Niemal każdy użytkownik internetu prędzej czy później natknie się na materiały medialne z likwidacji pseudohodowli. Widok dziesiątek chorych i skrajnie zaniedbanych psów czy kotów chwyta za serce i budzi uzasadnioną złość. Mało kto jednak wie, że pseudohodowle mają również inną, nieco ugładzoną twarz, która może łatwo zmylić przyszłych opiekunów niemających doświadczenia w meandrach kynologii czy felinologii.
Czym właściwie są pseudohodowle?
Pseudohodowle to organizacje lub osoby prywatne, które w celach zarobkowych rozmnażają zwierzęta o niewiadomym rodowodzie i sprzedają je jako rasowe. Najczęstszym skojarzeniem z pseudohodowlą jest bardzo duża liczba zwierząt trzymanych w stodole lub komórce w skrajnie złych warunkach. W istocie jest to tylko jeden z wariantów tego niezwykle przykrego zjawiska.
W pseudohodowlach zwierzęta mogą przychodzić na świat i mieszkać w relatywnie dobrych warunkach. W czym więc leży problem? Każdy, kto planuje zakup rasowego psa lub kota, powinien wiedzieć, że o przynależności do danej rasy decyduje pełna zgodność z jej oficjalnym wzorcem potwierdzona dokumentem. Wzorzec natomiast opracowywany jest przez międzynarodowe organizacje kynologiczne (w przypadku psów) i felinologiczne (w przypadku kotów).
Gdzie zarejestrowane są dobre hodowle?
Wiarygodne hodowle zarejestrowane są w związkach, które są częściami międzynarodowych organizacji – różnych w zależności od gatunku. Dobre hodowle to te zarejestrowane w:
- Międzynarodowej Federacji Kynologicznej FCI – w przypadku psów.
- World Cat Federation (WCF), The International Cat Association (TICA) lub Federation Internationale Féline (FIFe) – w przypadku kotów.
W Polsce jedyną organizacją reprezentującą FCI jest Związek Kynologiczny w Polsce (ZKwP). Wszystkie hodowle, które do niego przynależą, na końcu swojej nazwy mają wpisane trzy litery – FCI. W przypadku związków felinologicznych wybór jest nieco szerszy. Członkiem FIFe jest Polska Federacja Felinologiczna „Felis Polonia” (FPL). Do WCF należy natomiast Polski Związek Felinologiczny.
Co z innymi związkami? Jak pseudohodowle obchodzą przepisy
Od 2012 roku w Ustawie o Ochronie Zwierząt znajduje się zapis zabraniający sprzedawania zwierząt poza ogólnokrajowymi związkami, które zajmują się sprzedażą psów i kotów. W założeniu przepis ten miał uderzać w osoby, które rozmnażały nierasowe zwierzęta. Niestety, pseudohodowle szybko nauczyły się go obchodzić. W ostatnich latach nastąpił wysyp tak zwanych „związków miłośników burka i kocurka”. Dla bezpieczeństwa warto więc kupować zwierzęta tylko z tych hodowli, które przynależą do międzynarodowych stowarzyszeń.
Rasowy – rodowodowy! Nie ufaj pseudohodowcom
Jedną z najbardziej charakterystycznych zagrywek pseudohodowców jest sprzedawanie szczeniaków lub kociąt po cenach o wiele niższych niż w hodowlach zrzeszonych w renomowanych związkach. Pseudohodowle argumentują to brakiem rodowodu, który według nich jest niepotrzebnym w gruncie rzeczy „biletem na wystawy”. Większość osób nie szuka przecież championa Polski, a jedynie psa o określonych cechach do roli przyjaciela rodziny.
W rzeczywistości rodowód jest najważniejszym świadectwem pochodzenia zwierzęcia. To dokument, który potwierdza, że kupione zwierzę jest pod względem wyglądu i charakteru zgodne z cechami rasy. Jego brak jest równoznaczny z:
- brakiem informacji o przodkach psa;
- brakiem badań genetycznych, które wykluczają choroby genetyczne.
Kupując psa bez rodowodu, nie masz żadnej gwarancji, że będzie on miał takie cechy, jakich oczekujesz od danej rasy. Kundelki i psiaki „w typie” można natomiast całkowicie za darmo adoptować ze schroniska.
Jakie zagrożenia niesie za sobą pseudohodowla?
Kupując zwierzę z pseudohodowli, wspierasz ludzi, którzy rozmnażają psy wyłącznie dla pieniędzy. Pomijając kwestie moralne, kupno w pseudohodowli niesie wiele potencjalnych problemów i zagrożeń także dla ciebie.
Potencjalne problemy behawioralne
Pseudohodowcy zazwyczaj nie mają wiedzy na temat genetyki, dlatego dopuszczają zwierzęta do rozrodu na zasadzie przypadku. W tworzeniu linii hodowlanych istotne są nie tylko wygląd, ale także temperament i stabilność psychiczna rodziców. Szczeniak po najpiękniejszej, ale lękliwej matce ma zdecydowanie większą szansę na wykazywanie agresji na tle lękowym niż potomek całkowicie stabilnych rodziców. To szczególnie niebezpieczne w przypadku dużych i silnych psów. Jednak każde zwierzę – także kot – wymaga pracy nad problemami behawioralnymi.
Potencjalne problemy zdrowotne
Niektóre rasy są szczególnie narażone na określone problemy zdrowotne. Dziedziczy się najczęściej:
- skłonność do niektórych nowotworów;
- problemy z oczami;
- skłonności do dysplazji;
- kłopoty skórne;
- głuchotę.
Doświadczeni i cenieni hodowcy wykonują swoim zwierzętom badania genetyczne przed dopuszczeniem ich do rozrodu. Takie badania są dosyć dużą inwestycją, na którą w pseudohodowli nikt się nie decyduje.
Pseudohodowle królików i gryzoni to poważny problem
Nie tylko psy i koty są ofiarami pseudohodowli. Także gryzonie i zajęczaki są rozmnażane w celach zarobkowych. Tutaj rolę pseudohodowli bardzo często odgrywają sklepy zoologiczne. Do takich miejsc zwierzaki trafiają z tak zwanych hurtowni, gdzie rozmnaża się bez żadnej kontroli. Warunki rozmnażania, przechowywania i transportu w takich miejscach są opłakane. Szacuje się, że do sklepu żywy trafia co drugi gryzoń. Pozostała połowa umiera w transporcie. Warto się więc zastanowić, czy zakup zwierzęcia w sklepie zoologicznym jest etyczny.
Jaka jest alternatywa? Gryzonia można kupić w hodowli zarejestrowanej w dobrym związku. W przypadku świnek morskich będzie to na przykład Cavias Club of Poland. Szczury lub myszy można kupić w hodowli zarejestrowanej w Rodent Club PL. Istnieje także opcja adopcji z fundacji lub stowarzyszenia.
Pseudohodowle – podsumowanie
Dobrostan zwierząt jest niezwykle ważny, dlatego nie zalecamy kupowania przyszłych członków rodziny w pseudohodowlach. Jeżeli chcesz wejść w posiadanie psa, kota lub szczurka konkretnej rasy, wybierz legalną i zarejestrowaną hodowlę, która ma dobre opinie. Przekazywanie swoich pieniędzy nieodpowiedzialnym pseudohodowcom zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem.