesoriów! Jakie są potrzebne rzeczy dla kota? Co będzie niezbędne podczas pierwszych wspólnych dni, a także na późniejszym etapie? Przygotowaliśmy dla ciebie krótką listę niezbędnego wyposażenia dla kota!
Odpowiednia karma
Wyprawka dla kota nie może istnieć bez odpowiedniego pożywienia. Potrzebna jest karma, która dostarczy do organizmu zwierzęcia wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Wybierz produkt z dobrym składem, o wysokiej zawartość mięsa, za to bez udziału zbóż. Dotyczy to zarówno karmy suchej, jak i mokrej.
Jeśli do twojego domu zawita młody kotek, powinieneś postawić na jedzenie przeznaczone dla zwierząt rosnących. Oczywiście najlepiej jest kontynuować to żywienie, które podawane było w hodowli. O wszystkim jednak powinien poinformować cię doświadczony hodowca, od którego kupujesz kota.
Kuweta
Kolejnym niezbędnym elementem wyprawki dla kota jest oczywiście kuweta. Ma to duże znaczenie, szczególnie jeśli twój kot będzie mieszkał wyłącznie w domu. Można powiedzieć, że kuweta to po prostu kocia toaleta. Wybór jest naprawdę ogromny, najlepiej dopasować odpowiedni model do wielkości i potrzeb pupila.
Możesz postawić na kuwetę krytą, która jest bardziej praktyczna – żwirek nie będzie się z niej aż tak wysypywał i po prostu nie będzie widoczny. Z kolei kuweta odkryta może okazać się lepszym wyborem na początek, bo jest tańsza, a nie do końca masz pewność, którą wersję będzie wolał twój kot. Jeśli chodzi o umieszczenie kociej toalety, zdecydowanie powinna się ona znajdować w mało uczęszczanym zakątku mieszkania.
Żwirek
Jeśli masz już kuwetę, niezbędny będzie również żwirek, który się do niej wsypuje. Jeśli chodzi o ten rodzaj wyposażenia dla kota, wybór jest ogromny. W sklepach znajdziesz między innymi żwirek:
silikonowy;
bentonitowy;
drewniany;
kukurydziany.
Tu też trzeba uwzględnić upodobania pupila, ponieważ nie każde wypełnienie może mu pasować. Koty są w tej sprawie dosyć wybredne. Właśnie z tego względu na początku nie kupuj wielu produktów w dużych opakowaniach. Sprawdź, co będzie odpowiadało twojemu małemu przyjacielowi i dopiero później możesz zaopatrz się w zapas konkretnego wypełnienia.
Miseczki na wodę i karmę
Niezbędne wyposażenie dla kota to również odpowiednie miseczki na karmę oraz wodę. Rozmiar musisz dostosować do wielkości swojego zwierzaka. Możesz wybierać spośród misek:
ceramicznych;
metalowych;
plastikowych;
melaminowych.
Nie kupuj zbyt dużych misek, a ich wygląd po prostu dopasuj do swojego gustu. Oczywiście, bardziej trwałe będą wyroby ceramiczne lub metalowe. Może przydać ci się także silikonowa podkładka, dzięki której pies nie zabrudzi podłogi podczas jedzenia. Zdarza się, że koty wyciągają jedzenie z miski i chcą jeść bezpośrednio z podłogi, właśnie wtedy podkładka może być użyteczna.
Szelki i smycz dla kota
Szelki i smycz mogą się przydać, jeśli zamierzasz wychodzić z pupilem na dwór.Warto w takim przypadku zawiesić przy szelkach adresówkę z danymi i numerem telefonu, gdyby kot się zgubił. Smycz powinna być dostosowana do rozmiaru i potrzeb zwierzęcia. Wyprawka dla kota może obejmować również obrożę. Sprawdza się ona głównie przy kotach wychodzących samodzielnie i powinna być wyposażona w mechanizm samorozpinający.
Transporter dla kota
Transporter to oczywiście podstawa, jeśli do swojej rodziny chcesz przygarnąć kota. Przyda ci się od razu podczas podróży z hodowli czy schroniska do domu. Potem będzie sprawdzał się w trakcie każdej podróży, łącznie z tymi do lekarza weterynarii. Transporter jest podstawą, aby zapewnić bezpieczeństwo zwierzakowi, a także właścicielowi na przykład podczas jazdy samochodem. Do wyboru masz to wyposażenie dla kota w wersjach:
plastikowej;
materiałowej torby na ramię;
plecaka z okienkiem.
Zabawki – niezbędne wyposażenie dla kota
Jeśli w twoim domu pojawi się kot, z pewnością nie możesz zabraknąć u ciebie różnych zabawek, które będą świetną atrakcją dla pupila.Ich wybór jest tak duży, że z pewnością nie będziesz mógł się zdecydować. W sklepach znajdziesz różne myszki, piłki, piórka i wiele innych. Wyprawka dla kota bez zabawek nie istnieje. Dzięki nim zachęcisz zwierzę do ruchu, nawiążesz z nim więź, a także zaspokoisz jego instynkt łowiecki.
Drapak – niezbędne wyposażenie dla kota
Drapak powinien znaleźć się w każdym domu, w którym przebywają koty, jeśli chcesz ustrzec się przed zniszczeniem mebli. Można powiedzieć, że to swoisty plac zabaw dla kota. Może być mniejszy lub większy, a wszystko zależy od tego, ile wolnej przestrzeni masz w domu. W wyprawce dla kota drapak to konieczność.
Legowisko do spania
Na pewno wiesz, że koty mają swój charakter i nie są bardzo posłuszne, po prostu lubią chodzić własnymi ścieżkami. W związku z tym, nawet jeśli kupisz im cudowny kojec do spania, i tak będą kładły się tam, gdzie chcą. Nie oznacza to, że legowisko nie jest potrzebne.Świetnie sprawdzą się budki – koty lubią chować się w takie miejsce, bo czują się tam bezpiecznie. Wystarczy, że zaobserwujesz, gdzie najczęściej kładzie się twój pupil, a następnie położysz tam zakupione legowisko dla kota. W ten sposób łatwo nauczy się spać na swoim posłaniu.
Potrzebne rzeczy dla kota – pielęgnacja
Ostatnim elementem w kompletowaniu wyprawki dla kota jest oczywiście zakup akcesoriów do pielęgnacji pupila. Wyprawka dla kota powinna obejmować przynajmniej szczotkę oraz obcinacz do pazurów. Czasem przydatne są też kosmetyki albo inne przyrządy do czesania. Wszystkie informacje dotyczące pielęgnacji pupila powinieneś uzyskać u doświadczonego hodowcy, od którego kupujesz pupila, lub od groomera.
Zwierzęta to cudowne stworzenia, które wniosą do twojego życia wiele radości i miłości. Jednak należy pamiętać, że to także ogromna odpowiedzialność, a decyzja o zakupie kota lub przygarnięciu go ze schroniska powinna być dobrze przemyślana. Zwierzęta to nie zabawki, które możesz rzucić w kąt, gdy ci się znudzą. Jesteś za nie odpowiedzialny, a one są zależne wyłącznie od ciebie. Trzeba mieć czas, aby zajmować się swoim pupilem, a także odpowiednio go wychować. Niezbędne są też pieniądze na żywienie, profilaktykę, leczenie i wyprawkę dla kota.
Choć koty nie są bardzo wymagającymi zwierzętami, to nie są też odpowiednie dla każdego. Przemyśl dobrze swoją decyzję i porozmawiaj z bliskimi. Jeśli wspólnie dojdziecie do wniosku, że jesteście gotowi na nowego członka rodziny, wybierzcie sprawdzoną i legalną hodowlę lub schronisko i przygarnijcie cudownego przyjaciela na wiele lat. Wiesz już, jakie akcesoria będą ci niezbędne w pierwszych wspólnych dniach. To tylko krótka lista potrzebnych rzeczy dla kota. Z pewnością znajdziesz coś jeszcze, co może wam się przydać później. Twój pupil na pewno będzie zachwycony nowym domem i miłością, jaką go obdarzycie!
Specjaliści Instytutu Nauki o Zwierzętach Waltham przestrzegają, że samodzielne przygotowywanie posiłków dla psów w domu może prowadzić do niedoborów pokarmowych. Odpowiednie zbilansowanie diety zwierzęcia jest bardzo skomplikowane i wymaga dużego doświadczenia oraz wiedzy, którą trudno zdobyć na własną rękę. Z tego powodu optymalnym wyborem są kompletne i zbilansowane karmy. Gwarantują prawidłową podaż niezbędnych składników odżywczych w idealnych proporcjach. Podawanie psu karmy pełnoporcjowej w dobowej dawce zalecanej przez producenta zapewnia zwierzęciu energię, wspomaga jego prawidłowy rozwój i chroni przed otyłością.
Jak dobrać pożywienie dla psa?
Pies jest zwierzęciem względnie mięsożernym. Oznacza to, że w jego diecie mogą znaleźć się produkty zarówno odzwierzęce, jak i pochodzenia roślinnego. Szukając karmy idealnej dla naszego podopiecznego, musimy wziąć pod uwagę jego wielkość, wiek, aktywność fizyczną i aktualny stan zdrowia. Nie bez znaczenia jest również rasa, ponieważ niektóre psy mają predyspozycje do rozwoju określonych chorób. Na przykład owczarki niemieckie miewają problemy ze stawami; pinczery miniaturki często cierpią z powodu chorób przyzębia, z kolei przedstawiciele grupy molosów mogą doświadczać chorób kardiologicznych.
Karmy pełnoporcjowe występują w wielu wariantach dostosowanych do potrzeb poszczególnych grup psów. Z pewnością znajdziesz wśród nich odpowiednią dla swojego podopiecznego.
Jak karmić szczenię?
Szczenięta przez pierwsze 2 miesiące życia karmione są mlekiem matki, ale od około 4 tygodni, należy zacząć stopniowo wprowadzać do ich diety również pokarmy stałe. Na początek dobrym rozwiązaniem jest podawanie zbilansowanej karmy mokrej, ewentualnie suchej, ale namoczonej w wodzie. Dzięki temu kawałki będą łatwiejsze do przeżucia dla niewprawnego jeszcze w gryzieniu szczenięcia. Jeśli adoptowałeś młodego psa, dobrą praktyką jest podawanie mu tego samego pokarmu co do tej pory. W ten sposób pomożesz mu w aklimatyzacji w nowym domu. Dodatkowo jest to konieczne do zachowania zdrowia jego układu pokarmowego.
Jak karmić dorosłego psa?
W diecie dorosłego psa nie może zabraknąć białka, tłuszczów, węglowodanów, witamin i minerałów. Wszystkie te składniki muszą być dostarczane w ściśle określonych proporcjach. Podając czworonogowi pełnoporcjową karmę, masz pewność, że dodatkowa suplementacja nie jest wymagana (chyba że z powodów zdrowotnych lekarz weterynarii zaleci inaczej). Karmić psa przed czy po spacerze? Dorosły pies powinien być karmiony 2 razy dziennie, nigdy nie bezpośrednio przed spacerem ani po nim. Nagłe zmiany karmy są niewskazane ze względu na możliwość wystąpienia biegunek i innych problemów żołądkowo-jelitowych.
Jak karmić psa seniora?
Psy seniorzy często borykają się z takimi problemami, jak nadwaga i choroby układu pokarmowego czy krwionośnego. Bardzo ważne jest, aby podawać im posiłki lekkostrawne i o obniżonej kaloryczności (u bardzo starych psów zaleca się powrót do wyższej kaloryczności, ze względu na obniżenie beztłuszczowej masy ciała). Jeśli dodatkowo pies doświadcza problemów z uzębieniem, wskazane może być przejście wyłącznie na karmę mokrą. Taką decyzję należy jednak pozostawić lekarzowi weterynarii.
Nigdy nie podawaj psu jedzenia dla ludzi. Może ono powodować dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Poza tym nie jest zbilansowane właściwie do potrzeb zwierzęcia, a w niektórych sytuacjach może nawet szkodzić jego zdrowiu.
Zapoznaj się z listą produktów toksycznych dla psów. Należy do nich m.in. czekolada. Spożycie kakao przez czworonoga może doprowadzić do jego śmierci.
Karm podopiecznego o stałych porach, w tym samym miejscu. Miski z pożywieniem powinny być wystawiane na 20–30 minut, a po tym czasie chowane (dostęp do wody pies musi mieć stale).
Dorosłe psy należy karmić 2 razy dziennie. Szczenięta i małe rasy mogą wymagać częstszego podawania posiłków.
Nie karm psa przed spacerem i po nim. Odczekaj co najmniej 30 minut.
Przestrzegaj zaleceń producenta odnośnie do dobowej dawki pokarmu. Nie przekarmiaj swojego pupila!
Jako przekąski (np. w formie nagrody czy w czasie treningu) możesz podawać specjalistyczne produkty przeznaczone dla psów. Pamiętaj, aby ich kaloryczność nie przekraczała 10% dobowego zapotrzebowania energetycznego zwierzęcia.
Posiłek bocianów żyjących w gnieździe w Przygodzicach pod Ostrowem Wielkopolskim mógł się zakończyć dla ptaków tragicznie. Na szczęście na pomoc przyszła jedna z internautek, która śledziła akurat transmisję z gniazda. Gdyby nie telefon do Państwowej Straży Pożarnej, jedno z piskląt umarłoby w męczarniach.
Słonina z drutem mogła zabić pisklę
Sytuacja miała miejsce w ubiegłą niedzielę. Dorosły bocian przyniósł pisklętom do zjedzenia kawałek słoniny, który został wywieszony dla sikorek. Niestety, była ona przywiązana drutem. Ten oplótł dziób jednego z ptaków, który chciał zjeść zdobycz przyniesioną przez rodzica.
Niebezpieczeństwo dostrzegła pani Jadwiga Wójcik z Krakowa, która regularnie śledzi transmisje z bocianich gniazd na stronie „Blisko bocianów”. Kobieta poinformowała o tym co zobaczyła zarówno innych obserwatorów, jak i koordynatora projektu.
Na pomoc przybyli strażacy
Paweł T. Dolata poinformował, że przez wspomniany drut pisklę nie mogło przez kilka godzin napić się wody ani jeść. Wszystko to miało miejsce w trakcie niezwykle upalnego dnia i zwierzę mogło paść z wycieńczenia. Dodał:
„Całe szczęście, że Państwowa Straż Pożarna w Ostrowie Wielkopolskim jest skora do pomocy i w ciągu godziny od zgłoszenia przy kominie stał już podnośnik koszowy”.
Na szczęście błyskawiczna akcja strażaków sprawiła, że bocian przeżył. Bociany zwieziono na ziemię i drut udało się zdjąć. Dodatkowo pisklęta zostały nakarmione jajkiem, a także napojone i schłodzone.
Dość niezwykła sytuacja ma miejsce na jednym z gdańskich bloków przy ul. Wojska Polskiego 5. Mieszka tam mała rodzina szopów, którą zdążyli już polubić lokatorzy. Niestety nie jest to miejsce odpowiednie dla tych zwierząt i nie będą mogły tam pozostać.
Szopy zamieszkały na dachu
Zwierzęta, jak informuje trójmiejski serwis „Gazety Wyborczej”, najpewniej uciekły z hodowli. Możliwe też, że wypuścił je znudzony właściciel. Nowe miejsce do życia znalazły sobie w kominie wentylacyjnym bloku przy ul. Wojska Polskiego 5.
Sąsiadką rodziny szopów jest pani Helena Kogut, która jako pierwsza zauważyła zwierzęta. Początkowo nie mogła uwierzyć swoim oczom i była przekonana, że na dachu przy kominie znalazły się psy. Dodała:
Sięgnęłam po książkę, patrzę, no przecież to szop.
Kobieta w rozmowie z portalem gdansk.pl informuje, że od razu powiadomiła swoją sąsiadkę, która również mieszka naprzeciw obecnego siedliska szopów praczy.
Lokatorzy postanowili poszukać pomocy i zapytać, kto mógłby się zająć zwierzętami. Niestety straż pożarna nie mogła nic zrobić, więc mieszkańcy oglądali każdego dnia życie szopów na dachu. Niestety, dwukrotnie już zdarzyło się, że młode szopy spadły z dachu. Jeden z nich został zabrany przez leśniczego. Po tym wydarzeniu matka szopów przestała im pozwalać bawić się na dachówkach i stała się niespokojna.
Nieudana interwencja
Dwa dni temu szopy próbowali bezskutecznie ściągnąć z dachu strażacy w asyście strażników miejskich i policjantów. W trakcie interwencji matka szopów spadła do komina wentylacyjnego, usiłując bronić potomstwa. Próbę złapania szopów podejmowano jeszcze dwukrotnie, ale również bez skutku.
Jeśli w końcu zwierzęta uda się złapać, najpewniej trafią do schroniska lub lasu.
Do niecodziennej sytuacji doszło w Warszawie w poniedziałek 21 czerwca. Kierowca autobusu linii 154 zatrzymał pojazd z pasażerami, aby pomóc przechodzącemu przez jezdnię jeżowi. Mężczyzna przetransportował zwierzę na drugą stronę ulicy w czym pomogła mu… tablica z numerem linii.
W poniedziałek wieczorem kierowca stołecznego autobusu linii 154 podczas wykonywania kursu zauważył poruszającego się po ulicy jeża. Pan Marcin obawiając się, że może przejechać zwierzę, zatrzymał pojazd wypełniony pasażerami i przeniósł ssaka w bezpieczne miejsce co uwieczniła jedna ze współpasażerek autobusu:
Nagranie zostało opublikowane przez warszawskie Miejskie Zakłady Autobusowe:
„Dokąd nocą tupta jeż? Tego nie wiemy, ale wiemy, że bezpiecznie przeprawił się przez ulicę dzięki pomocy naszego kierowcy!” – napisał przewoźnik w poście udostępnionym na Facebooku.
Jeże łatwo przystosowały się do życia w mieście, jednak ich nocna aktywność sprawia, że są narażone na liczne niebezpieczeństwa m.in. ze strony kierowców, którzy mogą nie zauważyć zwierząt.
Warszawa udowodniła w ostatnim czasie jak bardzo chroni zwierzęta przechodzące przez ulice. Pod koniec kwietnia policja chwilowo wstrzymała ruch na Wisłostradzie, która należy do najważniejszych i najbardziej ruchliwych tras w stolicy. Wszystko po to, by rodzina nurogęsi bezpiecznie przedostała się z Łazienek Królewskich do Wisły:
Rozpoczął się sezon migracji nurogęsi z Łazienek Królewskich do Wisły. Pierwsza ptasia rodzina bezpiecznie przeszła przez Wisłostradę dzięki @Policja_KSP i @SMWarszawa W następnych tygodniach należy spodziewać się kolejnych wędrówek☺️#POMAGAMYiCHRONIMY
Ogrody zoologiczne dają dzieciom możliwość ujrzenia na własne oczy wielu gatunków zwierząt oraz zdobycia na ich temat ciekawych informacji. Taka wycieczka, odpowiednio zaplanowana, może nauczyć malucha również szacunku do natury i stać się wspaniałą lekcją przyrody.
Misja ogrodów zoologicznych
ZOO kojarzy się dziś z rodzinnym wypoczynkiem i dobrą zabawą, pamiętaj jednak, że ogrody takie mają sprzyjać też edukacji oraz ochronie rzadkich zwierząt. Prowadzi się w nich specjalistyczne badania, dba o hodowlę wymierających gatunków. Dla wielu osób ZOO jest miejscem wyjątkowym, w którym można z bliska przyjrzeć się zwierzętom z odległych stron świata, oraz miejscem rekreacji, pozwalającym na spędzenie czasu z bliskimi w ciekawy sposób.
Regulamin to podstawa!
Każdy ogród zoologiczny ma swój własny regulamin, którego należy przestrzegać. Jeśli nie chcesz, by wycieczka do ZOO kojarzyła się dziecku z samymi zakazami, wytłumacz mu, dlaczego pewnych rzeczy nie powinno się robić. Niech zrozumie, że każdy przepis jest uzasadniony, a w zoo dobro zwierząt powinno być najważniejsze. Dzięki temu maluch nie tylko będzie czuć się dobrze w trakcie zwiedzania, ale też nauczy się, jak obserwować przyrodę i jednocześnie jej nie szkodzić.
Zwróć też dziecku uwagę, że krzyk płoszy zwierzęta, a karmienie ich ludzkimi przysmakami może mieć poważne konsekwencje. Dzięki temu maluch zrozumie wszystkie zakazy, a to pomoże mu w ich przestrzeganiu podczas późniejszych wizyt w ZOO.
Gdzie warto się wybrać?
W Polsce istnieje wiele ogrodów zoologicznych, w których można spędzić wolny czas w ciekawy sposób. Wielką popularnością cieszy się ZOO we Wrocławiu, znane z nowoczesnego Afrykarium. Opole kusi ciekawymi wybiegami dla małp oraz susłów, z kolei dumą Warszawy jest nowoczesny pawilon pełen rzadkich płazów. W centrum śląskiej aglomeracji czeka Śląski Ogród Zoologiczny, będący trzecim pod względem wielkości obiektem tego typu w Polsce.
Nie chcesz spacerować od wybiegu do wybiegu? Możesz zabrać swoje dziecko do Torunia, gdzie istnieje zoo połączone z ogrodem botanicznym. W tym miejscu możesz oswoić malucha nie tylko ze zwierzętami, ale też nauczyć go szacunku do drzew. A może twoja rodzina woli miejsca, w których zwierzęta nie są ograniczane wybiegami? Jeśli tak, dobrym celem familijnej wyprawy będzie Leśny Park Niespodzianek, na terenie którego możesz spacerować z dzieckiem wśród muflonów, saren i jeleni.
Zadbaj o wygodę
Wybierając się do ZOO pamiętaj, że zwykle ma ono spore rozmiary, a poszczególne wybiegi dzieli duży dystans. Jak przygotować dziecko do takiej wycieczki?
Wygodne buty to podstawa!
Wygodne i przewiewne buty dla dziecka to podstawowa kwestia, o której musisz pamiętać podczas planowania spacerów z maluchem. Wygodne trampki, a w letni dzień sportowe sandałki – oto najlepsze rozwiązanie. Buty muszą być przewiewne, aby stopa dziecka nie pociła się podczas marszu, oraz odpowiednio dobrane. Spacer po ZOO może zająć parę godzin, zatem zbyt ciasne lub za duże buty mogą narazić maluszka na szereg problemów.
Przerwa na rodzinny piknik
Wizyta w ZOO połączona z rodzinnym piknikiem? Jeśli chcesz uniknąć siedzenia w gwarnych barach, w których serwowane są zwykle szybkie przekąski, taka opcja będzie dla ciebie idealnym rozwiązaniem. Owoce, kanapki z sałatą i serem, termos pełen herbaty – oto wymarzony prowiant na rodzinny piknik, który możesz urządzić w zacisznym miejscu, w trakcie zwiedzania ogrodu.
Pierwsze spacery dziecka planuj tak, by móc spokojnie pokonać trasę w jego tempie. Dzięki temu nie zniechęcisz go do chodzenia. Pamiętaj też o wygodnych butach, które mają wpływ na samopoczucie małego wędrowca i jego zdrowie. Szukaj takich miejsc na spacer, w których będzie sporo atrakcji. Dzięki nim twoja pociecha nie tylko przejdzie większy dystans bez marudzenia, ale i przeżyje wspaniałą przygodę.
W Himalajach odkryto dwa gatunki wiewiórek, które żyją na wysokości 4500 m n.p.m. Wełnolot szary (Eupetaurus cinereus), bo o nim mowa waży 2 kg, a charakterystyczny ogon sprawia, że zwierzę osiąga długość nawet 90 cm. To bardzo rzadki gatunek, który jeszcze w latach 90. XX wieku uważano za wymarły.
Obserwacji dokonał Kristofer Helgen, główny naukowiec i dyrektor Australijskiego Muzeum Badawczego. Helgen następnie przeprowadził badania, które okazały się zaskakujące, gdyż wełnolot szary tak naprawdę dzieli się na dwa odrębne gatunki: tybetański wełnolot szary i junnański wełnolot szary. Pierwszy z nich żyje na trójstyku granic Indii, Bhutanu i Tybetu, drugi zaś mieszka tysiące kilometrów na wschód, w południowo-zachodniej chińskiej prowincji Yunnan.
Odkrycie to jest o tyle istotne, ponieważ wełnoloty żyją na wysokości prawie 5000 m n.p.m., a co za tym idzie są trudne do obserwacji i ciężko je zobaczyć w naturalnych warunkach. Naukowcy zdołali jednak ustalić, że osobniki mają ciemne futro i funkcjonują przede wszystkim w nocy.
This week, with @SJGlider and our colleagues from China, we have given scientific names to 2 of the largest species of squirrels that have ever lived– Eupetaurus nivamons and E. tibetensis, which live on the roof of the world. You can read the paper here:https://t.co/ul6hxwK0L2pic.twitter.com/Ceg5aDdiHY
Życie na tak dużej wysokości nie jest łatwe, aczkolwiek wełnoloty są do tego świetnie przystosowane. Szybowanie między skałami i klifami jest możliwe dzięki dodatkowej skórze, która rozciąga się między ich przednimi i tylnymi łapami. Długi, bo nawet pół metrowy puszysty ogon również nie jest bezużyteczny, bowiem ma funkcje steru. Ponadto podczas ulew wiewiórki mogą się pod nim schronić pełniąc tym samym rolę parasola.
Pojawiają się już kolejne przypadki wścieklizny w województwie mazowieckim. Pismo z zaleceniami do kierowników zakładów leczniczych dla zwierząt w powiecie nowodworskim i legionowskim skierował Powiatowy Lekarz Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim.
Ważne zalecenia
W zaleceniach poinformowano, że konieczne jest zgłaszanie Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckich wszystkich podejrzeń wścieklizny.
Dodano, że należy zwracać uwagę na wszystkie ranne i chore zwierzęta dzikie, jakie trafiają do wspomnianych zakładów. Konieczne jest zapisanie danych osób, które je dostarczają.
Zaapelowano także między innymi o informowaniu klientów zakładów leczniczych na temat występowania wścieklizny na Mazowszu. Pracownicy mają przypominać tez o obowiązkowym szczepieniu psów, a także zgłaszaniu pogryzień człowieka przez zwierzę.
Wścieklizna na Mazowszu pojawiła się w połowie stycznia
Jak informuje serwis gazetapowiatowa.pl, pierwszy przypadek wścieklizny na Mazowszu w tym roku potwierdzono 15 stycznia w miejscowości Izabela. Kolejne przypadki pojawiły się pod koniec maja, informował o nich wojewódzki lekarz weterynarii. Dotyczyły powiatu otwockiego i garwolińskiego.
Jak czytamy, obecnie przekroczona została już liczb 20 chorych zwierząt. Mazowiecki Urząd Wojewódzki na początku tego miesiąca przypomniał o obowiązkowych szczepieniach dla psów. Brak zastosowania się do przepisów może oznaczać nałożenie mandatu karnego w wysokości 500 złotych.
„Przypominam, że to bardzo groźna i prawie zawsze śmiertelna choroba”
Jedna z mieszkających w płockim ZOO zebr Hartmanna trafiła do ogrodu w niemieckim Krefeld. To ogier imieniem Turyn.
Dlaczego Turyn musiał opuścić płockie ZOO?
Informując o przenosinach zwierzęcia, ZOO w Płocku poinformowało, że ogier narodził się tam w maju 2019 roku. Niestety nie mógł dalej mieszkać tam, gdzie przyszedł na świat, ponieważ zaczął rywalizować ze swoim ojcem – pisze płockie ZOO na Facebooku.
Podkreślono, że w ogrodach zoologicznych hodowle najczęściej opierają się na jednym tylko ogierze i kilku klaczach. Dlatego też zdecydowano, że czas na przenosiny Turyna.
Wybór padł na niemieckie ZOO Krefeld. Podróż odbyła się w nocy i jak informuje płocka placówka, nie było z nią żadnych problemów. Od 17 czerwca Turyn jest już szczęśliwym mieszkańcem Krefeld.
Zwierzę trafiło na nowo wybudowany wybieg i teraz oczekuje na towarzyszki życia, z którymi stworzy stado i miejmy nadzieję doczeka się potomstwa
– czytamy we wspomnianym wpisie.
Kto decyduje o tym, gdzie trafi dane zwierzę?
Poinformowano również, że rozmnażanie zwierzą i przekazywanie ich między ogrodami zoologicznymi jest typową praktyką na całym świecie. Decyzję na temat docelowego domu dla zwierzęcia podejmuje koordynator danego gatunku. Zajmuje się on dobieraniem zwierza w pary i dba o to, aby nie były spokrewnione:
[…] co pozwala w przyszłości dochować się zdrowego i licznego potomstwa. Może to mało romantyczne i spontaniczne z ludzkiego punktu widzenia, ale skuteczne w ratowaniu ginących gatunków.
Pracownicy płockiego ZOO przypomnieli, że zebra Hartmanna jest zwierzęciem, które występuje na górzystych terenach Namibii, Angoli i RPA na wysokości do 2000 m n.p.m. Jest zwierzęciem towarzyskim, ale samce bronią dostępu do swojego stada.
Kolejne zwierzę, które uciekło z prywatnej hodowli? W Sosnowcu jedna z mieszkanek natrafiła na ulicy w centrum miasta na pytona królewskiego. Sprawą zajęła się Straż Miejska.
Gad został schwytany
Gad został zauważony przez jedną z mieszkanek Sosnowca przy ulicy 3 maja, w okolicach „ślimaka”. Kobieta musiała być przerażona, ale szybko poinformowała Straż Miejską, która zajęła się sprawą.
Do spotkania z pytonem doszło w niedzielę, około południa. Na miejsce został wysłany starszy inspektor Mariusz Tyszkiewicz. Strażnik miejski schwytał mierzącego półtora metra węża, którego możemy podziwiać we wpisie udostępnionym przez prezydenta Sosnowca, Arkadiusza Chęcińskiego.
Sosnowiecka Straż Miejska apeluje, aby pilnować zwierząt. To że panują tropikalne warunki, nie oznacza, że tego typu zwierzęta można pozostawiać bez opieki
– zażartował Chęciński.
Dalej napisał:
Tymczasem słowa uznania za odwagę i odpowiednie podejście dla st. insp. Mariusza Tyszkiewicza, który po zgłoszeniu mieszkanki „zgarnął” pytona królewskiego z okolic ślimaka.
Gdzie żyje pyton królewski?
Pyton królewski jest gatunkiem węża z rodziny pytonów, który naturalnie występuje w Afryce Zachodniej i Środkowej. Spotkać go można między innymi w Senegalu, Sudanie czy Ugandzie. Wąż ten jest bardzo popularny wśród miłośników tego rodzaju zwierząt, także w Polsce.
Długość ciała pytona królewskiego może osiągnąć 180 cm. Waga dochodzi do 2 kilogramów. Pyton żywi się przede wszystkim ptakami i gryzoniami.
Już pond 100 żubrów, głównie pochodzących z Polski, trafiło do Hiszpanii. Zwierzęta te żyją tam pod ochroną, na połowicznej wolności. Eksperci jednak spierają się co do tego, czy żubry powinny być wprowadzane do ekosystemu śródziemnomorskiego.
Gatunek egzotyczny dla Hiszpanii
Ostatnie 18 egzemplarzy gatunku bisontus bonasus trafiło do Hiszpanii w ubiegłym roku. Zwierzęta znalazły się w zagrodzie hodowlanej blisko parku naturalnego w okolicy Jaen w Andaluzjii. Ma on powierzchnię 1000 ha.
Niektórzy naukowcy są zdania, że żubr jest dla środowiska śródziemnomorskiego gatunkiem egzotycznym, ponieważ nigdy nie występował na Półwyspie Iberyjskim. Pojawiają się też jednak opinie, wedle których konieczne jest dbanie o to, aby zagrożony wymarciem największy ssak Europy przetrwał.
„El Pais” informuje, że trwają prace w koordynacji z Uniwersytetem w Oviedo nad apelem o powstrzymanie projektu i przeanalizowanie wpływu, jaki na środowisko może mieć sprowadzanie żubrów. 20 specjalistów odrzuca również plany wypuszczenia zwierząt na wolność.
Zdaniem ekspertów istnieje zagrożenie łańcucha pokarmowego. Żubry niszczą nowy królicze w trakcie przemieszczania się, a zwierzęta te są głównym pożywieniem dla rysia iberyjskiego. Naukowcy uważają również, że obecność żubra negatywnie wpływa na przetrwanie mniejszych od nich gatunków, które żyją w tych samych rezerwatach.
Jak żubrom żyje się w Hiszpanii? Zdania są podzielone
Były dyrektor Programu Ochrony Rysia Iberyjskiego Miguel Angel Simon wskazuje, że warunki panujące w Hiszpanii nie są dobre dla żubrów. W ostatnim czasie mamy tam do czynienia z upałami sięgającymi 40 stopni Celsjusza i brakiem opadów.
Nie wszyscy naukowcy zgadzają się z tymi argumentami. Niektórzy z nich, podobnie jak liczni hodowcy i przedsiębiorcy uważają, że żubr dobrze zaadoptował się w Hiszpanii. Ich zdaniem dzięki oczyszczaniu lasów z zarośli mogą je chronić przed pożarami. Przyczyniają się również do rozwoju ekoturystyki i tworzenia nowych miejsc pracy.
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) ostrzega, że w ciągu najbliższych 30 lat populacja szympansów, bonobo i goryli w Afryce znacząco się zmniejszy. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest globalne ocieplenie, wzrost ludzkiej populacji oraz grabież dzikiej przyrody.
Naukowcy przedstawili zagrożone gatunki oraz określili ich liczebność. Do zagrożonych zwierząt zaliczają goryle górskie (Gorilla beringei beringei), których liczebność na terytorium: Demokratycznej Republiki Konga, Rwandy i Ugandy wynosi 600 osobników. Uczeni podkreślili również, że w rejonie rzeki kongo systematycznie ubywa bonobo (Pan paniscus), znanego również jako szympans karłowaty (do 20 tys. osobników) oraz większość podgatunków szympansa zwyczajnego (ok. 400 tys. osobników).
Szympans zwyczajny krytycznie zagrożony, przyczyną jest nadmierny wzrost ludności
Obserwatorzy alarmują jednak, że najbardziej narażone na wymarcie jest podgatunek szympansa zwyczajnego (Pan troglodytes verus). Liczebność tych osobników w Afryce Zachodniej szacuje się na maksymalnie 65 tys. W tej klasyfikacji są także trzy pozostałe podgatunki goryla. Mowa tu o gorylu zachodnim, gorylu nizinnym oraz wschodnim gorylu nizinnym. W tym ostatnim przypadku liczba tych okazów żyjących na terytorium Demokratycznej Republiki Konga wynosi mniej niż 4 tys.
Wpływ na taki stan rzeczy mają trzy czynniki. Należą do nich: globalne ocieplenie i grabież dzikiej przyrody. Inną przyczyną jest też wyż demograficzny, który na kontynencie afrykańskim jest najwyższy na świecie. To z kolei przekłada się na większą ilość miejsc na uprawy i pod hodowlę, a także więcej surowców, które już dziś są zresztą w ogromnej mierze eksportowane poza kontynent.
Kolejne zwierzęta mogą się znaleźć na liście gatunków zagrożonych wyginięciem. Chodzi o koale żyjące na wschodnim wybrzeżu Australii.
Niemal jedna trzecia koali zginęła przez pożary lasów
Te niepokojące informacje na temat tych zwierząt przekazała minister środowiska Australii Sussan Ley. Już w tej chwili koale są uznawane za gatunek narażony. Liczba zwierząt bardzo mocno spada przede wszystkim przez zmniejszającą się liczbę lasów, a także urbanizację oraz choroby, jakie dotykają koale.
Polska Agencja Prasowa w swojej depeszy poinformowała, że tylko na przestrzeni lat 2019/202 przez pożary lasów zginęła niemal jedna trzecia populacji koali. W stanie Nowa Południowa Walka do 2050 roku ssak ten może wyginąć całkowicie.
Aby temu zapobiec, australijska minister zaapelowała o oznaczenie koali jako gatunku zagrożonego. Decyzję w tej sprawie może podjąć Komitet Naukowy Gatunków Zagrożonych.
Rząd finansuje walkę o przetrwanie koali
Starania o ochronę tego gatunku wiążą się też z potrzebą ogromnych nakładów finansowych. Już teraz, jak poinformowała wspomniana wcześniej minister, rząd ma zamiar zainwestować równowartość 18 milionów dolarów w celu odbudowania ich siedlisk. Pieniądze mają też posłużyć badaniom nad chorobami, które zagrażają tym zwierzętom.
Te nadrzewne ssaki pożywiają się jedynie liśćmi niektórych roślin, wśród których główne miejsce zajmuje eukaliptus. Koala z drzewa schodzi tylko po to, aby przenieść się na inne. To jedyny przedstawiciel rodzaju koala, na dodatek występuje jedynie na wschodzie Australii.
W japońskim Sapporo doszło do niezwykle nietypowego ataku dzikiego zwierzęcia. Niedźwiedź brunatny wdarł się do bazy wojskowej i zaatakował żołnierzy. W starciu ze zwierzęciem ranne zostały cztery osoby.
Atak niedźwiedzia przeraził mieszkańców Sapporo
O sprawie informują zarówno japońskie władze, jak i lokalne media. Atak miał miejsce na japońskiej wyspie Hokkaido, w mieście Sapporo. Zagrożenie było na tyle poważne, że zamknięto niektóre szkoły, odwołano też kilka lotów na miejscowym lotnisku.
Media informując o ataku niedźwiedzia pokazywały też nagrania, na których zarejestrowano niedźwiedzia, który przebiegał przez ulice miasta. Udało mu się ostatecznie wedrzeć przez ogrodzenie bazy Sił Samoobrony Japonii będących siłami zbrojnymi kraju.
Spośród czterech ranionych przez niedźwiedzia osób jedna jest członkiem wspomnianych sił. Główny sekretarz japońskiego rzadu Katsunobo Kato przekazał im wyrazy współczucia.
Nikt nie odniósł większych obrażeń
Na szczęście obrażenia, jakie osoby te odniosły w starciu z dzikim zwierzęciem, nie zagrażają ich życiu. Jeden z mężczyzn ma złamane żebro.
Ostatecznie zwierzę zostało zastrzelone przez myśliwych. Informując o tym w mediach społecznościowych, władze napisały o „zgładzeniu” niedźwiedzia.
Niedźwiedzie brunatne występują zarówno w Azji, jak i Europie Północnej oraz Ameryce Północnej. Nie są zwierzętami zagrożonymi wyginięciem. Ich waga może wynosić nawet 780 kilogramów. Na wolności przeżywają około 30-40 lat, w niewoli nawet do 50. Żywią się głównie rybami takimi jak łososie, a także miodem, ssakami, grzybami czy gryzoniami. Nie pogardzą również ptakiem.
Pod koniec kwietnia w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Płocku (woj. mazowieckie) na świat przyszły dwie pantery śnieżne. Samcze bliźnięta liczą siedem tygodni i pierwsze tygodnie życia spędziły wyłącznie z matką. Sam gatunek jest objęty Europejskim Programem Hodowli Gatunków Zagrożonych Wyginięciem, gdyż szacuje się, że w naturze żyje zaledwie od 4 tys. do 5 tys. osobników.
O tym niecodziennym wydarzeniu placówka poinformowała w komunikacie opublikowanym 11 czerwca na Facebooku:
„W płockim zoo urodziły się pantery śnieżne – to istne kocie szaleństwo!”.
Samce liczą siedem tygodni i jak poinformowali opiekunowie zwierzęta powoli wychodzą na zewnątrz. Podkreślono również, że pierwszy okres życia młode pantery spędziły w obecności jedynie matki w specjalnie przygotowanym kotniku.
Na świecie znajduje się maksymalnie 5 tys. panter śnieżnych
Płockie zoo w oświadczeniu zwróciło uwagę na wyjątkowość osobników:
„Pantera śnieżna, zwana też irbisem lub lampartem śnieżnym, jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej tajemniczych kotów”.
W tej opinii nie ma krzty przesady, ponieważ pantery śnieżne znajdują się pod nadzorem Europejskiego Programu Hodowli Gatunków Zagrożonych Wyginięciem. Nie jest znana konkretna liczba osobników, aczkolwiek Czerwona Lista IUCN szacuje, że w naturze żyje prawdopodobnie tylko od 4 tys. do 5 tys. osobników.
Pantery śnieżne (Panthera uncia) hoduje w Europie 86 ogrodów zoologicznych. W ciągu ostatniego roku urodziło się jednak zaledwie 18 osobników w 7 placówkach.
Kot norweski leśny to kot nieodłącznie związany z wyprawami Wikingów, mitologią nordycką oraz norweskimi baśniami. Jest dumą Norwegów, którzy nazywają przedstawicieli tej rasy Norsk Skogkatt. Jeden z większych kotów domowych. W swym gibkim, silnym, imponującym ciele pokrytym grubym futrem kryje łagodną duszę zwierzęcia, które po prostu kocha ludzi.
Kot norweski leśny – opis rasy
Norweski leśny – waga i opis ogólny
Kot norweski leśny to duży, muskularny zwierzak o mocnym kośćcu. Jest elegancki i proporcjonalny, ale nie wysmukły. To jedna z większych ras kotów – waga norweskiego leśnego to średnio od 5 do 8 kg w przypadku kotek i od 6 do 10 kg u kocurów. Nogi kota norweskiego są długie i mocne, tylne nieco dłuższe niż przednie. Stopy okrągłe, duże. Ogon – ozdoba norwega – jest długi i puszysty. Tworzy piękną kitę, na którą należy szczególnie uważać podczas szczotkowania, aby nie wyczesać zbyt dużej ilości włosów.
Głowa norwega ma kształt trójkąta równobocznego z długim i prostym profilem. Czoło powinno być lekko zaokrąglone, broda mocna. Uszy są duże i szerokie u nasady, spiczasto zakończone, z „rysimi” pędzelkami. Oczy kota norweskiego są duże i owalne, szeroko otwarte, odrobinę skośne. Tęczówki mogą mieć różne kolory u różnych odmian barwnych.
Norweski leśny – pielęgnacja i umaszczenie
Kot norweski zaliczany jest do kotów półdługowłosych. Gęsty, wełnisty podszerstek przykrywają wodoszczelne włosy okrywowe. Najdłuższe włosy występują wokół szyi i na piersi, tworząc ozdobną kryzę. Wiosną kot norweski silnie linieje, zrzucając zimową warstwę podszerstka, jak również długie włosy okrywowe. Szata letnia, która pojawia się na miejsce zimowej, jest znacznie lżejsza i krótsza. Niekiedy jedyną wskazówką, że mamy do czynienia z kotem długowłosym, jest zawsze bujnie owłosiony ogon!
Kot norweski leśny występuje w licznych odmianach kolorystycznych. Niedopuszczalne są jedynie odmiany point (typu syjamskiego) oraz kolory liliowy, cynamonowy, czekoladowy i płowy. Norwegi mogą za to występować w dwóch unikalnych odmianach, których nie spotkasz u kotów innych ras – są to kolory bursztynowy i jasnobursztynowy. Oba kolory mogą występować w różnych wariacjach – z domieszką białego, w wersji srebrzystej cieniowanej czy szylkretowo-bursztynowej.
Do najczęściej występujących odmian barwnych należą odmiany
tabby (pręgowane)
tabby z białym
kot norweski czarny
norweski leśny biały
norweski leśny rudy
Norweski leśny – długość życia
Średnia długość życia kota norweskiego wynosi 14–16 lat.
Kot norweski leśny – charakter
Kot norweski jest zwierzęciem wesołym, towarzyskim, przyjaznym i ciekawskim. Kocha zabawę, jest także mistrzem wspinaczek, dlatego warto urozmaicić mu domowe otoczenie poprzez postawienie drapaków typu „kocie drzewo” czy montaż półek do wskakiwania i obserwacji. Pamiętaj, aby sprzęty te były solidne i stabilne – norweg to w końcu duży kociak!
Warto zaznaczyć, że koty norweskie dorastają dosyć późno – dojrzałość płciową osiągają później niż koty innych ras, a rosną nawet do 3. roku życia. Charakterologicznie to zresztą również bardzo często „duże dzieci” – ale raczej dzieci grzeczne. Są natomiast śmiałe i bardzo inteligentne. Łatwo adaptują się do nowych warunków. Są też bardzo uczuciowe i pragnące pieszczot oraz uwagi.
Kot norweski leśny bardzo przywiązuje się do domowników, a szczególnie mocno – do jednego wybranego. Zwierzak będzie podążał za swoim ulubionym człowiekiem od pokoju do pokoju, krok w krok. Potrafi być także duszą towarzystwa, jako że jest to rasa bardzo proludzka. Zazwyczaj będzie dostojnie uczestniczył w spotkaniach rodzinnych, spoczywając na fotelu. Chyba że ktoś wyciągnie jego ulubioną zabawkę! Wówczas może przeistoczyć się w prawdziwie leśnego drapieżnika i demona prędkości.
Koty norweskie nie są kotami głośnymi, ale mają bardzo bogaty repertuar melodyjnych miauków i świergotów. Potrafią niczym ptaki wyśpiewać wielowątkową arię, oznajmiając w ten sposób swój aktualny nastrój. Nie musi to być popis hałaśliwy, ale zwykle jest złożony.
Potrafią świetnie dogadywać się z innymi kotami oraz z psami, pod warunkiem właściwego „przedstawienia” sobie zwierząt metodą socjalizacji z izolacją. Są także cudownymi kompanami dzieci, oczywiście tych nauczonych odpowiedniego obchodzenia się z futrzastym ulubieńcem.
Kot norweski leśny – pielęgnacja
Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że kot z tak bogatym podszerstkiem będzie wymagał skomplikowanych zabiegów pielęgnacyjnych, w rzeczywistości jego miękkie, jedwabiste futerko nie sprawia większych problemów. Nie ma szczególnych tendencji do kołtunienia się i filcowania. Wystarczy wyczesać ją dokładnie raz w tygodniu, niekiedy dwa.
Wyjątek stanowi okres linienia, gdy kot intensywnie gubi włosy. Istnieje wówczas ryzyko tworzenia się kul włosowych ze zbitej sierści połykanej przez kota podczas toalety. Warto wówczas do szczotki pudlówki i metalowego grzebienia dołączyć furminator – specjalne zgrzebło do wyczesywania martwego podszerstka. Nie należy używać go jednak częściej niż raz na tydzień (pomiędzy tym dogłębnym szczotkowaniem wystarcza standardowe czesanie). Nie wyczesuj nim również zbyt intensywnie sierści na ogonie. Bujna kita to duma tego kota!
Dieta kota norweskiego powinna być urozmaicona i zaspokajać jego zapotrzebowanie na składniki odżywcze. Dzienna porcja musi być większa niż u przeciętnego kota – zwłaszcza w przypadku dużych kocurów. Najlepiej podzielić ją na możliwie liczne, niezbyt obfite posiłki. Dieta powinna być oparta na karmach wysokomięsnych lub surowym mięsie z suplementami (dieta BARF).
Kot norweski leśny to na ogół zwierzak zdrowy – surowe warunki, w jakich przyszło im żyć przez wieki, wykształciły w nich odporność i wytrzymałość. Istnieje jednak kilka chorób, do których norwegii mogą mieć nieco większe predyspozycje niż inne koty.
Koty pochodzące z hodowli europejskich i amerykańskich mogą być narażone na wystąpienie choroby spichrzeniowej glikogenu typu IV (GSD IV, choroby Andersena). Jest to choroba o podłożu genetycznym. Objawy występują u tych kotów, które wadliwe geny odziedziczyły po obojgu rodzicach. Choroba polega na zaburzeniu szlaku metabolizmu glukozy. Wówczas patologiczny glikogen gromadzi się w komórkach nerwowych, mięśniowych oraz w wątrobie, stopniowo doprowadzając do ich upośledzenia.
Jedyną metodą walki z chorobą jest wykluczanie nosicieli wadliwych genów z dalszej hodowli. Obecnie każdy hodowca norwegów ma obowiązek przeprowadzania u swoich kotów testów genetycznych wykrywających mutację wywołującą GSD IV. Bez takiego testu kocięta nie mogą mieć wydanych rodowodów.
Kot norweski leśny – cena
Kocięta norweskie leśne kosztują średnio od 2000 do 3000 zł. Cena kociaka zależy od renomy hodowli, a także samych rodziców (zdobyte tytuły na wystawach). Nie bez znaczenia może być również konkretna odmiana barwna. Koty z przeznaczeniem do hodowli są bardziej kosztowne niż te „na kolana”, czyli wykastrowane.
Pamiętaj, że na cenę kociaka składa się ogromna praca włożona przez hodowcę w opiekę nad kociętami i ich rodzicami – socjalizacja, pielęgnacja, badania lekarskie, szczepienia, odrobaczanie. Przed zakupem malucha warto dopytać również o wyniki testów genetycznych (chociażby tych wykluczających GSD IV) oraz testów w kierunku FIV i FeLV.
Kot norweski leśny to jedna ze starszych ras kotów i jedna z tych, które zachowały swój pierwotny wygląd. Pływały na łodziach Wikingów, chroniły dobytek przed gryzoniami, były bohaterami mitów, legend i baśni. Dziś kochane za swe piękno oraz cudowny charakter – koty norweskie leśne to wspaniałe zwierzęta dla każdego, kto potrzebuje lojalnego kociego przyjaciela.
Historia i legenda – kot norweski leśny w dawnej Skandynawii
Początki rasy norweskiej toną w mrokach dziejów – nie wiemy, kiedy i jak w północne rejony Europy przybyły koty, choć możemy przypuszczać, że są to potomkowie kotów domowych przywiezionych przez Rzymian.
Rzymskie legiony podróżowały z kotami, które chroniły zapasów jedzenia. W ten sposób kot dotarł m.in. na Wyspy Brytyjskie. Stamtąd w XI wieku koty mogli już zabrać na swe łodzie Wikingowie i zawieźć na swoje ziemie. Ostry klimat wymusił na kotach przystosowanie się do śniegów, mrozów i wiatru. Stąd też najbardziej charakterystyczne cechy fizyczne rasy – pokaźne rozmiary i wyjątkowa okrywa włosowa.
Futro kota norweskiego leśnego jest unikalne. Składa się z dwóch warstw. Pierwszą stanowi gruby, wełnisty podszerstek, który działa jak izolacja termiczna, nieprzepuszczająca także wilgoci. Druga to długie, jedwabiste włosy okrywowe. Niewykluczone, że swój udział w powstaniu kotów długowłosych w Norwegii miały eleganckie koty o długiej, gładkiej sierści przywiezione do Skandynawii przez powracających z Bliskiego Wschodu krzyżowców.
Na statkach Wikingów „norwegi” służyły najprawdopodobniej jako koty okrętowe, chroniące zapasy żywności przed gryzoniami. Ich ogromne talenty łowieckie zostały później docenione również w wiejskich gospodarstwach. Dopiero w XX wieku kot norweski został odkryty przez miłośników kotów, którzy widzieli tak piękne, długowłose koty nie tyle w obejściu, co w domowym cieple czy nawet zdobywające laury podczas międzynarodowych wystaw. Ich amerykański odpowiednik, mainecoon, był już wówczas u szczytu popularności.
Pierwsze towarzystwa miłośników kotów powstały w Norwegii w latach 30. XX w. Niedługo potem rozpoczął się ruch zmierzający do zachowania rasy kotów leśnych jako dobra narodowego. Niestety, jego działania przerwał wybuch wojny, a później, aż do lat 70., dowolnie krzyżowano długowłose koty leśne z krótkowłosymi kotami domowymi. To doprowadziło niemal do wyginięcia rasy.
W 1975 r. powstał klub Norsk Skogkattring, który na nowo rozpoczął proces ratowania rasy. Założenia klubu, czyli zachowanie czystości rasy przy jednoczesnym utrzymaniu szerokiej puli genetycznej, zostały zrealizowane. Koty norweskie leśne zaliczamy dziś w poczet ras naturalnych.
Kot norweski leśny jest istotnym elementem norweskiego dziedzictwa. Wzmianki o „dużych kotach” pojawiają się w niejednej bajce i legendzie skandynawskiej. Chyba najbardziej znanym obrazem przedstawiającym koty w mitologii nordyckiej jest wyobrażenie bogini miłości Frei, podróżującej w rydwanie ciągniętym przez dwa dorodne koty. Wzmianka ta pojawia się wielokrotnie w średniowiecznych opowieściach nordyckich spisanych po raz pierwszy na Islandii przez Snorri Sturlusona (XII/XIII w.), ale sięgających korzeniami jeszcze starszych przekazów.
Innym potężnym kotem, który pojawia się w mitach skandynawskich, jest szary kocur, którego nawet bóg burzy Thor nie mógł podźwignąć z ziemi.
Wśród Wikingów panował zwyczaj obdarowywania kotem panny młodej w dniu ślubu – zapewne dlatego, że koty były towarzyszami bogini miłości, choć dar ten miał niewątpliwie również powody praktyczne, mianowicie ochronę obejścia przed gryzoniami.
Żyjący na przełomie XVI i XVII w. Peder Clausson Friis, Duńczyk, który prawie całe życie spędził w Norwegii, nie tylko przetłumaczył na duński nordyckie opowieści spisane przez Sturlusona, ale także dodał notę, wymieniającą trzy typy rysi żyjących w Norwegii: rysia wilczego, lisiego i kociego. Podejrzewa się, że „ryś koci” to właśnie kot norweski leśny.
W norweskich baśniach koty leśne nazywane były „huldrekat”, co oznaczało „czarodziejskiego kota”. Były postaciami pozytywnymi, pomagały baśniowym bohaterom. Mieszkały w lesie, a ich cechą charakterystyczną były puszyste ogony. W jednej z legend kot pomaga biednemu człowiekowi zdobyć bogactwo będące w posiadaniu trolla. Snując opowieści i konwersując, przetrzymuje stwora do rana. Pierwsze promienie słońca zamieniły trolla w kamień.
Australię zamieszkiwał niegdyś rekordowo duży krokodyl. Zwierzę gatunku Gunggamarandu manuala dorastało do nawet 7 metrów długości. Jeszcze nie tak dawno naukowcy nie mogli dowieść, że przedstawiciele grupy tomistominami (należał do niej wspomniany krokodyl) zamieszkiwali niegdyś ten kontynent.
Krokodyle w Australii
Fauna Australii ulega ciągłym zmianom. W tej chwili mieszkają tam dwa gatunku krokodyli – przypomina serwis national-geographic.pl i dodaje, że w przeszłości było ich zdecydowanie więcej.
Jak czytamy dalej, czaszkę Gunggamarandu manuala naukowcom udało się znaleźć w Queensland już w XIX wieku, jednak nie udawało się rozwiązać zagadki jej pochodzenia. Aż do tej pory.
„Szef rzeki”
Co ciekawe, Gunggamarandu oznacza „szefa rzeki” drugi człon nazwy oznacza „dziury w głowie”, ponieważ na szczycie czaszki zwierzęcia znajdowały się dwa otwory. Nazwę krokodyla utworzono od słów z języka rdzennych mieszkańców tych okolic.
Biorąc pod uwagę, że to właśnie w Australii żyje największy gad świata, znalezisko nie może nas zbytnio dziwić. Krokodyl słonowodny dorasta do ponad 6 metrów długości. Zwierzę może ważyć nawet ponad 1000 kilogramów. Do tej pory udało się też potwierdzić, że Australię w przeszłości zamieszkiwało co najmniej 21 gatunków krokodyli.
„Od dawna myśleliśmy o nowym miejscu dla Znajdek będącym własnością Fundacji. Miejscu, które będziemy mogli tworzyć od początku z myślą o naszych podopiecznych, wolontariuszach i przyjaciołach” – pisze na Facebooku Fundacja Znajdki, która opiekuje się porzuconymi zwierzętami. Potrzebne jest wsparcie jak największej liczby miłośników zwierząt, aby mogły mieszkać w godnych warunkach.
Zwierzaki z szansą na lepszy dom
Fundacja informuje, że znalazła siedlisko z domem oraz zabudowaniami gospodarczymi, które można przekształcić w idealne pomieszczenia dla zwierząt, z uwzględnieniem wszystkich ich indywidualnych potrzeb. To może być piękne miejsce zarówno dla szczeniaczków, chorych zwierząt, jak i tych które mają już „swoje lata”.
„Chcemy zacząć nowy rozdział w życiu Znajdek- boksy bez krat i klatek. Innym Fundacjom się udało, dlatego czerpiąc z ich doświadczeń chcemy działać lepiej”
– zapowiada wspomniana Fundacja.
Tak jak w przypadku wszystkich tego typu inwestycji, nic nie da się zrobić bez pomocy miłośników zwierząt. Potrzebne jest wsparcie finansowe, dzięki któremu uda się zarówno kupić, jak i wyremontować siedlisko.
„Dom jest do zamieszkania od zaraz, natomiast budynki gospodarcze trzeba wyremontować. To ogromne przedsięwzięcie do którego realizacji zapraszamy każdego bo tylko w taki sposób osiągniemy sukces”
– czytamy we wpisie na Facebooku.
Bez pomocy nie da rady
Przypomniano, że od dziesięciu lat Fundacji udało się uratować już setki zwierząt, co powinno być najlepszą rekomendacją działań.
Na koniec wpisu podano informacje dla osób, które chcą wesprzeć Fundację i dać lepsze życie ocalonym przez nią zwierzakom:
Pierwsze miesiące życia czworonogów to bardzo istotny czas, w którym ich opiekunowie powinni przywiązywać szczególną wagę do diety swoich kudłatych pupilków. Jeśli chcemy aby nasz psiak rósł zdrowo i bezpiecznie, należy zapewnić mu odpowiednią dietę dostosowaną między innymi do rasy, stylu życia oraz wieku zwierzęcia. Na rynku znajdziemy duży wybór karmy przeznaczonej specjalnie dla młodych piesków, będących w fazie wzrostu. Taka karma zawiera niezbędną do prawidłowego rozwoju ilość kalorii, bogata jest w pełnowartościowe białko oraz inne składniki odżywcze istotne dla rozwoju psa. Należy mieć na względzie fakt, iż uzębienie młodych osobników oraz ich układ trawienny nie są w pełni rozwinięte, dlatego właśnie należy wybierać karmę przeznaczoną specjalnie dla zwierząt młodych.
Pokarm pyszny i łatwo przyswajalny
Karma dla szczeniąt to też miękkie, a zatem łatwe do pogryzienia kawałki, które zachęcają psiaka do konsumpcji. Ponadto, taka miękka konsystencja psiej karmy dla juniora to najlepszy wybór dla małego i delikatnego psiego żołądka. Dobierając karmę dla psiego juniora należy też zwrócić uwagę na rasę psa: psy małych ras osiągają bowiem docelowy rozmiar dużo szybciej od psów średniej i dużej rasy, stąd też należy zapewnić im zdrową i zbilansowaną dietę od pierwszych dni życia. Z kolei pieski dużych ras, z uwagi na dłuższe osiąganie docelowych rozmiarów, narażone są na nadwagę (zwłaszcza te miejskie), dlatego niezwykle ważna jest kontrola kaloryczności ich posiłków. Odpowiednio dobrana karma przeznaczona dla szczeniąt pozwoli zapewnić optymalną podaż kalorii i utrzymać psa w dobrej kondycji.
W trosce o Twojego psiaka
Karma dla szczeniąt dobrej jakości, poza wysokowartościowym białkiem powinna dostarczać młodemu czworonogowi odpowiednią ilość kwasów tłuszczowych, wapnia, fosforu oraz innych składników odżywczych stymulujących wzrost oraz wpływających na budowę zdrowych i mocnych kości. Wszystkie te składniki znajdują się w specjalnie skomponowanych produktach żywieniowych przeznaczonych dla najmłodszych psów. Warto postawić na produkty wysokiej jakości, które zapewnią Twojemu szczeniakowi zdrowie i energię każdego dnia. Wśród produktów żywieniowych przeznaczonych dla młodych czworonogów dostępna jest też karma dla psów z problemami zdrowotnymi, np. nietolerancją na zboża.
Od początki 2021 roku w Niemczech zanotowano 894 przypadki hantawirusa. Wpływ na wzrost liczby zakażeń mają gryzonie, które mają kontakt z ludźmi. Mowa tu głównie o myszach i nornicach rudych. Służby podkreślają skalę problemu, a sama choroba może przyczynić się do uszkodzenia nerek.
Urząd Zdrowia w Badenii-Wirtembergii ostrzega, że w tym roku istnieje większe ryzyko zakażenia się hantawirusem. Od początku 2021 roku odnotowano 894 przypadki. Dla porównania w całym 2019 roku wirusem zaraziły się 833 osoby. O skali problemu powiedział w środę Wolfgang Reimer, szef kancelarii okręgu administracyjnego:
„Infekcje hantawirusowe występują regularnie w kraju związkowym Badenia-Wirtembergia. Według aktualnych danych, rok 2021 będzie prawdopodobnie silnym rokiem hantawirusowym”.
Hantawirus – źródło występowania i objawy zakażenia
Hantawirusem najszybciej można się zarazić poprzez wdychanie pyłu powstałego z kału nornicy rudej (znanej również jako nornica drzewna). Wirus jest również obecny w ślinie i moczu gryzoni. Z racji źródeł występowania drobnoustroju na zakażenie szczególnie podatni są leśnicy, myśliwi i pracownicy budowlani. Niemieckie służby zaznaczają jednak, że hantawirusem można zarazić się podczas spędzania wolnego czasu w lesie – w schroniskach czy budkach grillowych, gdyż takie miejsca są popularne wśród gryzoni.
Objawy hantawirusa charakteryzują się takimi przypadłościami jak: wysoka gorączka, bóle głowy i ciała, nudnościami lub wymioty. Sam wirus może zaatakować nerki i doprowadzić do ich niewydolności.
Jeże stanowczo zbyt często giną na warszawskich drogach. Jak informuje stołeczny serwis internetowy „Gazety Wyborczej”, jedna z czytelniczek znalazła na ulicy aż sześć jeży, które przegrały wpadły pod koła aut. Sytuacja miała miejsce na wysokości mokotowskich ogródków działkowych na ulicy Sobieskiego.
Ile jeży ginie każdej nocy?
Jak podkreśliła w liście do redakcji, jeże straciły życie na samej jezdni i być może tak tragiczny bilans ma miejsce każdej nocy. Wtedy to właśnie zwierzęta próbują przejść na wschodnią stronę jezdni i z powrotem w poszukiwaniu pokarmu.
Teren, po którym porusza się jeden jeż, to mniej więcej 5 hektarów, gdzie szuka pożywienia
– wyjaśnił w rozmowie z „Wyborczą” Oktawian Szwed z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Jeżurkowo.
Ponadto, jeże poszukują też partnerów do rozrodu i dlatego tak dużo spacerują.
Dziennikarze rozmawiali o problemie z Urzędem Dzielnicy Mokotów. Rzeczniczka zapewniła, że zainteresuje tym problemem Wydział Ochrony Środowiska. Dowie się o nim również Zarząd Dróg Miejskich i Zarząd Zieleni Miasta stołecznego Warszawy. Sprawa dotyczy wszystkich głównych arterii w stolicy.
Jak rozwiązać problem?
Zdaniem Szweda, rozwiązaniem może być wprowadzenie ograniczeń prędkości lub progów zwalniających. Ekspert uważa, że przy prędkości 30-50 km/h każdy potrafiłby dostrzec zwierzę i pozwolić mu przejść na drugą stronę jezdni. Obecnie na trzypasmowej ulicy Sobieskiego można jeździć z prędkością nawet 70 km/h.
Na pewno nie należy jeży przenosić w inne miejsce. W ten sposób można oddzielić matkę od młodych, poza tym jest to nielegalne – to zwierzęta pod ochroną.
Dramatyczne doniesienia docierają do nas ze Słowacji. Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa, po raz pierwszy od stu lat doszło do śmiertelnego ataku niedźwiedzia na człowieka.
Atak niedźwiedzia na Słowacji
Sytuacja ta miała miejsce w okolicach Liptowskiej Łużnej w Niżnych Tatrach. Informacje jako pierwsza przekazała w tej sprawie słowacka policja.
Po oględzinach zwłok znalezionego przez jednego z mieszkańców 57-letniego mężczyzny nie było wątpliwości, kto przyczynił się do jego śmierci. Wokół zwłok znajdowało się wiele świeżych śladów, które pozostawił niedźwiedź.
Atak najpewniej nastąpił w momencie, gdy mężczyzna spacerował rzadko uczęszczanym szlakiem w Dolinie Bańskiej. Według mediów jest to pierwszy od stu lat atak niedźwiedzia na Słowacji.
Ofiara ataku nie przeżyła
Mężczyzna niestety nie przeżył ataku niedźwiedzia. Sekcja zwłok potwierdziła, że zginął wskutek licznych ran odniesionych po ataku zwierzęcia.
Szefowa wydziału komunikacji Lasów Państwowych na Słowacji poinformowała o ranach, jakie odniósł mężczyzna. Ugryzienia były widoczne na głowie, szyi oraz boku. Onet.pl informuje dodatkowo, że na Słowacji żyje zdecydowanie więcej niedźwiedzi niż w Polsce. Rzadko jednak dochodzi do ataków na ludzi.